Ziemniaki na chipsy za głos od Madagaskaru
Z Janem Waisem, zastępcą dyrektora Biura Współpracy z Zagranicą w Urzędzie Miejskim Wrocławia, rozmawia Agnieszka Magnuszewska
Łódź znalazła się w podobnej sytuacji co Wrocław, gdy aplikował o Expo 2012, bo ma bardzo silną konkurencję. Co Łódź może zrobić, by przekonać do swojej kandydatury delegatów Biura Wystaw Światowych (BIE)? Może głównie zależy to od politycznego lobbingu?
Miasto powinno pełnić rolę silnika napędzającego, bo deklaracje polityczne ze strony rządu, a zwłaszcza kluczowego Ministerstwa Spraw Zagranicznych są dalece niewystarczające. Nie wynika to ze złej woli, tylko instytucje rządowe mają swoje priorytety. Ważne jest stworzenie systemu pozytywnej interakcji. Z jednej strony rząd prowadzi swoje działania, bo Expo to projekt „międzyrządowy”, a z drugiej miasto musi ciągle naciskać i wskazywać ministerstwu, jakie sprawy są do załatwienia. Wiedzę o tym, co zaoferować danemu państwu w zamian za głos powinny zdobywać nasze placówki na całym świecie. Dodatkowo jednak miasto powinno próbować wyrobić sobie własne kontakty z delegatami i decydentami w poszczególnych krajach. We Wrocławiu stworzyliśmy na czas projektu coś w rodzaju „równoległego MSZ”, oczywiście bez porównania na mniejszą skalę. Była to grupa około 15 urzędników odpowiedzialnych za poszczególne regiony i kraje. W takim tandemie współpraca funkcjonowała całkiem sprawnie.
Czego oczekują członkowie Biura Wystaw Światowych w zamian za poparcie kandydatury?
Ustala się to podczas bilateralnych rozmów. Oczywiście trzeba wiedzieć wcześniej, co chce zyskać dana strona, bo jedna może oczekiwać wsparcia gospodarczego czy konkretnych darów, jak karetki, a inna poparcia kandydatury na ważne stanowisko w instytucjach międzynarodowych. Te potrzeby mogą rozeznawać ambasadorzy w poszczególnych krajach, ale zrobią to jeśli dostaną polecenie od Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Dlatego musi być dobra współpraca miasta z MSZ i bardzo ważne jest zaangażowanie samego premiera, bo niektóre rozmowy muszą się odbywać właśnie na tym szczeblu. Dlatego nasze delegacje do poszczególnych krajów, będących członkami BIE, składały się z przedstawiciela rządu i miasta.
Gdy Rosja ubiegała się o Expo 2020 wyposażała posterunki policji w niewielkich krajach położonych na Pacyfiku. Co przy Expo 2012 zaoferowała Polska, w tym Wrocław?
Między innymi pomogliśmy państwom afrykańskim. Nasz Uniwersytet Przyrodniczy przygotował specjalną odmianę ziemniaka dla Madagaskaru, dzięki której mógł zacząć bardzo dużą produkcję chipsów. To było bardzo istotne dla gospodarki tego kraju. Były też pracownie komputerowe w szkołach i inne formy wsparcia w krajach karaibskich. Jednak nasze działania przy potędze i determinacji Korei Południowej okazały się znacznie słabsze.
Zwłaszcza, że Korea namówiła blisko 20 krajów by dołączyły do BIE i oddały na nią głos...
Ostatecznie okazało się, że dżentelmeńskiej umowy nie dotrzymało Maroko, przynajmniej takie wieści krążyły wśród delegatów. To za namową tego kraju do BIE zapisała się większość z około 20 nowych państw. Wydaje się, że Korea grała czysto. To warunki w jakich odbywa się walka o tytuł nie są do końca fair. Za naszych czasów BIE mogło zablokować przyjmowanie nowych państw członkowskich na czas kampanii o Expo 2012, a nie zrobiło tego, wprowadzając wspomnianą umowę dżentelmeńską, która okazała się nieskuteczna.
Groźniejszy konkurent to USA czy Argentyna?
Stany Zjednoczone są potężnym państwem, ale mają nowego prezydenta, który może nie popierać decyzji poprzedników i być może nie będzie się chciał angażować w projekt Expo dla Minnesoty. Poza tym pewne głosy mogą się znosić. Przykładowo 15 państw Caricomu (Karaibska Wspólnota i Wspólny Rynek - red.), które zawsze głosują blokiem, może poprzeć biedniejszą Argentynę, a nie USA. Jeśli dojdzie do ostrej konkurencji między Argentyną i USA, powinna na niej skorzystać Polska. Ważne, by do kandydatury Polski udało się przekonać całą Europę, która na razie wydaje się być w dużej mierze antytrumpowska. Nam nie udało się zdobyć wszystkich jej głosów, zyskaliśmy ich razem 13, a obecnie do BIE należy 47 państw z Europy. Sporą część głosów zabrał nam Tanger, który dostał poparcie europejskich i afrykańskich krajów śródziemnomorskich. Natomiast drugą półkulę, czyli kraje na Pacyfiku, „rozpracowaliśmy” jedynie częściowo.
Chociaż Wrocław nie wygrał ani Expo 2010 ani 2012 to odniósł korzyści z promocji?
Jesteśmy przekonani, że w dużej mierze dzięki temu, że dwukrotne ubiegaliśmy się o Expo, udało nam się uzyskać tytuł „Europejskiej Stolicy Kultury 2016”. To bardzo ważny projekt, jeden z najważniejszych w powojennej historii Wrocławia.