Zielona Góra w oku kamer
Do połowy maja przyszłego roku zamontowane zostaną 53 kamery. Jedna z nich będzie jeździć na dachu auta. Miasto zapłaci 4 mln zł
- Już tyle o tym monitoringu było mowy, że jak nie zobaczę kamer, to nie uwierzę - mówi Zbigniew Ralcewicz. - To dla Zielonej Góry bardzo ważne inwestycja. Może dzięki kamerom będzie bezpieczniej. No i nie będą tak bezkarnie dewastować miasta .
Wczoraj prezydent Janusz Kubicki podpisał umowę z wiceprezesem olsztyńskiej firmy Sprint Waldemarem Matukiewiczem na dostarczenie i zamontowanie monitoringu.
Nowoczesne kamery zostaną powieszone w śródmieściu oraz w Dolinie Gęśnika.
- To pierwszy etap, system będzie elastyczny, z czasem będziemy go rozbudowywać o kolejne lokalizacje - mówi prezydent.
Każda z 53 kamer będzie miała nas na oku - a nawet czterech, bo patrzeć będzie na cztery strony świata. Dzięki temu jedna kamera zastąpi cztery.
Dzięki odpowiedniej jakości i rozdzielczości obraz będzie bardzo wyraźny. Niezależnie od pory dnia i nocy, a także pogody.
Do patrolowania miasta wykorzystywana będzie również kamera mobilna z kamerą szyboobrotową z możliwością zamontowania jej na dachu samochodu lub słupie.
Centrum monitorowania powstanie przy ul. Kasprowicza, gdzie znajduje się departament bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego urzędu miasta.
- Jedna z końcówek monitoringu będzie też na policji - zauważa Janusz Kubicki. - Jednak to nie mundurowi, ale osoby cywilne zajmą się w centrum oglądaniem obrazów z kamer 24 godziny na dobę.
Stąd też miasto będzie musiało zatrudnić kilkanaście osób.
Wszystkie służby mundurowe, upoważnione do tego, w tym też ABW, będą miały dostęp do obrazu z kamer. Wyczytać z niego będzie można nie tylko rejestracje aut, rozpoznać twarze...
- Im więcej tych służb zajmie się monitoringiem, tym będzie bezpieczniej w mieście - uważa prezydent. - A to właśnie w dzisiejszych czasach bezpieczeństwo jest najważniejsze.
Monitoring ma być gotowy do 15 maja 2018 roku. Jak mówi dyrektor departamentu bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego Waldemar Michałowski, do 13 października firma Sprint musi wykonać dokumentację (200 tys. zł), do 22 stycznia 2018 - zbudować Miejskie Centrum Monitoringu (1,1 mln zł), a do 23 kwietnia 2018 zakończyć budowę monitoringu w mieście (2,7 mln zł). Natomiast do 15 maja system monitoringu musi być oddany do eksploatacji.
Czy firma poradzi sobie z tym zadaniem w terminie? Wiceprezes Sprintu (firma istnieje od 1988 roku, zatrudnia 600 osób) nie ma wątpliwości.
Podobne systemy uruchamiała już m.in. w Warszawie, Łodzi, Gdańsku, Katowicach, Poznaniu, Toruniu czy Lublinie.
- Ten w Warszawie składał się z 400 kamer, 18 centrów oglądowych, obsługuje go 60 operatorów, a wymagał on jeszcze położenia 300 km światłowodów - wylicza wiceprezes Waldemar Matukiewicz.
Jak zapewnia gospodarz Winnego Grodu, system będzie się rozrastał. W pierwszej kolejności kamery pojawią się w miejscach, które są lub będą rewitalizowane w mieście.
Obrazy z kamer będą rejestrowane na serwerach z możliwością ich późniejszego odtwarzania. Na monitoring, który kosztuje blisko 4 mln zł, miasto pozyskało unijne fundusze.
- Wierzę, że dzięki temu monitoringowi nie będzie tyle bazgrołów na ścianach, bachusiki nie będą niszczone - mówi Teresa Dałkowska-Nowak. - No i nie będę się bała wyjść na deptak po zmroku.
A Wojciech Klaczkowski dodaje, że nowoczesne kamery przydałyby się też na osiedlach. Takie, jak np. na os. Zacisze, gdzie jest 30 sztuk.