Złota Rączka: Niedogodności podyktowane... bezpieczeństwem
Zdaniem czytelniczki, skorzystanie z pomocy fachowca to duży problem. Urzędnicy obiecują usprawnić usługę.
Anna Zaremba jest starszą osobą. Dlatego, kiedy zepsuł się jej kran w kuchni, postanowiła skorzystać z pomocy „Złotej Rączki”. To usługa, którą miasto Poznań realizuje od września 2016 r., wspólnie ze Stowarzyszeniem Medycyna Polska. Założenie jest takie, by pomóc samotnym seniorom w drobnych domowych naprawach. Usługa jest bezpłatna. Wystarczy zadzwonić po fachowca. Tutaj jednak pojawiają się schody.
- Zgłoszenia odbywają się za pośrednictwem Urzędu Miasta (miejski Call Center, przyp. red.). Kiedy się tam dodzwoniłam, byłam przełączana do kolejnych urzędników, z których żaden „nie był w temacie” - tłumaczy Anna Zaremba. Przyznaje, że udało jej się w końcu zlecić usługę. Nie czekała też długo na pomoc, ale...
- Fachowiec, który do mnie przyszedł, rozkręcił kran i powiedział, że muszę kupić nowe części, zrobiłam to natychmiast. Kiedy jednak zadzwoniłam do niego z prośbą, by wrócił i dokończył pracę, usłyszałam, że znów muszę przejść od początku całą drogę
- wspomina Anna Zaremba.
Bez wody w kuchni była pięć dni. - W urzędzie usłyszałam, że mam przecież jeszcze wodę w łazience, ale to i tak było bardzo problematyczne. Miałam myć naczynia w wannie? - pyta starsza kobieta. W środę fachowiec odwiedził poznaniankę ponownie i naprawił kran. Anna Zaremba zwraca jednak uwagę, że procedury korzystania z usługi są zbyt skomplikowane. Choć, samą ideę uważa za bardzo wartościową. - Pomoc jest skierowana do ludzi starszych. Skorzystanie z niej powinno być łatwe. Jestem osobą sprawną intelektualnie, a i tak kosztowało mnie to wiele trudu. Sądzę, że wielu seniorów nie jest w stanie przebrnąć przez to wszystko - mówi A. Zaremba.
Głos w sprawie zabrali miejscy urzędnicy. Jak tłumaczą, pracownicy techniczni nie mają informacji, jak wygląda lista zleceń. Dlatego, aby nie było nieporozumień, nie mogą sami umawiać osób, do których pójdą kolejnego dnia. O zgłoszeniach przez Call Center zdecydowały natomiast względy bezpieczeństwa.
- Ma to ograniczyć zagrożenie podszywania się nieuprawnionych osób pod pracowników technicznych, którzy odwiedzają seniorów w ich domach
- tłumaczy Dorota Potejko, zastępca dyrektora Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych UM. - Jak dotąd nie odnotowano niebezpiecznych sytuacji, dlatego rozważane jest wprowadzenie w 2018 r. zgłaszania usterek bezpośrednio do realizatora projektu wybranego w otwartym konkursie ofert dla organizacji pozarządowych - dodaje.
Urzędnicy przepraszają za zaistniałą sytuację i dziękują za zgłoszenie trudności, na które napotykają seniorzy korzystający z usługi.
- Zgłoszona sprawa została przeanalizowana. W realizacji następnych zleceń będziemy usprawniać usługę, przy jednoczesnej dbałości o bezpieczeństwo seniorów
- obiecuje Dorota Potejko.