Druga kolejna porażka Wigier. Suwalczanie przegrali na wyjeździe z Olimpią Grudziądz 0:2.
Trwa zła seria biało-niebieskich. Zespół Artura Skowronka rozegrał jak dotąd trzy oficjalne spotkania - jedno w Pucharze Polski, dwa w lidze i wszystkie przegrał. Każdej z porażek można było uniknąć, gdyby suwalczanie wykazali się lepszą skutecznością pod bramką rywali.
- Dobrze weszliśmy w mecz, bo zaatakowaliśmy od początku i przynosiło to efekt w postaci przenoszenia grę na połowę Olimpii. Nie udało nam się trafić do siatki, za to uczynili to rywale - relacjonuje Skowronek, który przed podjęciem trenerskiego wyzwania w Wigrach, z powodzeniem pracował między innymi właśnie w ekipie z Grudziądza.
Wigry powinny objąć prowadzenie już na samym początku potyczki, ale znajdujący się w polu karnym Robert Obst uderzył tuż nad poprzeczką. Chwilę później wypożyczony z Pogoni Szczecin pomocnik bardzo dobrze obsłużył podaniem Mariusza Rybickiego. Ze strzałem tego drugiego poradził sobie jednak golkiper gospodarzy Wojciech Małecki.
Niewykorzystane okazje zemściły się na przyjezdnych. W 15. minucie Olimpia wyszła na prowadzenie za sprawą gola Ville Salmikivi. Fin otrzymał prostopadłe podanie i w pojednyku sam na sam był lepszy od Hieronima Zocha.
Zaledwie pięć minut później bramkarz Podlasian musiał wyciągać piłkę z siatki po raz drugi. Z rzutu rożnego precyzyjnie zacentrował Daniel Feruga, a w polu karnym gapiostwo defensorów biało-niebieskich wykorzystał słoweński stoper Olimpii Miha Goropevsek.
- W drugiej połowie czekaliśmy na swoją szansę, zrobiliśmy też zmiany ofensywne, ponieważ Wigry musiały się odsłonić i stąd też kilka razy doszliśmy do klarownych sytuacji - mówi szkoleniowiec miejscowych Jacek Paszulewicz. - Rywal walczył do samego końca o jakiekolwiek punkty na naszym boisku, natomiast na nasz styl i polot przyjdzie jeszcze czas. Byliśmy dzisiaj skuteczniejsi - dorzuca.
Gra obronna suwalczan pozostawia wiele do życzenia. W trzecim meczu z rzędu Wigry straciły przynajmniej dwie bramki, co nie wróży dobrze przed kolejnymi trudnymi spotkaniami. Zawodzą też suwalskie armaty. W Grudziądzu wypożyczony z Jagiellonii Białystok Patryk Klimala nie błyszczał.
Sporo ożywienia wniósł za to powracający do pełni sprawności po długiej kontuzji Karol Mackiewicz. Niestety, użytku z jego dobrego dośrodkowania na początku drugiej połowy nie zrobił inny młody napastnik biało-niebieskich Krzysztof Wołkowicz.
- Nasza młoda drużyna na pewno potrzebuje tego zwycięstwa, ale widocznie musimy na nie jeszcze trochę poczekać. Na pewno przed nami trudniejszy moment, ale chłopcy nie mogą się podłamać i zwątpić w pracę wykonywaną na co dzień. Wszystko przed nimi i wierzę, że bardzo dużo dobrego - dodał trener Wigier.
W niedzielę suwalczanie podejmą spadkowicza z ekstraklasy Górnika Łęczna.