Projekt zbudowania szlaku żeglarskiego łączącego kilka najpiękniejszych jezior ujrzał światło dzienne mniej więcej dekadę temu, gdy za sprawą starań koszalińskiego radnego wojewódzkiego Artura Wezgraja, na co dzień kanclerza Politechniki Koszalińskiej, wpisano go do sejmikowej strategii rozwoju Pomorza Zachodniego.
Wielki projekt przekopania w poprzek niemal całego Pojezierza Drawskiego i stworzenia szlaku żeglarskiego budzi entuzjazm żeglarzy i opory mieszkańców.
O co w tej inwestycji chodzi
Cóż kryje się za enigmatycznym określeniem - szlak żeglarski Pojezierza Drawskiego? To sieć połączeń między jeziorami - od Jeziora Drawskiego po jezioro Pile koło Bornego Sulinowa. Szlak miałby się zaczynać istniejącym, ale znacznie powiększonym kanałem - fragmentem rzeki Drawa między jeziorami Drawskim a Żerdno. Cała inwestycja wymagałaby przekopania spławnych kanałów nie tylko z Drawskiego do Żerdna, ale dalej do jezior Sikory, Komorze, Rakowo, Łubicko Małe i Wielkie, Brody, Strzeszyn i Kocie.
To odcinki o różnej długości, kanał miałby mieć szerokość 12 metrów, głębokość 1,6 metra i inne parametry umożliwiające bezpieczną żeglugę i wymijanie się jednostek pływających. Do tego śluzy, mosty z odpowiednim prześwitem, pochylnie. Cały szlak miałby liczyć około 40 km i wieść przez 16 pojeziernych gmin.
Słowem, wielkie i kosztowne przedsięwzięcie. Ostrożne szacunki wydatków już na wstępnym etapie mówiły o 200-400 milionach złotych, oczywiście w oparciu o fundusze unijne. Ale żadnych konkretów na tym etapie być jeszcze nie mogło.
Przez lata niewiele się w sprawie działo, co nie znaczy, że pomysł przepadł w czeluściach urzędniczych szuflad. Jednocześnie - jeszcze zanim zapadły jakieś decyzje - mogły się pojawić fakty dokonane. Między innymi poszerzenie i podwyższenie mostu na drodze między jeziorami Drawskim i Żerdno, umożliwiające przepływanie jachtów ze złożonym masztem.
- Kilka lat temu do zaopiniowania przez Regionalną Radę Ochrony Przyrody przy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska trafił projekt budowy takiego mostu na drodze wojewódzkiej 163 w Starym Drawsku (między jeziorami Drawsko a Żerdno - red.), który miałby zmieścić pod sobą planowany kanał szlaku żeglarskiego - mówi profesor Robert Czerniawski, dyrektor Instytutu Biologii Uniwersytetu Szczecińskiego i szef wspomnianej rady, który nie ukrywa, że jest przeciwnikiem budowy szlaku. - Jednogłośnie odrzuciliśmy ten projekt.
Drugie Mazury?
Dlaczego pomysł budzi opory? Na pozór wydawało się, że projekt ma same zalety i rozrusza turystycznie region. Co zdawały się potwierdzać pierwsze opinie ze spotkań z turystami. Żeglarze entuzjastycznie wyrażali się o pomyśle. Dziś mekką żeglarzy jest Jezioro Drawskie, ale połączenie ponad 10 jezior podniesie atrakcyjność turystyczną regionu - padały argumenty. Po zwodowaniu łódki w sezonie mało kto przenosi ją potem na sąsiedni akwen. Pojawiały się nawet głosy, że region miałby się stać „drugimi Mazurami”, a samorządowcy początkowo - zwłaszcza że to nie oni mieliby ponosić koszty - podchodzili do pomysłu raczej z zadowoleniem.
- Tyle tylko, że pomysłodawcy początkowo rozmawiali z żeglarzami, i to tymi, którzy na Pojezierzu Drawskim goszczą okazjonalnie i nie znają regionalnych uwarunkowań - mówi jeden z drawskich samorządowców. - Gdy już przyszło do rozmów z samorządami i padło więcej szczegółów, a przede wszystkim argumenty ekologiczne, oddźwięk był raczej negatywny.
O takiej inwestycji nie chcą także słyszeć mieszkańcy gminy Czaplinek, żyjącej przecież w dużej mierze z turystyki, na terenie której miałaby się znaleźć znaczna część szlaku. Pod koniec zeszłego roku kilkuset mieszkańców protestowało przeciwko planom utworzenia szlaku żeglarskiego łączącego jeziora Pojezierza Drawskiego. Petycja wpłynęła do czaplineckiego ratusza.
- Inwestycja budzi opór społeczny i jest kontrowersyjna - piszą w petycji i zapowiadają, że protest skierują także do Ministerstwa Środowiska. Powołują się przy tym na analizy profesora Roberta Czerniawskiego, z których wynika, że połączenie jezior doprowadzi do degradacji Żerdna i okolicy.
Stanowisko mieszkańców popiera burmistrz Czaplinka Marcin Naruszewicz.
- Naszym priorytetem jest zachować walory naturalne okolic, a obawiamy się, że połączenie kilku jezior o różnej florze i stanie czystości doprowadzi do wymieszania wód i katastrofy ekologicznej - mówił, choć wcześniej pewne zalety projektu dostrzegał. - Poczekajmy na raport, który oszacuje skutki przedsięwzięcia dla ekosystemu.
Trwają analizy
Urząd Marszałkowski w Szczecinie na początku tego roku wyłonił firmę Haskoning z Warszawy, która za 282 tysiące złotych ma dokonać analizy pt. „Ocena wykonalności, skutków i kosztów realizacji przedsięwzięcia pn. Połączenie szlakiem żeglownym jezior Pojezierza Drawskiego”.
- Robimy to, aby rzetelnie oszacować koszt przedsięwzięcia, jego skutki, także ekologiczne, ale również sposoby przeciwdziałania im - mówił w rozmowie z nami Artur Wezgraj i wyjaśniał, że popiera ideę budowy szlaku, aby stał się on motorem napędowym rozwoju regionu, który nie jest uprzemysłowiony. - Dziś są emocje, więc poczekajmy na tę ocenę, ale oczywiście wbrew społeczeństwu nic nie powstanie. Zapewne zrobiliśmy błąd, że wcześniej nie dotarliśmy do mieszkańców z przekazem, jakie korzyści odniosą po zrealizowaniu tego projektu.
Artur Wezgraj dodaje, że koszty inwestycji nie powinny być duże, bo łączna długość kanałów między jeziorami (częściowo biegnących istniejącymi ciekami wodnymi) to tylko 4,5 kilometra na ponad 40-kilometrowym szlaku.
- Powinny się sprawdzić także pochylnie (urządzenia do transportu łódek lądem - red.), bo będą na krótkich odcinkach - nasz rozmówca zapewniał, że i śluzy nie będą wielkimi budowlami hydrologicznymi, bo różnice poziomów jezior są niewielkie, rzędu kilkudziesięciu centymetrów. - Dziś akweny pojezierne są zanieczyszczane na dziko, a chcemy, aby budowie szlaku towarzyszyła budowa oczyszczalni ścieków.
Profesor Czerniawski nadal ma jednak obawy o ekologię.
- Od przeszło 20 lat zajmuję się badaniem rzeki Drawy i jej jezior - pisze profesor Robert Czerniawski. - Jestem zwolennikiem żeglarstwa, kajakarstwa, ale bez niszczenia tak cennego dla całej Europy obszaru, jakim jest dorzecze Drawy. Jestem przekonany, że budowa kanałów przyczyni się do zniszczenia i Drawy i samych jezior, umożliwiając żeglowanie. Mieszanie się wody między jeziorami zepsuje ich obecny stan. To samo stanie się z dorzeczem górnej Piławy. Teren, który jest przewidziany pod inwestycję, jest terenem dość dobrze zachowanym pod względem przyrody, z licznymi obszarami chronionymi, cennymi w skali świata. Nie jestem za zamykaniem tego obszaru przed ludźmi, przeciwnie. Jednak nie wyobrażam sobie, aby dla przyjemności ryzykować i niszczyć najcenniejszy przyrodniczo wodny obszar Pomorza i według mnie całej Europy.
W oczekiwaniu na decyzje
- Szczerze wątpię, aby Pojezierze Drawskie żyło z turystyki tak jak Mazury - mówi żeglarz z 30-letnim stażem na Jeziorze Drawskim. - I powiem tak: wcale mi nie zależy, aby zwaliły się tu tłumy żeglarzy i turystów. Jezioro Drawskie jest piękne same w sobie. Owszem, inne jeziora, które miałyby być połączone szlakiem, są także warte opłynięcia, ale trzeba oszacować nie tylko skutki takiej inwestycji, ale i jej koszty, czy zyski są warte takich wydatków. Przecież te jeziora są na różnych poziomach, Pile to w ogóle zlewnia innej rzeki, i trzeba wybudować system śluz, które umożliwią pływanie między nimi.
- Wody Polskie nie wydały żadnej decyzji dotyczącej regulacji Drawy, jej poszerzenia i pogłębienia na odcinku pomiędzy jeziorami Drawsko a Żerdno - informuje Edyta Rynkiewicz, rzecznik prasowy Wód Polskich z Bydgoszczy. - W tej kwestii odbywają się liczne spotkania, w których biorą udział przedstawiciele terenowych jednostek Wód Polskich. Plan zagospodarowania przestrzennego w zakresie zmiany parametrów i warunków przepływu Drawy zakazuje budowy urządzeń oraz budowli powodujących trwałą zmianę stosunków wodnych. Jakakolwiek ingerencja w dna jezior Drawskiego oraz Żerdno spowoduje nieodwracalne zmiany w ekosystemie. Ponadto rzeka Drawa nie jest szlakiem żeglownym i, co jest równie ważne, znajduje się na kilku obszarach Natura 2000.
Do czasu, aż analiza nie będzie gotowa, nie należy się spodziewać żadnych wiążących decyzji. - Choć wydaje się, że ten pomysł urzędnicy marszałkowscy już nieoficjalnie zarzucili - ma nadzieję Robert Czerniawski i dodaje, że jednomyślnie pomysłowi szlaku żeglarskiego w tej formule sprzeciwiła się Rada Naukowa Drawieńskiego Parku Narodowego. - Na pewno jednak decydujący jest opór społeczny, choć podejrzewam, że autorom projektu będzie on jeszcze długo dostarczał politycznego paliwa i będą mówić, ile to chcieli zrobić dla regionu, ale nie mogli.