Zielona Góra. Plan redukcji liczby dzików w większości już wykonany. Ile sztuk zwierząt odstrzelono?
Jeszcze do niedawna nie było tygodnia, aby nasi Czytelnicy nie donosili nam o stadach dzików pojawiających się w Zielonej Górze, które dewastowały trawniki, czy niszczyły ogrodzenia na działkach. Obecnie jednak sytuacja uległa zmianie i dzików jest jakby mniej w mieście. Co jest tego przyczyną?
Problem z dzikami w Zielonej Górze
O tym, że dziki stały się plagą Zielonej Góry jest przekonanych wielu mieszkańców. I nic w tym dziwnego, bowiem w tym roku regularnie donosiliśmy o kolejnych incydentach z tymi zwierzętami. Jeszcze w czerwcu stado ponad 10 dzików niemal, co wieczór pojawiało się przy ul. Objazdowej i Osadniczej. Z kolei w lipcu jeden z Czytelników informował nas o stadzie 40 dzików, które swobodnie biegały wokół placu zabaw przy ulicy Rzeźniczaka. - Na Jędrzychowie jeden z dzików zaatakował mi psa. Dzięki Bogu nie wbiegł w wózek! – alarmowała nas pani Sandra. Incydenty ze zrytymi chodnikami i działkami? Mnóstwo, niemal każdego tygodnia… Teraz jednak m.in. dzięki redukcji zarządzonej przez zielonogórski magistrat sytuacja uległa znacznej poprawie.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
- Dziki ryją wszystko, co popadnie. - Jednego dnia naprawiam ogrodzenie, kolejnego jest to samo. Zryły nam całe podwórko i ogród
- Dziki niszczą podwórka w Raculi. "Nie wierzę, że odstrzał coś tu zmieni!"
- Dziki wracają do Zielonej Góry? Czytelnik nagrał stado dzikich zwierząt. Chrząkały, kwiczały i nie dawały się wystarszyć
Powiatowy Lekarz Weterynarii: Większą część planu redukcji już wykonano!
Za realizację odstrzału redukcyjnego odpowiada zewnętrzna firma, ale nadzór związany z szeroko pojętym zwalczaniem chorób zakaźnych zwierząt prowadzi Powiatowy Lekarz Weterynarii w Zielonej Górze.
- Według planu redukcja zarządzona przez prezydenta miasta ma dotyczyć 150 sztuk dzików. Pierwszego dzika w ramach tych działań odstrzelono 28 lipca. W ciągu kolejnych miesięcy ta liczba wzrosła do 97 osobników, więc obecnie plan jest wykonany w 2/3 założonej wielkości – informuje Natalia Wojniusz, powiatowy lekarz weterynarii.
Jak wskazuje nasza rozmówczyni, każdy odstrzelony dzik jest obowiązkowo poddany badaniu w kierunku afrykańskiego pomoru świń. Niestety, ale Zielona Góra wciąż znajduje się w niebieskiej strefie, w której występują przypadki tego wirusa.
[polecane]20673957[/polecane]
„W przypadku redukcji populacji najefektywniejszy jest odstrzał samic dzika”
Jakie osobniki trafiają do badań? – Myśliwi w trakcie dokonywania odstrzału decydują o tym, do jakiego zwierzęcia będą strzelać. Musimy jednak pamiętać, że w przypadku redukcji populacji najefektywniejszy jest odstrzał samic dzika, które w przyszłości dałyby kilka pokoleń młodych osobników. Analizując problem, wskazać należy, że do znacznego wzrostu populacji tych zwierząt w mieście doszło na skutek samego położenia Zielonej Góry w otoczeniu lasów, znacznej dostępności pożywienia na tym ternie i żerowania dzików w okolicach śmietników. Ważnym elementem zapobiegającym bytowaniu dzików w mieście jest absolutne przestrzeganie przez mieszkańców zakazu ich dokarmiania – przekonuje Wojniusz.
Powiatowy lekarz weterynarii podkreśla również, że odstrzał redukcyjny wprowadzony na terenie miasta ma na celu po pierwsze zwiększyć bezpieczeństwo mieszkańców, którzy często napotykają się na żerujące w mieście dziki. – Jest to wysoce niebezpieczne zwłaszcza w okolicach placów zabaw dla dzieci, np. w Dolinie Gęśnika, a ze względów epizootycznych redukcja ilości zwierząt zmniejsza realne ryzyko szerzenia się zakażenia wirusem afrykańskiego pomoru świń – uważa Wojniusz.
Co warto podkreślić, odstrzał redukcyjny prowadzony przez osoby do tego uprawnione, w pełnym porozumieniu i kooperacji z policją, w ocenie Powiatowego Lekarza Weterynarii w Zielonej Górze powinien być kontynuowany w latach następnych.
„To głód pchał dziki w głąb miasta”
Warto jednak pamiętać, że odstrzał redukcyjny to jedno, ale osobno w tym samym czasie swoje polowania realizują również koła myśliwych. – W tym roku w ramach zarządzenia wydanego przez wojewodę odstrzeliliśmy ok. 70 sztuk dzików oraz kolejne 50 w ramach naszego zwykłego planu – informuje Stanisław Domaszewicz, prezes koła łowieckiego „Leśnik”, które działa na terenie „starej” Zielonej Góry oraz gminy Świdnica. – Jeśli dodamy do tej liczby odstrzał redukcyjny to jasno widać, że w tym roku odstrzelono już ponad 200 dzików w rejonie miasta. Jestem przekonany, że to musiało przyczynić się do zmniejszenia liczby incydentów z ich udziałem w Zielonej Górze – uważa myśliwy.
Ale to nie wszystko. – W zeszłym roku na jesieni a później także na wiosnę, w naszych lasach brakowało pożywienia dla dzików, liczba żołędzi była niewielka. To właśnie głód pchał dziki w głąb miasta. Obecnie jednak ta sytuacja uległa zmianie i zwierzęta mają wystarczającą liczbę pokarmu, dzięki czemu nie muszą zapuszczać się do centrum, bytując jedynie na obrzeżach Zielonej Góry – zaznacza nasz rozmówca.
Jego zdaniem władze miasta zasługują na uznanie, odpowiednio reagując na problem. – Decyzja o odstrzale była bardzo dobra. Na plus na pewno zasługuje także zakup odpowiedniego sprzętu dla myśliwych oraz ok. dwóch ton kukurydzy używanej do nęcenia zwierząt. Problem z dzikami wciąż występuje w innych lubuskich miastach, ale w Zielonej Górze na razie udaje się z nim skutecznie walczyć – uważa Domaszewicz.
[polecane]20629307[/polecane]
Wideo: Dziki w Zielonej Górze. Stado dzików wędruje tuż przy ogrodzeniu gdzie bawią się dzieci