Zgoda na budowę to bezprawie! [zdjęcie interaktywne]
- Płotki są wyłapywane, a gruba ryba cieszy się życiem - tak rodzina ze Świecia komentuje wyrok uniewinniający lokalnego dewelopera.
Oskarżony zbudował im dom, w którym... nie mogą mieszkać. Zarzuty w tej sprawie usłyszeli też urzędnicy, którzy wspierali wykonawcę. Jednak Piotr Peżyński, sędzia Sądu Rejonowego w Świeciu, uniewinnił dewelopera od zarzutu, że zbudował dom przy ul. Dębowej wbrew sztuce budowlanej. Całą winą obarczył kierownika budowy.
Chodzi o sprawę państwa Gawrońskich, o której informujemy od 2012 r. Po dwóch latach od zamieszkania w nowym domu musieli go opuścić, bo grozi katastrofą budowlaną. Sąd potwierdził liczne wady wykonawcze: od fundamentu aż po więźbę dachową, a także użycie niewłaściwych materiałów budowlanych i fałszowanie dziennika budowy, wskutek czego życie właścicieli zostało zagrożone. Sędzia zakazał kierownikowi budowy wykonywania funkcji technicznych w budownictwie przez dwa lata i wymierzył mu kilkanaście tysięcy grzywny oraz nakazał pokrycie kosztów procesowych.
Ogłoszenie wyroku zbiegło się z wydaniem osobliwej decyzji wojewody: stwierdzenia nieważności pozwolenia na budowę domu państwa Gawrońskich, którą w 2008 roku wydało Starostwo Powiatowe w Świeciu.
W uzasadnieniu czytamy, że urzędnicy rażąco naruszyli prawo, bo pozwolili na budowę domu niezgodnie z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, bez wymaganych opinii, pozwoleń i uzgodnień oraz ze złamaniem prawa budowlanego. Trzeba podkreślić, że pozyskanie wymaganych dokumentów było w gestii wykonawcy, a nie państwa Gawrońskich, ponieważ budował im dom pod klucz. Gawrońscy mieszkali wtedy daleko od Świecia.
- Zdobycie pozwolenia na budowę zajęło wykonawcy kilka dni. Po uznaniu tej decyzji za nieważną wiadomo już, dlaczego tak sprawnie mu poszło - komentują Gawrońscy.
Starosta świecki nie wie, co począć z unieważnieniem pozwolenia na budowę domu, który już istnieje. - W długiej karierze samorządowca nie zetknąłem się z taką sprawą. Teraz się z nią zderzyłem i z pomocą prawników muszę znaleźć wyjście - tłumaczy Franciszek Koszowski.
Wątpi jednak, że będzie to oznaczało wypłatę odszkodowania Gawrońskim. - Musieliby pozwać starostwo w sprawie cywilnej - sądzi starosta.
W toku jest sprawa cywilna, którą 2,5 roku temu Gawrońscy założyli wykonawcy. Dwie sprawy powiązane z ich problemem znalazły już swój finał. Pracę straciła m.in. urzędniczka z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Świeciu, której sąd udowodnił działanie w interesie wykonawcy. Prokuratura potwierdziła też fałszowanie podpisów Gawrońskich przez inną urzędniczkę starostwa.
- Odwołaliśmy się od wyroku uniewinniającego wykonawcę - informują Gawrońscy. - Nie poczuwa się on do odpowiedzialności, mimo że zatrudniany przez niego kierownik budowy usłyszał wyrok skazujący, podobnie jak urzędnik, który działał w interesie tego wykonawcy.
- Płotki są wyłapywane, a gruba ryba cieszy się życiem - komentują państwo Kujawa, rodzice Małgorzaty Gawroń-skiej. - Rodzina spłaca kredyt za dom, w którym nie może mieszkać. Spędza życie w prokuraturach, urzędach i sądach, a finału tej sprawy nie widać. Tak działa wymiar sprawiedliwości w Polsce.