Przegrane wybory, mniej posłów, mniej sympatyków... - Czas na reaktywację - pomyślała Platforma Obywatelska. I w środę urządziła na nasz region „najazd”
Pomysł na spotkania był prosty: znana twarz krajowej Platformy Obywatelskiej plus lokalni jej politycy. Według tego przepisu w środę o jednej porze (17.30) odbyły się spotkania w Gorzowie, Zielonej Górze, Sulęcinie, Międzyrzeczu, Nowej Soli, Żaganiu, Sulęcinie, Strzelcach Krajeńskie, Świebodzinie, Żarach, Krośnie, Słubicach...
Kiedyś spotkania PO z mieszkańcami Gorzowa organizowano w najwiekszej sali biblioteki - na 250 osób (ale wchodziło nawet 400, ostatnio bez trudu wypełnił ją Jarosław Kaczyński, wcześniej Janusz Korwin Mikke). W środę posłowie PO_i publika zmieścili się w małej sali Teatru Osterwy: przyszło około 65 osób, co czwarta związany z PO... Jerzy Synowiec, radny i były członek PO, przypomina stare porzekadło: - Pycha kroczy przed upadkiem. PO zrobiła wszystko, by stracić zaufanie ludzi.
Droga w dół
PO spadła w Lubuskiem z wysokiego konia. W 2007 r. wygrała w regionie z poparciem 47,06 proc. To był jeden z najlepszych wyników w Polsce. Do Sejmu wprowadziła sześcioro posłów. W kolejnych wyborach Platforma w naszym województwie znowu dostała bardzo mocne 44,7 proc. głosów. I kolejny raz miała sześć osób w Sejmie. Do tego mogła się chwalić siedmioma wójtami, jednym burmistrzem, wojewodą, marszałkiem, miała też najwięcej radnych w sejmiku. I... wpływ na setki posad w całym regionie: w agencjach, inspektoratach, spółkach.
Ludzie ciągnęli do PO jak do miodu. Nic dziwnego, że w najlepszych czasach do partii należało w Lubuskiem nawet ponad 1,5 tys. osób. - I zaczęło szumieć w głowach... - mówi nam jeden z szeregowych członków partii.
Najpierw była afera martwych dusz. W 2011 r. okazało się, że w Gorzowie dopisywano ludzi do kół PO, by mieć więcej do powiedzenia podczas partyjnych wyborów. Sprawa skończyła się w sądzie (za podrabianie podpisów sąd skazał sekretarza struktur na grzywnę). Przez to rozwiązano gorzowską Platformę, a o aferze rozpisywały się wszystkie media w Polsce.
Potem na światło dzienne zaczęły wychodzić wewnętrzne konflikty. W 2013 r. posłanka z Sulęcina Bożena Sławiak napisała do ówczesnego premiera Donalda Tuska list: „Nie mogę firmować swoim autorytetem działań Pani Przewodniczącej (chodzi o szefową lubuskiej Platformy Bożennę Bukiewicz, która rządziła w regionie przez lata, aż do 2016 r. - dop. red.), które mogę określić jako korupcyjne. Jest to korupcja w pełnym tego słowa znaczeniu, także polityczna...”. Sprawa rozeszła się najpierw po mediach, a potem po kościach. Sygnał był jednak jasny: w PO trwa wojna domowa.
Jej kulminacją było tworzenie list kandydatów do Sejmu w 2015 r. Wówczas to wycięto z nich Słabiak, gorzowskich posłów: Krystynę Sibińską i Witolda Pahla, a popularnego posła Waldemara Sługockiego z Zielonej Góry wystawiła do mniej wpływowego Senatu.
Po interwencji w centrali Sibińska na listy wróciła (i dostała się do Sejmu). Pahl już miał dośc i podziękował, a dziś jest wiceprezydentem Warszawy. W wyborach PO dostała tylko 28,21 proc. głosów i... pierwszy raz przegrała u nas z PiS-em. Wkrótce Tuska zastąpił Grzegorz Schetyna, Bukiewicz odeszła ze stanowiska i centrala PO rozwiązała struktury w Lubuskiem. Partia działa, ale jednosobowo rządzi nią komisarz Sługocki.
Gra się na mistrza
I tak po tłustych latach nadeszły chude. Posłów PO ma czworo, kilku burmistrzów (na stronie chwali się trzema, ale w notce do „GL” informuje o pięciu). Ma też marszałka i dzięki koalicji rządzi w sejmiku (gdzie ma sześcioro na 30 radnych). - Gminy grają teraz na mistrza, a mistrzem jest PiS. Po co bratać się z PO, która nic nie może? W niczym nie pomoże? Nic nie załatwi? - mówi nam samorządowiec. Widać to np. w Gorzowie: bezpartyjny prezydent Jacek Wójcicki, który wcześniej trzymał z PO, przesunął się już w stronę PiS. Wojenki odbiły się też na stanie osobowym: dziś PO ma 958 członków, czyli straciła co drugiego!
Jak jest w opozycji? - Na pewno inaczej, ale też służymy Polsce. Ponieważ PiS-owska „dobra zmiana” coraz częściej wygląda jak droga do „Polski w ruinie”, to chcemy ją zatrzymać. Stąd pomysł na spotkania i wypracowanie nowej wizji PO i Polski. To czas ciężkiej pracy. I myślę, że wyjdzie to nam na dobre - mówi posłanka Sibińska. Jest o tym przekonany także Marcin Gucia, czyli jedyny człowiek, który został skazany za „martwe dusze” (na grzywnę). - Ciągle kibicuję PO. Taki czas oczyszczenia jest może trudny, ale był potrzebny. Pokaże, kto był w PO, bo podzielał jej ideały, a kto chciał tylko gdzieś się załapać - ocenia. Sibińska chwali też zmianę szefa lubuskich struktur: - Pod nowym kierownictwem lepiej się współpracuje.
A co na to komisarz Sługocki? Dlaczego poparcie dla PO w Lubuskiem tak spadło (czytaj w ramce)? - Myślę, że był to efekt tendencji ogólnokrajowej i wpływu propagandy Prawa i Sprawiedliwości. Proszę jednak zwrócić uwagę, że koalicja PO-PSL rządziła w Polsce 8 lat i był to pierwszy taki przypadek od 1989 r. To były naprawdę dobre lata dla Polski. Poza tym z ostatnich sondaży wynika, że PO w Lubuskiem odrobiła 6,5 proc. a PiS straciło 4,5 proc - mówi.
Sługocki jest optymistą. - Nasze rozmowy z Lubuszanami i wyciąganie wniosków zdało efekty. Mam nadzieję, że nowa oferta programowa, ciągła praca i otwartość na dialog doprowadzi ponownie do zainteresowania ludzi Platformą Obywatelską - mówi Sługocki.
Synowiec (dziś radny Nowoczesnej): - To ostatnie tchnienia przed zgonem.
Czas na nowe
W środowych spotkaniach nie brała udziału dawna szefowa regionu Bożenna Bukiewicz. Dlaczego? - Nie wpisano mnie w grafik - powiedziała „GL”.
Ważna osoba z PO: - Jak reklamować nową odsłonę partii twarzą pani Bukiewicz? Właśnie jej brak ma być obietnicą, że to, co było, nie wróci.