Żeby mieć mocny cios!
Nowa siłownia w sali w Zielonej Górze - Nowym Kisielinie cieszy się ogromnym powodzeniem. Codziennie ćwiczy tutaj co najmniej pięciu mężczyzn.
Mieszkańcy już mogą się cieszyć nową salą wiejską i siłownią. Za pieniądze z magistratu udało się odremontować miejsce do ćwiczeń. I w końcu młodzi ludzie mają gdzie dbać o swoją formę! Nowoczesna siłownia wyposażona jest w wiele sprzętów, które można znaleźć w profesjonalnych klubach fitness. Jest ławeczka, hantle i atlas, na którym można pracować nad całym ciałem. Jest też worek treningowy, na którym można porządnie się wyżyć.
Nie trzeba jeździć gdzieś do centrum
Z tych sprzętów przychodzi często korzystać Łukasz Drewnowski, który mieszka nieopodal sali. - Już nie opłaca się jeździć do miasta. Kiedyś korzystałem z siłowni na osiedlu Pomorskim, a teraz już nie ma sensu marnować benzyny albo płacić za autobus - mówi. To jest jego sposób na spotkania z kumplami. Bo wieczorami, gdy siłownia jest otwarta (już można do niej wejść od godziny 16.00), nie brakuje panów, którzy lubią dbać o swoją figurę i kondycję. Ale najważniejsze jest to, jak nam zdradza Łukasz, że koledzy potrafią zmotywować do działania.
- Gdy obserwuje cię kumpel z ławeczki obok, musisz dać z siebie wszystko. Wtedy ciśniesz na 100 procent. Ten drugi kolega przy atlasie krzyczy, że masz się jeszcze raz podnieść, żeby nie być cie-niasem. Dbamy o siebie. To taka nasza metoda na dobre wyniki - opowiada ze śmiechem.
Po wewnętrznej stronie drzwi do siłowni wisi nawet specjalnie przygotowany przez panów grafik. W poniedziałki ćwiczą nogi, we wtorki ramiona, a w czwartek wypychanie nogami. Nie można ominąć żadnego dnia, bo trening byłby nierówny. To święta zasada każdego sportowca.
Chłopaków należy trzymać twardą ręką
O siłownię dba i opiekuje się nią Ewa Łebek, która mieszka obok sali. - Jakoś tak wyszło, że na mnie spoczął ten obowiązek - żartuje kobieta i dodaje: - Na początku to był chaos, każdy robił, co chciał. Przynosili alkohol, nie dbali o sprzęt. Wyganiałam więc tych, co siedzieli z puszką w ręku. Co jakiś czas chłopcy się na mnie obrażali, ale szybko załapali, o co chodzi. O szacunek i dbanie o sprzęt. Bo to wszystko przecież jest dla nich.
Ewa Łebek zauważa, że w siłowni były już niektóre sprzęty. - Hantelki też są stare. Bieżnię, lustra kupiliśmy za pieniądze, które zostały z remontu sali. I tak panowie w różnym wieku przychodzą prawie codziennie. Lepiej żeby byli tutaj, a nie siedzieli przed sklepem. Bo wtedy przychodzą im do głowy głupie pomysły - podsumowuje.
Chłopaków bardzo chwali sołtys Andrzej Zalewski. - To są swojskie chłopaki. Nasi panowie. Zawsze dzień dobry powiedzą. A najważniejsze, że teraz dbają o siłownię, uważają na sprzęt. Wiedzą, że jak zniszczą, to po prostu nie będą mieli. Czują się współodpowiedzialni - uważa sołtys.