ZOMO i komandosi
Lech Wałęsa przeprosił szefa Solidarności Piotra Dudę. Wcześniej zarzucił mu, że służył w ZOMO: „Pomyliłem jednostki, to nie było ZOMO, to była dywizja powietrzno-desantowa”.
Wiadomo, ZOMO trudno odróżnić od komandosów; każdy może się pomylić. Nawet Wałęsa, który wie lepiej.
Przy okazji „przeprosin” były prezydent i tak postawił na swoim, mianowicie zarzucił Dudzie, że w stanie wojennym był po drugiej stronie barykady: „zamiast być z nami, ochraniał radio i telewizję”. Zapewne uważa, że Duda powinien był zdezerterować, a władze osadziłyby go nie w więzieniu, ale w Arłamowie, w apartamencie obok Wałęsy, który sam jeden wyzwolił od komuny wszechświat z wyjątkiem Korei Pn.
Internauta „zwykły” skomentował „przeprosiny”: „Panie Wałęsa. Współpraca ze służbą bezpieczeństwa w tamtym okresie była dobrowolna. Natomiast pobór do wojska obowiązkowy. Ja widzę różnicę, a Pan?”. Nic dodać, nic ująć.