W polskim lotnictwie wojskowym gorąco. Onet podał właśnie, że do śmierci młodego pilota w wypadku samolotu w lipcu br. mogły przyczynić się modyfikacje foteli katapultowych K-36 przeprowadzane w bydgoskich WZL-ach.
W poniedziałek, po przerwie, zaczęły latać samoloty MiG-29 z bazy w Mińsku Mazowieckim. A wczoraj MiG-i miały pierwsze obloty w Malborku. Były one zawieszone po katastrofie MiG-a-29 pod Pasłękiem 6 lipca. Zginął wtedy 33-letni pilot. Przyczyny tragedii są badane.
Jak podaje Onet, zawieść miał niezawodny dotąd fotel katapultowy K-36. Portal, opublikował wypowiedzi ludzi związanych z lotnictwem wojskowym: „Zginął prawdopodobnie w wyniku niskiej kultury technicznej, degrengolady i ignorancji technicznej w zakładach w Bydgoszczy” - uważa ppłk. rez. Tomasz Łyżwa.
Przypomnijmy, Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 2 w Bydgoszczy od lat zajmują się remontami i modernizacją poradzieckich samolotów latających w polskich siłach powietrznych.
„Zakład w Bydgoszczy samowolnie dorobił pierścień odpowiedzialny za odpalenie spadochronu w zagłówku. Materiał, z którego ten pierścień był wykonany, był trzy razy bardziej wytrzymały niż przewidywała to technologia producenta” - twierdzi Łyżwa. - „(...) Zbyt duża wytrzymałość pierścienia może spowodować, że spadochron się blokuje i nie odpala, zatrzymując kolejne etapy procesu katapultowania. (...) pilot spada na ziemię razem z fotelem.
Bydgoskie WZL-e nr 2: „to niepotwierdzone tezy”.
Czy rzeczywiście piloci latają na niesprawnych maszynach? Czytaj w dalszej części artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień