Gdy w marcu wybuchła sprawa przegapienia przez radnego Zbigniew Brożka terminu złożenia wniosku o przyznanie nagrody dla Jagiellonii napisałem, że za kwartał może być ona o wiele większa.
Bynajmniej nie za kolejne miejsce na podium, ale za jakże upragnione przez kibiców - najwyższe. I Jagiellonia jest na najlepszej drodze do tego.
Tymczasem z aktu drugiego kłótni o nagrodę między głównymi rozgrywającymi na białostockim boisku samorządowym jawi się wręcz niewiara w taki scenariusz.
Czytaj więcej: Radny Zbigniew Brożek chce kasy dla Jagiellonii Białystok. Miasto: To niepoważne
Nie wspomnę o samobóju radnego PO Macieja Biernackiego strzelonego Tadeuszowi Truskolaskiemu.
Radny zanegował sens promocji miasta opartej o Jagiellonię.
Ale nawet gdyby nasi piłkarze - odpukać - nie znaleźliby się na podium, czyż nie powinni być uhonorowani (rzecz jasna zgodnie z prawem, które można już na najbliższej sesji zmienić, uchwalić, itp).
No, chyba że nasi decydenci chcą, by wyręczyli ich kibice ogólnomiejską zbiórką.
Tylko że wtedy będzie wstyd nie tylko na całą Polskę.