Zmiany? Idziemy dobrą drogą...
Wybory w LZPN. Działacze Lubuskiego Związku Piłki Nożnej postawili na tych, którzy już dowodzą związkiem.
W sobotę w Drzonkowie działacze wybrali nowe władze. To znaczy stare, bowiem lubuskim futbolem będzie rządzić ten sam zarząd i ten sam prezes jak przez ostatnie cztery lata. Już przed obradami słychać było w kuluarach, że Robert Skowron nie tylko zwycięży w wyborach z ogromną przewagą, ale nawet nie będzie miał kontrkandydata. Spodziewano się jednak dyskusji, zgłaszania problemów z którymi borykają się działacze małych klubów.
Zarząd w sprawozdaniu podkreślił swoją aktywność w tak zwanym terenie, starania o polepszenie bazy sportowej, kontakty z samorządowcami, wizyty prezesa i działaczy LZPN w małych klubach, stały postęp w szkoleniu młodzieży. Także otaczanie opieką pionu trenerskiego tych kategorii oraz aktywność lubuskich działaczy w PZPN. Dyskusji nie było ponieważ nikt się do niej nie zgłosił.
Ciekawiej zrobiło się przy zgłaszaniu kandydatur na prezesa. Zgodnie z planem zgłoszono ustępującego Roberta Skowrona. O głos poprosił Janusz Bronowicz z Żar. - W takiej sytuacji jeszcze nie byłem - powiedział - ale muszę sam siebie zarekomendować. Kiedy kandydat chciał uzasadnić czemu staje w szranki z obecnym prezesem uniemożliwiono mu to. Potem padł wniosek z sali o skrócenie wystąpień kandydatów do pięciu minut, z uzasadnieniem, że... wszystkim się spieszy.
- Dziwię się, że działacze zbierając się raz na cztery lata nie chcą dyskutować o tym kto i jak poprowadzi związek - mówił Bronowicz. - Nie widzę żadnych sukcesów obecnego zarządu. On istnieje dla siebie. Nie przestrzega podjętych uchwał, zlikwidowano radę trenerów. Jesteśmy jedynym regionem bez zespołu w ligach centralnych, z jednym trzecioligowcem. Czy za stan lubuskiej piłki nie odpowiada zarząd? Czemu koszykówka mogła znaleźć sponsorów, może też żużel? W piłce nożnej, najbardziej popularnej dyscyplinie świata w naszym regionie nie można doczekać się jednego choćby zespołu, który byłby w regionie sztandarowy. Zarząd zajmuje się sam sobą. Tak jest najwygodniej. Uchwały są nieprawne, zarząd działa bez regulaminu. Jest prezes, który potrafi rozdawać piłki po małych klubach i grono klakierów, którymi się otoczył. Te wizyty to są raczej spotkania biesiadne. Co z imprezą rocznicową, której nie można było rozliczyć?
Dziwię się, że działacze zbierając się raz na cztery lata nie chcą dyskutować o tym kto i jak poprowadzi związek
Bronowicz mówił, że ma przygotowane przypadki niewłaściwych działań zarządu i prezesa. Jednak minęło pięć minut i prowadzący zebranie nie pozwolił mu na kontynuację. Doszło do kuriozalnej sytuacji, gdy podnieśli się rośli ochroniarze (swoją drogą zaskakuje ich obecność) jakby chcieli siłą usunąć mówcę. Ale wobec protestów z sali wrócili na swoje miejsce.
Prezes Skowron powiedział że nie będzie się odnosić do insynuacji i jest oburzony, że ktoś zaatakował go w taki sposób. - Nad merytoryczną i prawną stroną działania zarządu czuwa honorowy prezes Stanisław Fąfera - mówił. - Czy sądzicie, że prokurator tolerowałby łamanie prawa o co zostałem tu pomówiony? Żaden prezes nie odwiedził tylu klubów. Cały czas rozmawiam z władzami samorządowymi i wiele odnowionych obiektów to też efekt naszego działania. Czy ludzie pracujący dla związku robiliby to dalej gdyby mi nie ufali? Będę dalej robić swoje, popierać piłkarstwo młodzieżowe, promować futbol w naszym regionie. To prawda, że nie mamy zespołu w ligach centralnych, ale tak jak prezes Boniek nie odpowiada za ekstraklasę, tak trudno nas obwiniać za słabość naszych klubów.
Będę dalej robić swoje, popierać piłkarstwo młodzieżowe, promować futbol w naszym regionie
Potem poszło gładko. Skowron uzyskał 190 głosów, Bronowicz 26. Zarząd i komisję rewizyjną zaproponowano taką samą jak przez ostatnie cztery lata, co zdarzyło się chyba po raz pierwszy w historii LZPN. Potem spieszący się działacze udali się do domów, a zarząd na zasłużonego grilla.
Oczywiście słabością naszego klubowego futbolu nie można obwiniać prezesa Skowrona i jego ekipę. Wydaje się jednak, że powinno się dać szansę na dłuższe wystąpienie jeśli ktoś chce mówić o tym co jego zdaniem jest nie tak. Warto przypomnieć, że Janusz Bronowicz to poważny człowiek, generał dywizji w stanie spoczynku, kiedyś prezes Promienia Żary. Jeśli więc ktoś taki chce mówić, nie wolno mu zamykać ust. W innym przypadku rodzą się podejrzenia, że ktoś ma coś do ukrycia.
Niepokoi milczenie działaczy, którzy w kuluarach narzekają na wiele spraw, które przeszkadzają im w funkcjonowaniu. Podczas zebrania jednak nie odezwali się słowem. Całość wyglądała jak zjazdy PZPR, które sądząc ze średniej wieku obecnych na sali wielu pamięta z migawek telewizyjnych z gierkowskich czasów...