Znów jest moda na kadrę
Uwierzyłem, że zrobimy dobrą drużynę, już gdy wziąłem Adama Nawałkę na trenera - mówi Zbigniew Boniek, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej. Nie pamiętam meczu, który można wygrać na losowaniu czy odprawie - ostrzega Zibi przed Euro.
Za nami okres świąteczno-noworoczny. Czy lubi Pan święta?
Bardzo! Zwłaszcza te Bożego Narodzenia. To jedyne takie wspaniałe święta. Po prostu magiczne! Odpoczynek w gronie najbliższych, błogi spokój, prezenty i czas na refleksje.
Jak spędza Pan Boże Narodzenie?
Od lat tak samo. Spędzam je we Włoszech, bo tam mam rodzinę, wnuki. Spotkam się z przyjaciółmi, nadrabiam zaległości. Na początku Wigilii mamy startery, które są akurat moją domeną, przygotowuję je. Najbardziej lubię rucola e mazzancolle, czyli rukolę z krewetkami i małymi pomidorkami, a także małże w skorupach. Na stole zawsze są też makarony, ryż, karp, a także inne tradycyjne dania świąteczne.
W teorii wyglądamy dobrze, ale zobaczy-my, co będzie za pół roku. Reprezentację zweryfikuje Euro
Czy ma Pan ulubione kolędy?
„Oj, Maluśki, Maluśki”, „Lulajże Jezuniu”, „Bóg się rodzi” czy „Przybieżeli do Betlejem”. Wszystkie są piękne! Bardzo lubię polskie kolędy.
Woli Pan dawać prezenty czy je dostawać?
Zdecydowanie dawać! Sprawia mi to wiele radości. Nie ukrywam jednak, że czasami jestem zakłopotany, bo nie wiem, co mam komu kupić.
Pan - a także wszyscy kibice - otrzymali już piękny prezent przed świętami. Oczywiście - od reprezentacji Polski.
Drużyna narodowa ma za sobą bardzo udany rok, piękne eliminacje mistrzostw Europy 2016. Reprezentacja dostarczyła kibicom wielu wspaniałych emocji, rozegrała kilka bardzo dobrych spotkań, a przede wszystkim - zrealizowała cel, czyli wywalczyła awans na Euro 2016 we Francji. Wszyscy o tym marzyliśmy i ciężko pracowaliśmy, aby dopiąć swego. Cieszę się również, że wśród kibiców wróciła moda na reprezentację. Dziś każdy wierzy w drużynę narodową i chce być na jej meczach.
Który moment eliminacji Euro 2016 zapamiętał Pan najbardziej?
Pamiętam każdy mecz, moment, szczegół. Cały czas mam przed oczami strzał w słupek Kamila Grosickiego w boju ze Szkocją na Stadionie Narodowym w Warszawie (2:2). Gdyby „Grosik” trafił do siatki, zdobylibyśmy jesienią ubiegłego roku 12 punktów i szybciej znaleźlibyśmy się na autostradzie do Francji. Pamiętam zwycięski, historyczny mecz z Niemcami, piękne gole Arkadiusza Milika, znakomite pojedynki Roberta Lewandowskiego, dobrą grę Kamila Glika czy Grzegorza Krychowiaka, a także znakomitą postawą bramkarzy. Eliminacje zaczął Wojciech Szczęsny, a zakończył je Łukasz Fabiański. Cała drużyna spisała się bardzo dobrze.
Jaki był kluczowych moment kwalifikacji? Kiedy uwierzył Pan, że mamy prawdziwą drużynę, która jest w stanie wiele zrobić?
Czułem, że to się zaczyna, kiedy wziąłem Adama Nawałkę na trenera. Dużo rozmawialiśmy. Wiedziałem, że zmienimy drużyną, że będzie inaczej zarządzana, stworzymy jej dobre warunki do pracy i poukładamy wszystko według naszego pomysłu. Kiedy zostałem prezesem PZPN, widziałem w kadrze duże braki. Kiedyś piłkarze nie chcieli kręcić reklam. Do pracy w federacji przyszło wiele nowych osób i wspólnie stworzyliśmy nową reprezentację. Od początku wierzyłem w naszą drużynę i to, że pojedziemy do Francji, ale pewny byłem dopiero po ostatnim gwizdku w spotkaniu z Irlandią. Na Stadionie Narodowym panowała wielka euforia. Pięknie pobawiliśmy się z naszymi kibicami, poświętowaliśmy i… koniec! Musimy o tym zapomnieć. W piłce nożnej ciągle trzeba patrzeć do przodu. Myślimy już o tym, co będzie później.
Na konferencji prasowej po wywalczeniu awansu na turniej we Francji, powiedział Pan: „Pamiętam, kiedy dwa lata temu prezentowałem Adama Nawałkę, jako selekcjonera reprezentacji Polski. Na zakończenie konferencji zrobiliśmy zdjęcie i podaliśmy sobie ręce. Obaj mieliśmy na twarzach uśmiechy. Dziś mam tę satysfakcję, że mogę uśmiechnąć się w ten sam sposób”.
To prawda. A to nie takie łatwe. Pamiętajmy, że ten, kto rządzi, traci procenty poparcia. Fakt, że dziś możemy uśmiechnąć się z Adamem w ten sam sposób, albo i mocniej, świadczy o tym, że drużyna narodowa wykonała bardzo dobrą robotę. Nawałka potrafił nadać reprezentacji twarz i charakter. Mam przekonanie, że jest to zespół, kolektyw i dlatego potrafiliśmy wygrywać. Ważnym momentem było również mianowanie kapitanem Roberta Lewandowskiego. Poczuł się wtedy odpowiedzialny za tę drużynę.
Reprezentacja ma liderów w każdej formacji. Mamy bardzo dobrych bramkarzy, obronę trzyma Kamil Glik, w pomocy rządzi Grzegorz Krychowiak, a w ataku Robert Lewandowski z Arkiem Milikiem.
To grupa bardzo dobrych, dojrzałych piłkarzy, która może liczyć na pomoc młodszych zawodników, rozpychających się cały czas łokciami. W teorii wyglądamy dobrze, ale zobaczymy, co będzie za pół roku, już we Francji. Reprezentację zweryfikują mistrzostwa Europy.
Po losowaniu fazy grupowej w Paryżu powiedział Pan, że jest zadowolony. Zmierzymy się z Niemcami, Ukrainą i Irlandią Północną.
Nie pamiętam spotkania, które można byłoby wygrać na losowaniu lub odprawie przedmeczowej. Wszystko weryfikuje boisko. Trafiliśmy do ciężkiej grupy. Zmierzymy się z bardzo wymagającymi rywalami, ale na pewno nie stoimy na straconej pozycji. Teraz powinniśmy już mówić jak najmniej, a jak najwięcej pracować. Zrobimy wszystko, aby optymalnie przygotować się do Euro 2016.
Nasi grupowi rywale wcale nie byli zadowoleni, że zagrają z Polską. Nikt nie chciał wylosować biało-czerwonych z trzeciego koszyka. Europa zaczyna nas szanować!
Dlatego, że zrobiliśmy wynik, mamy kilku piłkarzy klasy światowej, porządną federację i nasz sędzia pojedzie w końcu na mistrzostwa. Szymon Marciniak znalazł się wśród 18 arbitrów głównych, którzy będą prowadzić mecze Euro 2016. To duże wyróżnienie! Mamy powody do radości, ponieważ za nami fantastyczny rok. Nie zapominajmy, że 2 maja mieliśmy wielkie święto futbolu na Stadionie Narodowym. Piękny finał Pucharu Polski pomiędzy Legią Warszawa i Lechem Poznań, a także decydujące mecze w turnieju „Z podwórka na stadion o Puchar Tymbarku”. Bardzo miło było popatrzeć na prawdziwą radość dzieciaków. To dla nich wielkie przeżycie. Bywały również na treningach i meczach reprezentacji Polski, co także wywoływało wielkie uśmiechy.
Przykłady Arkadiusza Milika czy Piotra Zielińskiego pokazują, że rozgrywki „Z podwórka na stadion o Puchar Tymbarku” mogą być świetnym początkiem prawdziwej kariery.
Tego turnieju zazdrości nam cała Europa! Uwielbiam patrzeć na prawdziwą radość i zacięcie dzieciaków w meczach finałowych. Z roku na rok do naszych rozgrywek zapisuje się coraz więcej uczestników, ale mi nie chodzi o to, aby bić rekordy. Najważniejsze jest to, żebyśmy wychwytywali dzieciaki, których piłka rajcuje. I to im dawali możliwość rozwoju. Podczas meczów, zwłaszcza na wcześniejszym etapie rozgrywek, doskonale widać, kto ciągnie rękę, a kto jest za nią ciągnięty. Często to rodzice chcą, aby dzieci grały w piłkę, mimo że one wcale tego nie lubią. To błąd. Nie ma co zmuszać na siłę. Piłkę trzeba kochać. W moim dzieciństwie non stop grało się na podwórku.
Podczas finałów często rozmawia Pan z uczestnikami turnieju. Jakie daje im Pan wskazówki? Podpowiada, aby docenili to, jakie mają fantastyczne warunki do gry? Pan takich nie posiadał.
Najważniejsze jest to, aby dzieciaki świetnie się bawiły. Stadion Narodowy czy spotkania z reprezentantami Polski na pewno działają na ich wyobraźnię. Jeśli piłka ich rajcuje, to będą dążyli do spełnienia marzeń.
Świątecznie zaczęliśmy, więc i tak zakończmy tę rozmowę. Czego chciałbym Pan życzyć kibicom na Nowy Rok?
Zdrowia i uśmiechu! To najważniejsze. Kiedy jest zdrowie, to wszystko w życiu jest łatwiejsze do pokonania. Uśmiech to z kolei największe lekarstwo, które nic nie kosztuje, a przynosi same pozytywne skutki. Kiedy człowiek jest uśmiechnięty, to znaczy, że jest zadowolony z siebie, z pracy i ze swojej drużyny.