Zmiany w polskim rządzie? Kosmetyczne
Prezes Kaczyński nie ruszy zaufanych szefów resortów siłowych - Błaszczaka i Kamińskiego.
Im słabsze notowania rządu PiS, tym więcej spekulacji na temat ewentualnych zmian w gabinecie premier Beaty Szydło.
Półtora roku samodzielnej władzy PiS nadwyrężyło reputację kilku ministrów i spowodowało falę krytyki opozycji. Ostatnie notowania dają wprawdzie 34 proc. poparcia dla PiS, ale Platforma depcze partii Jarosława Kaczyńskiego po piętach, mając zaledwie o 3 proc. niższe poparcie. I nie jest to zasługa lidera PO Grzegorza Schetyny, lecz wynik skandalicznej - zdaniem opozycji - działalności kilku ministrów, głównie obrony Antoniego Macierewicza i spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego.
- Rekonstrukcja rządu jest prawdopodobna - mówi dr Wojciech Peszyński, politolog toruńskiego UKW. - Ale trudno powiedzieć, jak głęboka. Nie wierzę, aby odwołano ministra Macierewicza - on ma pewną pozycję, podobnie jak dwaj pozostali szefowie resortów siłowych. Chodzi o Mariusza Błaszczaka, szefa MSWiA, oraz ministra ds. służb specjalnych Mariusza Kamińskiego. To oddani ludzie prezesa, który ma do nich duże zaufanie.
Fatalne notowania po ustawie o wycince drzew mają minister środowiska Jan Szyszko oraz Krzysztof Jurgiel kierujący urzędem rolnictwa. Ten ostatni traci poparcie wsi ze względu na znaczne opóźnienia wypłat unijnych dotacji. Mówi się też o bardzo słabej pozycji szefa resortu zdrowia Konstantego Radziwiłła. Nawet… bukmacherzy obstawiają, że najbardziej prawdopodobnymi kandydatami do dymisji są Antoni Macierewicz i Witold Waszczykowski.
- Ewentualna rekonstrukcja gabinetu byłaby ucieczką PiS do przodu, trochę w stylu Donalda Tuska, i nowym otwarciem po półtora roku rządów - konkluduje dr Peszyński.
Żaden z kujawsko-pomorskich parlamentarzystów PiS nie chce się wypowiadać na temat rekonstrukcji. Piotr Król przyznaje, że nie docierają do niego żadne informacje na ten temat. Przekonuje, że podobnych pogłosek o dymisjach było już kilka. Jego zdaniem, te dywagacje należy traktować z dużą ostrożnością. W podobnym duchu wypowiada się senator PiS Andrzej Mioduszewski. Jednak prof. Zdzisław Krasnodębski, znacząca postać w ugrupowaniu Kaczyńskiego, przyznał niedawno, że zmiany w rządzie są możliwe. Jednak nie sugerował, kto może stracić stanowisko. Jeden z kujawsko-pomorskich parlamentarzystów PiS, zastrzegający sobie anonimowość, tłumaczył, że takie spekulacje nie mają sensu: - Który z ministrów „poleci”, wie tylko prezes i może jeszcze ze dwie, trzy osoby. Nie zdziwiłbym się, gdyby nie wiedziała tego nawet pani premier Szydło. Dziwne: pod koniec kwietnia prezes PiS mówił, że nie widzi potrzeby rekonstrukcji rządu, ale na początek lipca zwołuje kongres partii.
Jedno jest pewne - niewielu polityków wierzy, że decyzje personalne będzie podejmowała Beata Szydło. Zdaniem Pawła Szramki, posła Kukiz ’15, rekonstrukcja rządu jest konieczna. Zbyt wielu ministrów, jak choćby Konstanty Radziwiłł, ma fatalne pomysły: - Zmiana finansowania niektórych leków ratujących życie jest nie do przyjęcia, płacono za niektóre kilka złotych, a teraz nawet tysiąc. To niedorzeczne, podobnie jak opór w sprawie medycznej marihuany czy tabletki „dzień po”.
- Rekonstrukcja rządu? - dziwi się posłanka Joanna Scheuring-Wielgus z .Nowoczesnej. - To tylko gadanie. Oni nie mogą sobie na to pozwolić, bo przyznaliby się do porażki w kilku najważniejszych resortach. Kaczyński tego nie zrobi. Poza tym nie sądzę, by do zmian w rządzie doszło przed wakacjami. Jeśli PiS zmieni ministrów, to dopiero jesienią.
Mówi się także o ewentualnym łączeniu ministerstw, dzięki czemu wizerunkową porażkę PiS będzie mógł przekuć w nowe otwarcie.