Złodzieje kradną, a bezrobotni czekają
Bezrobotni chcą legalnie rozebrać i sprzedać tory kolejowe w Strzelnie. Nie mogą jednak przekonać do pomysłu urzędników i polityków.
Dwa lata temu w Strzelnie powstało Stowarzyszenie Inicjatyw Społecznych Michelson. Jego założycielem jest Grzegorz Stręk. Cel stowarzyszenia był konkretny - dać pracę bezrobotnym, robić coś pożytecznego. Nie udało się. Stowarzyszenie założyło 50 osób, chcących pracować, ale bez własnego kapitału.
Plan był taki, aby pozyskać pieniądze ze sprzedaży torów kolejowych, leżących na nieczynnej linii, biegnącej przez Strzelno. Potem odkupić od Agencji Nieruchomości Rolnych starą gorzelnię i tam stworzyć Dom Opieki Społecznej.
Od dawna są plany, aby tam gdzie biegła linia kolejowa stworzyć ścieżkę rowerową. Burmistrz Ewaryst Matczak przyznaje jednak, że nie ma na to pieniędzy. Grzegorz Stręk mówi, że PKP chciałoby oddać linię gminie, ale bez torów.
Od dwóch lat śle pisma do różnych instytucji, urzędów, polityków. Prosi o pomoc w rozmowach z koleją. Po zmianie władzy rozesłał kolejne pisma, tym razem do polityków PiS. Skarży się w nich, że korespondował z instytucjami poprzedniej ekipy, ale „instytucje te są, aby się człowiek z nimi borykał, a nie miał je jako sprzymierzeńców, czyli tałatajstwo w białych rękawiczkach”. Grzegorz Stręk pisze, że rozumie dlaczego PKP nie chce oddać torów. Sprzedane nawet jako złom mogą dać niezły zarobek. Tyle tylko, że teraz torów nie sprzedaje ani gmina, ani PKP, ani stowarzyszenie. Sprzedają je złodzieje.
- Tory są rozkradane w odcinkach leśnych i ścieżki rowerowej, jak nie ma, tak nie ma i nikt nie myśli, że jest to niegospodarne podejście do dobra społecznego. Zdaję sobie sprawę, że przepisy są najważniejsze, a ludzie niech zdychają z rozpaczy i głodu - uważa Grzegorz Stręk. Strzelnianin chciał, aby prezydent RP Andrzej Duda włączył się w negocjacje z PKP i stanął po stronie stowarzyszenia.
Mieszkaniec Strzelna pisał także do premier Szydło. Do Jarosława Kaczyńskiego napisał w styczniu skarżąc się, że nie ma odpowiedzi z kancelarii prezydenta, a odpowiedź z biura premier jest nie na temat. Urzędnicy uznali bowiem, że sprawa dotyczy konfliktu gminy z PKP. A premier nie może w tym wypadku reprezentować interesów mieszkańców Strzelna.
Założyciel Michelsona w piśmie do Jarosława Kaczyńskiego pisze: „Jeśli rządy Prawa i Sprawiedliwości mają różnić się od rządów poprzedników, to naszą sprawę powinno dać się pozytywnie sfinalizować. W rzeczywistości nikt nie chce się podjąć nawet poważnej rozmowy na temat społecznie tak bardzo ważny”.