Zderzenie z niezałatwionym problemem politycznym
Znowu Pan wrócił z podróży do Włoch. Jeździ Pan tam trochę tak, jak się jeździ do drugiego domu. Wszystko Pan zna, niewiele spraw może Pana zaskoczyć. Zapraszają Pana często z rozmaitymi wykładami, albo na spotkania, albo z filmami… Czy w takiej sytuacji można jeszcze przeżyć coś niezwykłego?
Tym razem było nietypowo: byłem tylko w Perugii, zaproszony przez oryginalną krakowską Fundację Państwa Jeziornych, która raz na rok organizuje tam międzynarodowe kursy kaligrafii i przy tej okazji spotyka się z zaproszonymi specjalnie z Polski gośćmi. To było dla mnie spotkanie i przygoda tak niezwykła, że chciałbym o tym osobno napisać za tydzień.
Ale obok tego, w tym samym mieście i w tym samym czasie, przeżyłem ponure zderzenie z rzeczywistością bardzo współczesną, bardzo polityczną i bardzo… polską. A zaczęło się wszystko miło i „niewinnie”.
Oto hotel Sina Brufani w Perugii, ekskluzywny, na Corso Vannucci, gdzie się zatrzymałem. Tam wita mnie dyrektor hotelu, który widział moje włoskie filmy, mówi, że jest zaszczycony, wymieniamy uprzejmości.
Na drugi dzień, przy śniadaniu, ten sam dyrektor, zakłopotany pyta: Maestro, jak to u was jest? Naprawdę chcecie torturować więźniów?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień