Zmarła dwie godziny po wyjściu ze szpitala
Prokuratura bada, czy lekarze nie zaniedbali swoich obowiązków. Kobieta, zanim doznała zawału serca, szukała u nich pomocy.
- Ustalamy, czy i kto winny jest śmierci - mówi Andrzej Zawadzki, pełniący funkcję zastępcy Prokuratura Rejonowego w Olecku. - Aktualnie przesłuchujemy świadków: członków rodziny pokrzywdzonej kobiety i czekamy na wyniki sekcji zwłok oraz opinię biegłych. Po otrzymaniu tych dokumentów będziemy podejmowali decyzje merytoryczne.
Lekarze nie pomogli
Do tragicznego zdarzenia doszło na początku tego miesiąca. 52-letnia Małgorzata J. - mieszkanka Olecka źle się czuła i wybrała się na wizytę do lekarza rodzinnego. Ten przeprowadził badanie i przypisał lekarstwa. Miał uspokajać, że nic złego się nie dzieje.
Dzień później, mimo zażywania tabletek, sytuacja się nie poprawiała, a wręcz przeciwnie. Kobieta skarżyła się na coraz większe duszności, nie miała siły chodzić. A że była to sobota, więc wraz z mężem wybrała się na izbę przyjęć do oleckiego szpitala. To jedyna możliwość uzyskania pomocy lekarskiej w miasteczku w dniach wolnych od pracy.
Dyżurujący lekarz zbadał Małgorzatę J., ale podobno nie zauważył żadnych niepokojących objawów.
- Nie zatrzymał w szpitalu, ani nie skierował do kliniki kardiologicznej - opowiada nam osoba z rodziny zmarłej. - Stwierdził, że lekarstwa są dobre i nic złego się nie dzieje. A jeśli dolegliwości nie ustąpią, to powinna kontaktować się z lekarzem rodzinnym.
Małgorzata J. wróciła więc do domu, a dwie godziny później zmarła. Lekarze wstępnie orzekli, że przyczyną śmierci był zawał serca.
- Zabezpieczyliśmy dokumentację medyczną pokrzywdzonej, zarówno w poradni, jak i w szpitalu oraz wystąpiliśmy do sądu o zwolnienie medyków z tajemnicy lekarskiej - dodaje prokurator Zawadzki.
Dopiero po decyzji sądu śledczy będą mogli ich przesłuchać.
Biegli muszą ocenić
Decydującą w tej sprawie będzie opinia ekspertów, którzy ocenią, czy, a jeśli tak, to na którym etapie leczenia doszło do zaniedbań ze strony oleckich lekarzy. Prokurator Zawadzki szacuje, że na stanowisko biegłych trzeba będzie czekać kilka miesięcy.
W czwartek w szpitalu nie było osoby upoważnionej do rozmowy z prasą.
Dodajmy, że za nieumyślne niedopełnienie obowiązków lekarzom grozi do trzech lat więzienia. Ale w naszym regionie nie zdarzyło się jeszcze, by medyk trafił za kraty. Z reguły dostaje wyrok w zawieszeniu.