Zielona Góra. Miasto walczy ze Ślimaczkiem. W czerwcu w miejsce niepublicznego żłobka ma powstać miejska placówka [WIDEO, ZDJĘCIA]
Miasto nie wycofuje się z konfliktu z niepublicznym żłobkiem Ślimaczek. Nadal chce przejąć budynek przy ulicy Wojska Polskiego 116 i w czerwcu otworzyć swoją placówkę. Po drugiej stronie barykady jest Wioletta Poźniak-Bartkowiak, współwłaścicielka prywatnego żłobka, która nie zamierza opuścić budynku.
Przedstawiciele miasta na czele z Wioletą Haręźlak, wiceprezydentem Zielonej Góry i Jarosławem Skorulskim, naczelnikiem wydziału oświaty i spraw społecznych, spotkali się z w poniedziałek z rodzicami, których dzieci uczęszczają do niepublicznego żłobka Ślimaczek.
Poinformowali zebranych, że umowa dzierżawy w związku z tym, że najemca nie dopełnił formalności wygasła. - Zaproponowaliśmy rodzicom utworzenie w tym miejscu filii przedszkola nr 1 na tych samych warunkach, w tych samych grupach, z tymi samymi wychowawcami - mówi Haręźlak. - Najważniejsza informacja jest taka, że rodzice podpisując deklarację przystąpienia do nowego żłobka, będą płacić mniej, bo stawkę uchwaloną przez radę miasta. Zadeklarowaliśmy również, że wszystkie dzieci, bez względu na kryteria, zostaną przyjęte do nowego żłobka.
Spotkanie z miastem
W poniedziałek doszło również do długo oczekiwanego spotkania pełnomocniczki żłobka z przedstawicielami miasta. Nie udało się jednak wypracować kompromisu. Miasto stoi na stanowisku, że do końca czerwca chce przejąć budynek, choć wcześniej deklarowało, że Ślimaczek ma się wynieść do końca grudnia ubiegłego roku. Beata Patoleta, która reprezentuje żłobek, zaproponowała datę grudniową. Kwestią sporną jest również dotacja. Przypomnijmy, że żłobek Ślimaczek nie otrzymał dotacji na 2019 r. - Nie mógł otrzymać, bo nie ma umowy dzierżawy - mówi Haręźlak.
- Jest to wrogie przejęcie cudzej działalności. Miasto wstępnie zadeklarowało, że mogę prowadzić żłobek do końca czerwca, ale jak mam to robić, jeśli według miasta nie mam ważnej umowy dzierżawy i zostałam pozbawiona dotacji - pyta Wioletta Poźniak-Bartkowiak. Mimo dużych wątpliwości współwłaścicielka żłobka nie chce podnosić opłaty za żłobek. - Obiecałam rodzicom, że opłaty pozostaną na tym samym poziomie.
Złamanie umowy?
Przypomnijmy, że miasto na początku grudnia ub. r., wysłało pismo do żłobka z żądaniem opuszczenia budynku do końca ub. r., bo ich zdaniem spółka, wymieniając wspólnika, złamała umowę najmu. - Zasięgnęliśmy opinii prawnej i dostaliśmy jednoznaczną odpowiedź, że umowa musi zostać rozwiązana ze skutkiem natychmiastowym - wyjaśniał na naszych łamach Konrad Witrylak, szef departamentu przedsiębiorczości i gospodarki komunalnej.
- Naszym zdaniem umowa nadal obowiązuje. Nie ma w niej zapisu, że dzierżawca musi informować miasto o zmianach personalnych w spółce. Nawet gdyby tak było, to mamy dowód, zaświadczenie z 2017 r. o zmianie we wpisie do rejestru żłobków, podpisane przez Jarosława Skorulskiego, naczelnika wydziału oświaty i spraw społecznych - mówi Patoleta.
- Chcemy się dogadać, ostatecznością będzie pójście do sądu - twierdzi adwokat. Miasto jest nieugięte - Ostateczny termin opuszczenia budynku to koniec czerwca i zero dotacji - stwierdza wiceprezydent. - Szum medialny, jaki powstał wokół sprawy żłobka Ślimaczek jest mocno przesadzony. Nie ma żadnej zemsty politycznej. Dzierżawca budynku nie dopełnił formalności i teraz są tego konsekwencje - dodaje Skorulski.
Wrogie przejęcie
W tym samym dniu odbyło się spotkanie zorganizowane przez Radio Zachód, na którym obecni byli parlamentarzyści, radni sejmiku, radni miejscy oraz właściciele żłobka Ślimaczek. Zabrakło przedstawicieli miasta. - Nigdy bym nie uwierzyła, że miasto otworzy drugi front walki z przedsiębiorcami, z przedsiębiorcami, którzy wsparli miasto na etapie, gdy nie radziło sobie z zapewnieniem opieki najmłodszym. A teraz chce przejąć świetnie prosperujące przedsiębiorstwo - mówi Aleksandra Mrozek, radna sejmiku województwa lubuskiego.
Również Katarzyna Osos, posłanka PO, była zdziwiona zachowaniem miasta. - Dla wielu gmin jest to wyzwanie i włodarze robią wszystko, by zapewnić opiekę najmłodszym. W tym przypadku jest odwrotnie. Warto pokreślić, że do tej pory nie było żadnych zastrzeżeń do prowadzenia tej placówki, wręcz odwrotnie, ten żłobek cieszy się bardzo dobrą opinią.
Podobnego zdania jest Janusz Rewers, radny miejski. - Poczułem się wywołany do tablicy, bo moje dziecko dwa lata chodziło do tej placówki i byłem bardzo zadowolony. Nie wierzę, że urząd nie zdawał sobie sprawy, że wywołuje duży konflikt.
Co z dziećmi i ich rodzicami? Część rodziców chce zapisać dzieci do miejskiego żłobka, ale są pełni obaw.
- Nie wiemy, czy nowa placówka będzie spełniać podobne standardy, czy za chwilę mimo zapewnień miasta, nie zmienią się kryteria przyjmowania dzieci - mówi jedna z matek.