Znowu mniej pracy przy szkolnej tablicy
Szalejący niż demograficzny, ale i wdrażana właśnie reforma systemu oświaty odbierają pedagogom pracę.
- Nowa podstawa programowa i nowe ramówki zabierają nam pracę. To nie niż, ale reforma minister Zalewskiej odbiera nam chleb - mówi Barbara, nauczycielka biologii, która - by w ogóle zachować pracę - zgodziła się na redukcję części godzin.
Zarówno w Wydziale Edukacji, jak i w szkołach trwają intensywne prace mające na celu wskazywanie nauczycielom niepełnozatrudnionym placówek, w których będą uzupełniać etat
Szalejący niż demograficzny, ale i wdrażana właśnie reforma systemu oświaty odbierają pedagogom pracę. W Toruniu - według najnowszych danych magistratu - cięcia dotyczyć mogą 138 osób. ZNP dodaje do tego jeszcze czterech pracowników szkolnej administracji i obsługi.
- Od września pracę może stracić 27 nauczycieli zatrudnionych na podstawie umowy o pracę na czas nieokreślony lub na podstawie mianowania. Ponadto 15 nauczycieli będzie w stanie nieczynnym - na naszą prośbę wylicza Anna Kulbicka-Tondel, rzeczniczka prezydenta Torunia. - Zgodę na pracę w ograniczonym wymiarze zatrudnienia wyraziło natomiast 96 nauczycieli.
Urzędnicy twierdzą, że głównym powodem cięć kadrowych w oświacie jest niż demograficzny, bardzo aktywny wciąż w szkołach ponadgimnazjalnych. Odmiennego zdania są sami nauczyciele.
- Nowa podstawa programowa i nowe ramówki zabierają nam pracę. To nie niż, ale reforma minister Zalewskiej odbiera nam chleb - mówi Barbara, nauczycielka biologii, która - by w ogóle zachować pracę - zgodziła się na redukcję części godzin.
Wśród tracących pracę są przyrodnicy, angliści, germaniści, siedmiu nauczycieli kontraktowych oraz sekretarz szkoły, kierownik gospodarczy, starszy referent i konserwator. Pedagogom miasto będzie musiało wypłacić wynikające z Karty Nauczyciela półroczne odprawy.
Niż czy reforma?
W połowie czerwca pisaliśmy o cięciach kadrowych w oświacie. Wówczas dysponowaliśmy jedynie danymi Związku Nauczycielstwa Polskiego. Wynikało z nich, że pracę w Toruniu straci 28 osób: 24 nauczycieli oraz 4 pracowników administracji i obsługi.
Dziś mamy oficjalne dane z magistratu: 27 nauczycieli zatrudnionych na podstawie umowy o pracę na czas nieokreślony lub na podstawie mianowania zostanie zwolnionych. 15 kolejnych przechodzi w stan nieczynny, a aż 96 wyraziło zgodę na redukcję części etatu.
- Zarówno w Wydziale Edukacji, jak i w szkołach trwają intensywne prace mające na celu wskazywanie nauczycielom niepełnozatrudnionym placówek, w których będą uzupełniać etat - zapewnia Anna Kulbicka-Tondel, rzeczniczka prezydenta Torunia.
- Należy dodać, iż na ograniczenie zatrudnienia wpływ mają tendencje demograficzne, czyli niż, który powoduje spadek liczby uczniów szczególnie w szkołach ponadgimnazjalnych. I choć magistrat za cięcia kadrowe nie obwinia wdrażanych w życie zmian w ustroju szkolnym, to otwarcie mówi o tym Urszula Polak, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego w Toruniu.
- Za reformę płacą m.in. nauczyciele biologii, bo wśród zwalnianych w Toruniu jest ich aż troje - argumentuje Polak. - W 6-letniej szkole podstawowej przyrody było 10 godzin, a w 8-letniej podstawówce będzie ich tylko 5. Rachunek jest więc prosty. Zresztą o wszystkich zwalnianych dowiemy się wkrótce z danych Powiatowego Urzędu Pracy.
Nietrafione wyliczenia
Jeszcze w marcu minister Anna Zalewska w rozmowie z „Nowościami” z całą stanowczością zapewniała, że toruńscy nauczyciele nie będą tracić pracy. Co więcej, obiecywała 22 nowe etaty.
Kiedy pytaliśmy, jak to wyliczyła, odpowiedziała w następujący sposób:
- Jest różnica w liczbie uczniów w szkole podstawowej i w gimnazjum. Z reguły było tak, że gminy mając szkołę podstawową z sześcioma klasami szóstymi, tworzyły z nich trzy lub cztery klasy pierwsze gimnazjalne. Po wprowadzeniu nowego ustroju szkolnego uczniowie klas szóstych będą przechodzić do kolejnej, siódmej klasy z tymi samymi oddziałami. Skoro było sześć klas szóstych, to będzie też sześć klas siódmych. I to są te dodatkowe oddziały, które pojawiają się w systemie i do których potrzebni będą nauczyciele.
Ratunkiem dla zwalnianych ma być kuratoryjna baza ofert pracy z całego regionu. Wystarczy jednak wnikliwie się jej przyjrzeć, by dostrzec, że zawiera ona głównie propozycje dotyczące kilku godzin w konkretnej szkole. Całe etaty to wciąż rzadkość.
- Ostateczne dane o zatrudnieniu nauczycieli w roku szkolnym 2017/18 będą znane we wrześniu, natomiast przybliżone pod koniec sierpnia po zakończeniu postępowań rekrutacyjnych do szkół oraz zakończeniu klasyfikacji końcowo- rocznej uwzględniającej wyniki egzaminów poprawkowych - dodaje Anna Kulbicka-Tondel.
Nauczycielskie przywileje
Wygaszanie gimnazjów wiąże się ze zwalnianiem nauczycieli, dla których zostały stworzone przepisy przejściowe. Mają one złagodzić skutki kadrowe zmian w ustroju szkolnym.
Utrata pracy z powodu zmian organizacyjnych, czyli z art. 20 Karty Nauczyciela, to to, czego wszyscy pedagodzy bali się najbardziej. W skrócie mówiąc, chodziło o zwolnienie w sytuacji, w której nie ma uczniów i nie ma kogo uczyć.
W związku z rozłożoną w czasie likwidacją gimnazjów, art. 20 nie będzie stosowany wobec uczących tam pedagogów. W zamian za to utworzono szczególną procedurę zwalniania nauczycieli, która zakłada:
· przeniesienie w stan nieczynny z 1 września 2017 r., a jeżeli nauczyciel nie wyrazi zgody – rozwiązanie stosunku pracy,
· obligatoryjne rozwiązanie stosunku pracy z 31 sierpnia 2019 r. z pozostałymi nauczycielami gimnazjów (w momencie ich likwidacji).
Dyrektor może również, zamiast informować nauczyciela o przeniesieniu w stan nieczynny, zaproponować mu ograniczenie zatrudnienia w trybie art. 22 ust. 2 Karty Nauczyciela i to nawet w wymiarze niższym niż ½ obowiązkowego wymiaru zajęć. Muszą być jednak uzasadnione względy organizacyjne w wygaszanym gimnazjum.
Stan nieczynny to rozwiązanie korzystne. Jeśli nauczyciel wyrazi na nie zgodę, to w konsekwencji pozostanie w zatrudnieniu przez 6 miesięcy i będzie pobierał wynagrodzenie (wraz z częścią dodatków) przez pierwszą połowę roku szkolnego 2017/2018. Będzie miał też pierwszeństwo przy poszukiwaniu nowej pracy.
Nauczyciele z innych niż gimnazja szkół, zwalniani na mocy wspomnianego wyżej art. 20 Karty Nauczyciela, zachowują prawo do półrocznej odprawy, którą wypłaci im gmina.
Nie można zapominać też o urlopach dla poratowania zdrowia, które dla wielu pedagogów są ratunkiem przed zwolnieniem.
Na urlop może iść nauczyciel w szkole czy przedszkolu, jeśli ma pełen etat i jest zatrudniony na czas nieokreślony w placówce publicznej. To gwarantuje Karta Nauczyciela. Zainteresowany musi udokumentować również przynajmniej 7-letni staż pracy w szkole. Maksymalny wymiar urlopu dla pedagoga wynosi rok (można wziąć też pół roku, kwartał, miesiąc). W przypadku nauczyciela chodzi o rok szkolny, a więc od września danego roku do sierpnia następnego roku. W ciągu swojej kariery zawodowej nauczyciel może skorzystać łącznie z 3 lat urlopu. W czasie urlopu nie może podjąć innej pracy zarobkowej. Zaświadczenie od lekarza nauczyciel musi dostarczyć swojemu przełożonemu, czyli dyrektorowi szkoły, a ten nie ma prawa go nie przyjąć. Obowiązuje zasada: „urlopu udziela się", a nie „urlopu można udzielić". To prawnie określone. Dyrektor może natomiast odwołać się od treści tego orzeczenia. Sprawą zajmuje się wówczas wojewódzki ośrodek medycyny pracy. Nauczyciel ratujący swoje zdrowie podczas urlopu dostaje normalną pensję, czyli wynagrodzenie zasadnicze, dodatek za wysługę lat oraz inne świadczenia, które wcześniej otrzymywał.