Zielona transformacja to szansa dla naszej gospodarki
O skutkach wdrożenia Europejskiego Zielonego Ładu dla polskiej gospodarki oraz firm z branży cementowej w regionie świętokrzyskim – rozmowa z europosłem Polskiego Stronnictwa Ludowego Adamem Jarubasem.
Parlament Europejski opowiada się za nowym prawem klimatycznym, według którego wszystkie państwa członkowskie Unii mają stać się neutralne pod względem emisji dwutlenku węgla do 2050 roku. Dlaczego kontynent, który odpowiada tylko za 10 procent emisji CO2 do atmosfery, bierze na siebie rolę lidera w walce o powstrzymanie niekorzystnych zmian klimatu?
Unia Europejska po wyjściu z niej Wielkiej Brytanii, po brexicie, odpowiada za około osiem procent globalnych emisji. Największymi graczami są tu Chiny – około 30 procent oraz Stany Zjednoczone – połowa tej wartości, a także Indie i Rosja na poziomie od pięciu do siedmiu procent. Liderzy Unii Europejskiej często podkreślają element solidarnościowy. Patrząc na całą erę przemysłową od połowy XIX wieku to Europa wyemitowała najwięcej dwutlenku węgla. Ocieplenie klimatu, które dotyczy zwłaszcza Afryki, bo tam najbardziej widać katastrofalne skutki, spowodowane zostało przez Europejczyków. Unia Europejska chce być liderem dyplomacji klimatycznej. W zawieranych umowach handlowych zapisuje rygory, które układające się z Europą strony muszą przyjąć – to dotyczy zrównoważonego rozwoju i zasad klimatycznych. Unia Europejska ma ponadto własne sukcesy i doświadczenia. Pozytywnym rozwiązaniem jest europejski system handlu emisjami, czyli samoograniczanie się zgodnie z zasadą „zanieczyszczający płaci”, co wymusza przestawianie się na nowe technologie i zmniejszanie emisji. Unia Europejska stara się wreszcie słuchać swoich obywateli, zwłaszcza młodych, bo tu chodzi o ich przyszłość. Oby ich świat nie był dotykany w większym stopniu kataklizmami naturalnymi, brakiem wody czy skażeniem powietrza przez smog. Nowa, ambitna polityka klimatyczna jest więc odpowiedzią na głosy obywateli. Idea rozwoju gospodarczego za wszelką cenę, bez analizy skutków środowiskowych odchodzi do lamusa. I bardzo dobrze.
Europejski Zielony Ład w unijnej nomenklaturze definiuje się jako nową strategię na rzecz wzrostu gospodarczego. Tymczasem pracom nad tym dokumentem towarzyszą obawy o przyszłość polskiej gospodarki, która jest oparta na węglu. Czy dekarbonizacja nie zniszczy przemysłu w Polsce?
Nowy Zielony Ład jest najbardziej ambitnym na świecie planem redukcji emisji i poszanowania klimatu, ale jednocześnie planem walki o gospodarkę i miejsca pracy. Ten strategiczny dokument to nie tylko restrykcje w postaci nowego prawa klimatycznego, ale też instrumenty pomocowe, które będą dostępne dla państw członkowskich, dla przemysłu, dla firm. To między innymi Fundusz Sprawiedliwej Transformacji oraz cło węglowe korygujące konkurencję pomiędzy Europą, która na silny reżim klimatyczny a strefami gospodarczymi, które w takim reżimie nie pracują. Wdrażanie Nowego Zielonego Ładu to szansa. Jeśli chodzi o skutki dla polskiej gospodarki wygląda to na bieg przez płotki z plecakiem pełnym kamieni, bo startujemy z innego punktu, z wieloletnich zapóźnień. Trzeba szukać impulsów i szans w tych funduszach, które będą do dyspozycji. Potrafimy korzystać ze środków europejskich. W zielonej drodze i przestawieniu się na zieloną stronę mocy trzeba widzieć nasze dystanse konkurencyjne, ale też bardzo duże szanse i okazję do wyciśnięcia jak największej puli środków europejskich, by nasze firmy mogły uzyskać wsparcie.
Mówi Pan o dyplomacji klimatycznej Unii Europejskiej. Fakt, iż niedawno Chiny ogłosiły, że chcą osiągnąć zeroemisyjność swojej gospodarki do 2060 roku, można uznać za sukces Unii czy też chodzi raczej o chęć przejęcia rynku urządzeń OZE przez Państwo Środka?
Trudno uwierzyć w szczerość intencji władz Chin. Przychylam się do tej drugiej tezy. Chiny w wielu obszarach nowych technologii, również zielonej energii są liderami. Odbieram to jako deklarację polityczną, która ma zapobiec temu, by wprowadzać cła węglowe. Ale deklaracja idzie w dobrym kierunku, natomiast Chiny do 2030 roku będą zwiększać emisje. Chciałbym wierzyć, że później zacznie bardzo mocno spadać, dołączą Stany Zjednoczone i wtedy to przywództwo europejskie w zielonej transformacji przyniesie prawdziwy sukces.
Zielona rewolucja dotyczy także województwa świętokrzyskiego. Nasz region jest zagłębiem przemysłu cementowego. W tej branży pracują tysiące ludzi. Czy dla tego sektora transformacja energetyczna nie będzie miała negatywnego wpływu?
Branża jest bardzo istotna dla województwa. Jedna trzecia cementu, który powstaje w polsce, jest wytwarzany u nas. Te zakłady pracy dają bardzo dużą wartość dodaną w postaci wpływów z podatków do budżetów samorządów. Jest to też branża, która w ciągu ostatnich 30 lat bardzo się zmieniła, wiele zainwestowała w nowe technologie. 96-98 procent pyłów, które w dawnych latach lądowały na polach, jest zawracane do procesów technologicznych. 40 procent emisji CO2 zredukowano. Cała branża w Polsce to ponad 20 tysięcy ludzi. Kondycja branży będzie wymagała interwencji z poziomu europejskiego. Cementownie są wyłączone z tych mechanizmów, ale mam nadzieję, że jako te, które w największy sposób kontrybuują w redukcjach, będą mogły liczyć na wsparcie rządowe i europejskie.