Doczekał się już filmu. Teraz pora na książkę. Andrzej Nowak-Arczewski publicysta i wieloletni dziennikarz „Echa Dnia” przygotował reportaż „Stań do apelu. Pseudonim Tarzan” poświęcony Tomaszowi Wójcikowi „Tarzanowi”, żołnierzowi Narodowych Sił Zbrojnych i Armii Krajowej. Dla jednych partyzant urodzony w Zawichoście jest bohaterem, dla innych postacią wzbudzającą duże kontrowersje oraz emocje. Jego legenda wciąż żyje, czego świadectwem są coroczne spotkania organizowane w Ćmielowie i Woli Grójeckiej.
Dlaczego bohaterem swojego kolejnego reportażu uczynił Pan Tomasza Wójcika „Tarzana”?
To wybitny dowódca oddziałów partyzanckich w czasie okupacji na ziemi sandomierskiej, świętokrzyskiej, postać nietuzinkowa, zdecydowanie wyróżniająca się pośród innych. To żołnierz, którego już za życia otaczała legenda i który obecnie nadal żyje w różnych, czasami sprzecznych opowieściach, przekazywanych w najrozmaitszych wariantach nam współczesnym, młodym pokoleniom. Przekonywałem się o tym podczas licznych rozmów z mieszkańcami Sandomierza, Zawichostu, Ożarowa, Ćmielowa. Postanowiłem zebrać wszystkie możliwe relacje, skonfrontować ze źródłami i dokumentami, pokazać tego człowieka w całej złożoności, przedstawić jego różne decyzje, wybory, wreszcie - tragizm. To postać złożona, niemal z tragedii antycznej. Chłopak z małego miasteczka, który zasmakował trochę wielkiego świata. Buntownik, który nie chciał się podporządkować przełożonym, niezwykle odważny żołnierz. Biografia „Tarzana” wydawała mi się na tyle frapująca, barwna, żywa, pełna niesamowitych zwrotów, że postanowiłem napisać o nim książkę reporterską.
Dotarł Pan do wielu osób pamiętających jeszcze okres okupacji i samego „Tarzana”. Chętnie dzieliły się swoimi wspomnieniami?
Nie zawsze. Jeśli początkowo moi rozmówcy obawiali się powiedzieć o czymś istotnym dla mnie, starałem się zdobyć ich zaufanie, by podczas kolejnych rozmów uchylili rąbka tajemnicy. Niektórzy prosili potem, by nie ujawniać ich danych. W kilku miejscach zaznaczyłem, że na prośbę swoich rozmówców zmieniłem ich personalia. Na końcu tekstu zamieszczam listę blisko 40 osób, z którymi rozmawiałem. Im zawdzięczam napisanie książki. To oni dzielili ze mną swoimi wspomnieniami. A czas na rozmowy był najwyższy, bo ci ludzie są już w podeszłym wieku i odchodzą na naszych oczach. Tak było z Wojciechem Targowskim z Sandomierza, który zaraz zmarł po nagraniu z nim rozmowy. Z kolei wywiad ze Zbigniewem Blinowskim z Ożarowa ze względu na stan jego zdrowia dzisiaj już nie byłby możliwy.
Czytelnik dostanie do rąk książkę podejmującą kontrowersyjne zagadnienia z życia „Tarzana”?
Ta książka nie powstawała na niczyje zamówienie. Nie mogłem przemilczeć trudnych spraw, bo byłbym niewiarygodny i za kilka lat wstydziłbym się tego, co opublikowałem. Dlatego piszę o różnych, nie zawsze przemyślanych akcjach, za którymi szła śmierć ludzi. Podaję przykłady wykonywania wyroków śmierci na konfidentach, walk bratobójczych z oddziałami Armii Ludowej...Książkę starałem się tak napisać, by była otwarta na różne interpretacje czytelników, nie narzucała jakichkolwiek sądów. Chciałem wzbudzić emocje, pobudzić do refleksji o wybitnym człowieku, który ma na swoim koncie czyny różnego kalibru.
Nie unika Pan w książce tematów trudnych. Niektórzy oskarżają „Tarzana” o skrajny antysemityzm.
Musiałem się zmierzyć z problemem Trójcy w biografii „Tarzana”. To w czasie okupacji mała miejscowość koło Zawichostu, obecnie już włączona do granic miasta. Tu dochodziło do bestialskich mordów na mieszkańcach narodowości żydowskiej. Zachowały się relacje cudem ocalałych dwóch dziewczynek, które przytaczam w tekście. Wymieniają one nazwiska partyzantów, którzy dopuścili się niegodnych czynów. Zostali ni zresztą za nie osądzeni po wojnie. To byli podwładni „Tarzana”. Niektórzy moi rozmówcy sugerują, że musiał on o tym wiedzieć. Nic nie działo się bez jego wiedzy. Co ciekawe, nazwisko „Tarzana” w tym kontekście nie jest wymieniane. Mieszkańcy w różnych relacjach spisywanych po wojnie przedstawiają ten ślad żydowski w biografii „Tarzana”. Mówią wprost, że był po wojnie ścigany przez wywiad żydowski i musiał zginąć na skutek ich działań. Nawet znawca historii Narodowych Sił Zbrojnych Leszek Żebrowski na moje pytania odpowiadał, że jeśli „Tarzan” likwidował Żydów, to mogli to być kolaboranci celowo wypuszczeni z getta, by naprowadzali Niemców na kryjówki i meliny. Coś jest na rzeczy.
Jak do wszystkich kontrowersji w biografii ustosunkowali się żyjący członkowie rodziny?
Niektóre fragmenty opatrywali słowami, że są pomówieniami. I tak to zostało zamieszczone w tekście. Jestem pełen podziwu dla członków rodziny „Tarzana”, którzy starają się dbać o dobre imię swego krewnego. Wiele razy się z nimi spotykałem, zwłaszcza z Krzysztofem Jakubowskim. Wreszcie na początku lutego tego roku udało mi się uzyskać od niego autoryzację, co zostało stwierdzone jego podpisem. Jednocześnie muszę podkreślić, że nie odpowiadam za komentarze o mojej książce na portalach społecznościowych, publikowane fragmenty ksiązki opatrywane omówieniami, które wpływały na zmienne decyzje moich rozmówców.
Większość osób kojarzy „Tarzana” jako autora zamachu na niemieckiego generała Kurta Rennera. Zanim do tego doszło był już sprawnym konspiratorem?
Zaraz po powrocie do Zawichostu z kampanii wrześniowej działał w ruchu podziemnym. Pierwsza grupa konspiracyjna została zdekonspirowana przez Niemców. Tomaszowi Wójcikowi cudem udało się wymknąć okupantowi. Później zbliżył się do Narodowej Organizacji Wojskowej i Narodowych Sił Zbrojnych. Był samodzielnym dowódcą oddziału partyzanckiego. Pracował też w majątku rotmistrza Wickenhagena, dziedzica Sobótki, gdzie pełnił różne funkcje w prowadzonej tam podchorążówce. Dzięki ingerencji rotmistrza „Tarzan” ostatecznie podporządkował się Armii Krajowej.
Moment szczególny nie tylko w partyzanckiej działalności „Tarzana”, ale w całym jego życiu to bitwa, która rozegrała się pod Wolą Grójecką.
Ta bitwa sprawiła, że z odważnego, otwartego żołnierza „Tarzan” stał się zamknięty. Po tej tragedii już się nie podniósł. Dużo o tym pisze Cezary Chlebowski w swoich publikacjach. „Tarzan” przestał był dowódcą zwiadu konnego w Zgrupowaniu „Nurta” [Eugeniusza Kaszyńskiego pseudonim „Nurt” – redakcja], zresztą cały jego oddział uległ zniszczeniu. Gdyby nie akcja „Burza”, być może czekałby na niego sąd polowy. Co ciekawe, do tragedii oddziału doszło 7 lipca 1944 r. Niemal siedem lat później, 8 lipca, „Tarzan”” ginie w tajemniczych okolicznościach w USA.
Był ścigany przez Gestapo, NKWD, UB. W końcu zmuszony został opuścić Polskę.
Niemcy nie darowali mu zabicia generała. Jesienią 1943 roku przeżył wszystkie obławy na Wykusie. Wiosną 1944 roku walczył z oddziałami Armii Ludowej, których członków uważał za zdrajców Polski i szpicli Armii Czerwonej. Po styczniu 1945 roku udało mu się dzięki sprytowi, przebojowości i szczęściu kilka razy uciec ówczesnym siłom bezpieczeństwa, NKWD i UB, między innymi w rejonie Skarżyska-Kamiennej, gdzie był już zatrzymany, w Gdańsku. Jego kolega Konrad Suwalski nie miał tyle szczęścia, został ujęty i skazany na karę śmierci.
W książce znajdziemy odpowiedź na pytanie, kim był „Tarzan”?
- Był żołnierzem, który działał w niełatwych czasach wojny, gdy przychodziło podejmować różne decyzje, mniej lub bardziej odpowiedzialne, uzasadnione, na miarę swoich możliwości, wiedzy, doświadczenia. Nam może łatwo teraz oceniać, ale nie wiadomo jak sami byśmy się zachowali na jego miejscu. Dziś trudno ustalić całą prawdę o „Tarzanie”. I nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie to możliwe, gdyż z każdym rokiem odchodzą świadkowie tamtych zdarzeń. A bywa też tak, że ci, którzy żyją, nie pamiętają szczegółów albo po prostu zasłaniają się niepamięcią. Pisząc tę książkę, niejednokrotnie się zastanawiałem, czy warto przypominać postać „Tarzana”. Uznałem, że tak, chociażby dlatego, by skłonić czytelnika do zastanowienia, czy można kogoś całkowicie bez refleksji piętnować bądź bezkrytycznie uznawać za bohatera bez skazy.
Andrzej Nowak-Arczewski – dziennikarz, reporter, laureat Ogólnopolskiego Konkursu na reportaż imienia Zbigniewa Nosala. Wieloletni współpracownik „Echa Dnia”. Wydał kilka książek reporterskich, wśród nich głośne „Orłowińska ballada”, „My z pałacu” oraz „Zmiłuj się nad nami”.
Wola Grójecka i Ćmielów
8 lipca 2018 roku odbędą się obchody upamiętniające tragedię oddziału Armii Krajowej pod dowództwem Tomasza Wójcika „Tarzana” do której doszło 74 lata temu. Rozpoczną się one o godzinie 9 pod pomnikiem Armii Krajowej w Woli Grójeckiej. Natomiast około 12.30 w Domu Kultury w Ćmielowie odbędzie się prezentacja książki poświęcona „Tarzanowi” autorstwa Andrzeja Nowaka-Arczewskiego pod tytułem „Stań do apelu. Pseudonim Tarzan”.
Tomasz Wójcik „Tarzan” – urodził się w 1908 roku. Był dowódcą Placówki Związku Walki Zbrojnej – Armii Krajowej w Zawichoście. W 1942 roku związał się z podziemiem narodowym. We wrześniu 1943 roku oddział „Tarzana” wszedł w skład Zgrupowań Partyzanckich Armii Krajowej „Ponury”. Zimą 1943/1944 znalazł się w rejonie Ostrowca Świętokrzyskiego. W lipcu 1944 roku doszło do tragicznej w skutkach bitwy w Woli Grójeckiej. Wachmistrz Wójcik był poszukiwany przez Gestapo, NKWD i UB. Zginął w niejasnych okolicznościach w USA w 1951 roku.