Znak zakazu nie pomaga - żalą się lokatorzy
Mieszkańcy ul. Porzeczkowej w Zielonej Górze żalą się, że codziennie rano i po południu pod ich oknami, mimo zakazu, jeździ dziesiątki aut. Czy można im pomóc?
Razem z panem Szymonem siedzimy w jego mieszkaniu przy ulicy Porzeczkowej. Jest godz. 7.30. Na drodze położonej tuż pod oknami mieszkania, która prowadzi do wejścia do Przedszkola nr 22 co chwilę pojawia się auto osobowe, z którego po zatrzymaniu i zaparkowaniu, wysiada mama czy też ojciec z dzieckiem. Po odprowadzeniu dziecka do przedszkola, rodzic wraca po kilku lub kilkunastu minutach. I odjeżdża. W przeciągu kwadransa naliczyliśmy ponad 20 aut.
- Tak jest codziennie - tłumaczy pan Szymon. - A przecież my chcemy rano też spać. Wielu z nas pracuje na nocną zmianę i dopiero rano wraca do domu. I niestety jest narażona na hałasy i spaliny. Nie pomagają nawet szyby o trzech warstwach - przekonuje nasz rozmówca.
Dodaje on też, że wielokrotnie dzwonił na policję, by przyjechał radiowóz i kierowcom aut, którzy podjeżdżają wlepił mandat. - Niekiedy policjanci wprawdzie przyjechali, ale ich interwencje niewiele pomogły. Może dzień, dwa było spokojniej, ale później wszystko wróciło do normy - wyjaśnia pan Szymon.
- Być może, gdyby policjanci byli częściej i surowiej karali, to byłby spokój. Chociaż trudno wymagać, by policjanci byli tu stale. Dlatego najlepszym rozwiązaniem byłoby zamontowanie szlabanu, który byłby podnoszony za pomocą pilota. I takie piloty mogliby mieć jedynie osoby upoważnione np. kierownik przedszkola i oczywiście mieszkańcy - wyjaśnia pan Szymon.
Pan Szymon wyjaśnia, że już podjął działania, by szlaban został zamontowany. - Na 89 mieszkań w naszym bloku już właścicieli 61 z nich podpisało petycję do spółdzielni mieszkaniowej o zamontowanie szlabanu. I wspomniany wniosek wraz z podpisami złożę do prezesa spółdzielni. Być może teraz to będzie skuteczne - tłumaczy pan Szymon. I wspomina, że już wielokrotnie informował spółdzielnię o problemach mieszkańców. - Niestety ani prezes ani kierownik techniczny jak na razie nie zrobili niczego. Wprawdzie prezes obiecał, że zamontuje szlaban, ale nic takiego się nie stało - dodaje.
Razem wychodzimy na zewnątrz. Nasz rozmówca pokazuje znak ,,Zakaz ruchu”, z wyłączeniem: Nie dotyczy dostawców oraz pracowników Przedszkola 22 oraz mieszkańców budynku ul. Porzeczkowa 36-52. - Widzi pan, jest znak, ale niestety wielu go lekceważy. A my cierpimy - podkreśla pan Szymon.
Z jednej z klatek wychodzi pani z pieskiem. Kiedy panią Kazimierę pytam, czy jest zwolenniczką zamontowania szlabanu, odpowiada: - Wydaje się, że to dobry pomysł. Rano i po południu na ulicy jest tak duży tłok, że nieraz trudno nią iść. A większość aut przyjeżdża po dzieci do przedszkola. A przecież samochody można zostawić na parkingu i spacerkiem pójść po dziecko 100 metrów. Byłoby zdrowiej i bezpieczniej - postuluje pani Kazimiera.
Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Zacisze Grzegorz Gratkowski przyznaje, że problemy lokatorów bloku przy Porzeczkowej są mu znane od kilku lat. - Faktycznie lokatorzy skarżą się na przejeżdżające, mimo zakazu, samochody. Wielokrotnie była tam policja, wypisała kilka mandatów i przez kilka dni był spokój. Później wszystko wracało. Ale żadnego formalnego wniosku o zamontowanie szlabanu nie było. - mówi prezes Gratkowski.
Dodaje też , że już na najbliższym posiedzeniu zarządu postawi ten problem. - Musimy się do montażu szlabanu przymierzyć. Chociaż to nie takie proste, trzeba zebrać opinie straży pożarnej, policji i pogotowia. I zastanowić się jak zabezpieczyć przejazd dla tych służb w razie interwencji. Najpewniej sami zrobimy ankietę i zapytamy mieszkańców co o tym sądzą. Jeśli zdecydowanie odpowiedzą na tak, to szlaban trzeba będzie zamontować - informuje prezes.