Marzena Więcek została mamą, a jej „Kolekcję sukienek” nagrodzono w Singapurze.
Gratuluję sukcesu na Singapore World International Film Festival! Czy jurorzy opisali kategorię nagrody „za najlepszy wkład artystyczny”?
Dziękuję. Nie, otrzymałam tylko informacje, ile było filmów w konkursie (130), jakie były nagrody. W sumie wręczono 12 nagród w 12 kategoriach. Nasz film oceniono najwyżej w tej właśnie kategorii „najlepszy wkład artystyczny”. Nie miałam jeszcze czasu skontaktować się z tym festiwalem i bliżej zainteresować nagrodą.. mam w domu pięciotygodniowe maleństwo.
Ta nagroda mówi: „Kolekcja sukienek” jest czytelna wszędzie.
To dla mnie duże zaskoczenie. Bardzo mnie to cieszy i daje ogromną satysfakcję. To, że te historie rozumieją ludzie tak różnych mentalności. Robiliśmy kameralny film, praktycznie bez pieniędzy, a teraz ten film „baluje” po całym świecie. I ja i cała ekipa włożyliśmy w tę opowieść dużo serca i staraliśmy się najlepiej jak potrafimy, by przekaz był przede wszystkim bardzo szczery, najprostszy, bez zbędnych fajerwerków, niepotrzebnej „formy” (choć sama forma jest tu zupełnie inna niż w tradycyjnej fabule, bo opiera się głównie na monologach i symbolach), ale by jednocześnie każda postać, każdy szczegół obrazu, dźwięku, i każda sekunda filmu była dokładnie przemyślana, na właściwym miejscu. Opowiadamy o zwykłych problemach zwykłych ludzi, o tym, że nie można pozbawiać się marzeń, zgadzać na pół-życie, bo wtedy człowiek gnije. O tym jak ważna jest rozmowa, bliskość. To uniwersalny przekaz. W historiach kobiet z „Kolekcji sukienek” wiele kobiet (ale i mężczyzn) może obejrzeć się jak w lustrze, może dlatego historie trafiają do serca ludzi nie tylko w Polsce.
Trwa pochód „Kolekcji sukienek” przez festiwale na całym świecie. Które są najważniejsze?
To wspaniale, że tylu ludzi z przeróżnych stron świata pozna naszą historię. Dotychczas film zakwalifikował się na 12 festiwali na czterech kontynentach. Są bardzo różne, nie wiem, jak miałabym je „stopniować”. Wszystkie cieszą, ale na pewno wyjątkową radość daje fakt, że film ogląda wielka publiczność dużego festiwalu w Nowym Jorku, Los Angeles, czy zupełnie już inna od naszej społeczność Koreańczyków.
Film ma dystrybutora?
Tak, mamy dystrybutora na świat (z wyłączeniem Polski, gdzie mamy nadzieję znaleźć osobnego dystybutora) - Intellect Pictures, firma z siedzibą w Toronto i przedstawicielstwami w USA i kilku krajach w Europie i Azji. Promocyjne pokazy odbędą się w kilku największych miastach Europy i Stanów, a latem lub jesienią najprawdopodobniej film trafi do sieci kin w Hiszpanii.
Czy kręcąc film i walcząc o każdą złotówkę z tych ok. 100 tys. w budżecie, marzyłaś, że „Kolekcja sukienek” aż tak „chwyci”?
Nie, w ogóle nie myślałam tymi kategoriami. Robiłam taki film, jaki chciałam zrobić z kompromisem „na jaki było mnie stać”, ale bez założeń, że ma wygrywać nagrody itp. Takie założenie z góry chyba skazuje na klęskę. Po prostu opowiadaliśmy o tym, co nas „bierze”, wzrusza, dotyka, boli.. (bo przecież film to dzieło całej ekipy), mając nadzieję, że dotknie również innych, takich o podobnej wrażliwości na świat. Tyle. Po skończonym montażu miałam mieszane uczucia i byłam po prostu ciekawa odbioru filmu ze świadomością, że nie jest to kino dla każdego.
Jak reagują aktorki z Twojego filmu na kolejne festiwalowe wieści? Co masz w planach?
Cieszą się tak samo jak ja, reszta ekipy również, to nasze wspólne „dziecko”. Świetnie nam się pracowało przy filmie, przyjaźnimy się poza planem, więc tym bardziej cieszy wspólny sukces. Na razie nie mam planów na kolejny film, pochłania mnie skarb, jaki mam od niedawna w domu. Może jak trochę podrośnie, zagra w kolejnej produkcji (śmiech).