Zemsta na narodzie
O patowej sytuacji związanej z Trybunałem Konstytucyjnym nie warto nawet pisać. Jest jak u Sienkiewicza: "Ha - rzekł Zagłoba - złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma".
Niczym w Sejmie - jednemu w sytuacji konfliktowej wydaje się, że wygrał, ale w rzeczywistości pod innym względem druga strona ma nad nim przewagę. Tylko jedno jest pewne: Jarosław Kaczyński spełnia swe zapowiedzi sprzed dwóch lat, kiedy powiedział, że nie może być tak, by jacyś tam sędziowie Trybunału decydowali, co jest dobre dla narodu. Ot i wszystko.
Ale o tym, że zaczynamy żyć w cyrku Monty Pythona świadczą inne wydarzenia.
W Bydgoszczy trwa zakrojona na szeroką skalę akcja żandarmerii i kontrwywiadu wojskowego. Gra idzie o najwyższą stawkę. W niedzielę, po mszy dziękczynnej z okazji 24. rocznicy powstania Radia Maryja, nieznani sprawcy przebili opony w samochodach księży, gości z PiS oraz podłożyli rozbitą butelkę pod koło wozu wiceministra obrony Bartosza Kownackiego! Sądząc po zaangażowaniu kontrwywiadu wojskowego, opony podziurawili agenci obcego wywiadu.
W grę wchodzą Sowieci (Kownacki związany jest z rodziną smoleńską) albo Żydzi, za którymi nie przepada o. Tadeusz. "Mówimy o prawdzie, tak się mszczą (...) Ktoś mógłby nawet stracić życie. Służby i policja powinny znaleźć sprawców. Zobaczymy czy znajdą. Oni chcą zabetonować tamten układ złodziejsko-korupcyjny, antypolski".
I taka jest prawda. Potwierdził to wiceminister Kownacki, przypominając zabójstwo Marka Rosiaka w Łodzi... Dostało się też bydgoskiej policji, która nie ochraniała mszy. Sytuacja jest więc klarowna - w Bydgoszczy działa obca agentura, zapewne powiązana z wojskiem i policją, ukrywająca się pod płaszczykiem zwykłej chuliganerii.
Zgadzam się z o. Tadeuszem Rydzykiem, który przekonuje, że "to było przeciwko narodowi". Zupełnie tak, jak krytyka rządu PiS.