Zielonogórzanie zdobyli Wenecję
W ostatnim meczu drugiej fazy Pucharu Europy Stelmet wygrał w Wenecji i awansował.
Umana Reyer Wenecja - Stelmet BC Zielona Góra58-68
Kwarty: 18:22, 15:12, 15:20, 10:14
Umana Reyer: Owens 14, Ress 9 , Ruzzier 5 Jackson 4, Bramos 0 oraz: Savović 15 , Goss 5, Tonut 3, Viggiano 2, Ortner 1 , Antelli 0.
Stelmec BC: Bost 19, Mat. Ponitka 12, Moldoveanu 8, Borovnjak 7 , Koszarek 4 oraz: Zamojski 9, Hrycaniuk 5 , Szewczyk i Djurisić po 2 , Gruszecki 0.
Sędziowali: Spiros Gkontas (Grecja), Srdan Dozai (Chorwacja), Clemens Fritz (Niemcy) .
Widzów 3.000.
Przed meczem sprawa była jasna. Jeśli Stelmet wygra w Wenecji z Umaną Reyer to niezależnie od wyniku drugiego spotkania w tej grupie awansuje do upragnionego Top-16. Mieliśmy wielkie problemy bo do końca niepewny był występ Mateusza Ponitki. Nasz skrzydłowy w meczu z Polpharmą doznał skręcenia kostki. Przez kilka dni robiono wszystko by mógł zagrać. Udało się, pojawił się w składzie.
Mecz do przerwy był bardzo zacięty. Zielonogórzanie podjęli walkę. Grano kosz za kosz i nikt nie potrafił odskoczyć na więcej niż pięć punktów. Nie potrafiliśmy zatrzymać Josha Owensa, który miał znakomitą skuteczność. Z kolei górowaliśmy w zbiórkach. Gospodarze zaczeli po rzucie Owensa, po chwili odpowiedział Dejan Borovnjak i tak w zasadzie było już do przerwy. Prowadzenie zmieniało się wielokrotnie, a bywało, że po każdym rzucie. W trzeciej kwarcie Stelmet długo było remisowo, ale Stelmet powoli zaczął budować przewagę. Nie było łatwo ale oddalaliśmy się od rywala. W 29 min po trójce Przemysława Zamojskiego było już 54:45 dla nas. Niestety, gospodarze starali się, gonili. Już chwilę po poczatku czwartej kwarty prowadziliśmy ale już tylko 54:50. Gospodarzom wróciła nadzieja na awans. Nasi jednak się nie poddawali. Dobrze bronili, Włosi też popełniali błędy. W 33 min po dobitce Namanji Djurisiacia znów było dziewięć punktów przewagi 59:50, a potem po trafieniu Ponitki 61:50. Gospodarze jednak gonilim byli coraz bliżej. W pewnym momencie doszli nas na cztery punkty, ale zielonogórzanie wspaniale walczyli i nie poddawali się. Na minutę przed końcem prowadzili 66:58 i nie dali już sobie odebrać zwycięstwa i awansu.