Zjednoczenie ducha i materii
Długi trzeba spłacać. Najlepiej - rzecz jasna - nie ze swoich pieniędzy.
Tydzień temu, kiedy Jarosław Kaczyński zjadł obiad u o. Tadeusza Rydzyka, byłem pewien, że będzie to odmiana biznesowych ośmiorniczek. Tabloidy doniosły, że panowie zjedli zupę grzybową, pieczeń wieprzową z ziemniakami i surówkę. Tradycyjny polski obiad, a nie jakieś tam duszone ogony wołowe, purée z marchwi i imbiru sauté. Ale nie było wiadomo, o czym panowie rozmawiali.
Zastanawiałem się wtedy, ile nas będzie kosztował ten obiad, skoro prezes Kaczyński wyjechał z Torunia bardzo zadowolony, a w Radiu Maryja zaczęła się niebywała chwalba rządu. Nie przypuszczałem jednak, że grzybowa, wieprzowina i surówka będą aż tak drogie.
Jak poinformowała sejmowa komisja finansów, 20 milionów zł zabierze się teatrom (sic!) i te pieniądze przeznaczy na formowanie umysłów słuchaczy Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.
I tu trzeba przyznać rację abp. Stanisławowi Gądeckiemu, który parę dni temu powiedział, że w Polsce „nastąpił ogromny przełom; po wojnie nie było jeszcze takiego zjednoczenia państwa i Kościoła”. Jeśli liczyć w twardej walucie, zjednoczenie rządu PiS z Kościołem, to wszystko się zgadza. Ale - niestety - to dopiero początek. Ile obiadów będzie musiał zjeść prezes z okazji najróżniejszych dotacji rządu dla Kościoła? Setki.
Najkosztowniejszy będzie ten z okazji przygotowań do Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. Sejmowa komisja administracji i spraw wewnętrznych zarekomendowała przeznaczenie na ten cel 80 milionów złotych, natomiast władze Krakowa dorzucą 50 milionów.
Może to zaskakiwać, skoro niedawno o. Rydzyk skarżył się we własnej gazecie, że - cytuję - „są już w Polsce miliony ludzi żyjących poniżej progu ubóstwa, a więc w nędzy, w sercu Europy głodne dzieci”...
Cóż, nie ma wyjścia. Ten ocean hipokryzji musi zostać dofinansowany. Inaczej wyschnie, aż w końcu za „formowanie młodzieży” zabiorą się świeccy.
Późnym wieczorem rząd wycofał się z obietnicy przekazania 20 milionów na szkołę ojca Rydzyka.