Zbrodniarze, którzy rządzili Łodzią w czarnych dniach okupacji
W piątek, 1 września, minęła kolejna rocznica II wojny światowej. Różnie ułożyły się losy niemieckich zbrodniarzy wojennych, którzy w czasie okupacji działali na terenie Łodzi i okolic. Jedni zawiśli na szubienicy, inni dopiero po latach trafili do więzienia. Byli też tacy, którzy pozostali bezkarni...
Trudno ułożyć pełną listę Niemców, którzy popełnili zbrodnie w czasie wojny w Łodzi i regionie. Różna była też wina. Byli tacy, którzy twierdzili, że wykonywali tylko rozkazy. Inni je wydawali. Nie brakowało też przedstawicieli hitlerowskiego aparatu, którzy sami mordowali i mieli na rękach krew, jak choćby Gunter Fuchs, szef sekcji żydowskiej Litzmannstadt Ghetto.
Niemcy wkroczyli do Łodzi wieczorem 8 września. Szybko zaczęli wprowadzać swoje porządki. Kilka miesięcy później, 11 kwietnia 1940 roku, Łódź zniknęła ze wszystkich map. W jej miejsce pojawiło się miasto Litzmannstadt. Nazwano ją tak na cześć generała Karola Litzmanna, bohatera tzw. bitwy łódzkiej z czasów pierwszej wojny światowej. Herbem miasta przestała być łódka. Została nim podwójna swastyka na niebieskim tle. Ulica Piotrkowska stała się Adolf-Hitler Strasse. Na uroczystość zmiany nazwy przyjechał sam Arthur Greiser, namiestnik Kraju Warty. Wysłał on telegram do Hitlera.
- Mój fuellerze, dziękujemy w imieniu Niemców z Litzmannstadt i całego kraju za przyjęcie do III Rzeszy - napisał w telegramie Greiser. - Od tej godziny ślubują oni udowodnić wierność przez bezustanną pracę, która pomoże państwu w drodze do wywalczenia największego, historycznego zwycięstwa Niemców.
Ale jeszcze we wrześniu 1939 roku Niemcy ustanowili w Łodzi swoje władze. 13 września zameldował się tu sztab Szefa Zarządu Cywilnego przy Dowództwie 8 Armii. Oficjalnie przejął władze w mieście. Łódź podlegała niemieckiemu zarządowi wojskowemu przez pierwsze siedem tygodni okupacji do 4 listopada 1939 roku. Pełnię władzy w tym okresie posiadał dowódca 8 Armii, a następnie łódzkiego okręgu wojskowego i działający przy jego boku Zarząd Cywilny.
- Podlegały mu wszystkie urzędy, sądownictwo, grupy operacyjne policji bezpieczeństwa i inne organy policyjne - mówi Wojciech Źródlak, kustosz Muzeum Tradycji Niepodległościowych Oddział Radogoszcz. - W tym okresie powstały zalążki niemalże wszystkich instytucji cywilnych administracji okupacyjnej organizowane i kierowana przez kadry fachowców sprowadzonych z Rzeszy. Przy ich tworzeniu wykorzystywano miejscowych Niemców.
4 listopada 1939 roku Łódź i cała aglomeracja zostały formalnie włączone do III Rzeszy. Decyzję tę podjął osobiście Hitler. Łódź stała się częścią tzw. rejencji kaliskiej, nazywanej później rejencją łódzko-kaliską i wreszcie łódzką okręgu Poznań, którym zarządzał Artur Greiser.
W Łodzi ulokowano zarząd rejencji. Początkowo na jego czele stał prezydent Friedrich Uebelhoer.
Friedrich Uebelhoer urodził się w 1893 roku w Rothenburgu nad Tauberem. Walczył czasie I Wojny Światowej i dosłużył się stopnia oficera. Już w latach dwudziestych wstąpił do NSDAP i stał się gorliwym zwolennikiem Hitlera. Był jednym z uczestników monachijskiego puczu. Hitler docenił jego zaangażowanie i Uebelhoer zaczął pełnić ważne funkcje w administracji III Rzeszy, choć można powiedzieć, że był urzędnikiem z tzw. drugiego planu. W 1933 r. mianowano go burmistrzem Naumburga, powiatowego miasta w Saksonii. Był nim do 1939 roku. Potem wyróżnił się podczas aneksji Sudetów. Po zajęciu Polski skierowano go do pracy w administracji Kraju Warty. A w kwietniu 1940 roku przyjechał do Łodzi. Został prezydentem rejencji łódzkiej.
- Można powiedzieć, że urząd ten był odpowiednikiem dzisiejszego wojewody - wyjaśnia Wojciech Źródlak. - Friedrich Uebelhoer był typowym urzędnikiem. Organizował niemiecką okupację na terenie rejencji łódzkiej. I był jednym z tych, którzy tworzyli Litzmannstadt Ghetto. Jego „zasługą” są masowe wysiedlenia ludności, które miały miejsce na przełomie 1939 i 1940 roku. Był również odpowiedzialny za tzw. Wielką Szperę, która miała miejsce na terenie getta we wrześniu 1942 roku. Zginęło wtedy ponad 15 tysięcy więźniów getta. Były to głównie dzieci, osoby starsze, chore. Po tym Litzmannstadt Ghetto zamieniono w jeden wielki obóz pracy.
Ale już we wrześniu 1942 roku łódzka kariera Friedricha Uebelhoera dobiegała końca. Jego kłopoty zaczęły się rok wcześniej. Naraził się Reinhardowi Heydrichowi, jednemu z twórców Holohaustu. Niemiecki dygnitarz chciał, by Litzmannstadt Ghetto przyjęło 60 tysięcy niemieckich Żydów. Uebelhoer się temu sprzeciwiał. Uważał, że getto jest tak przepełnione, że nie może przyjąć tak dużych transportów. Heydrich groził, że wyciągnie wobec niego konsekwencje, gdy nie zmieni zdania. Musiał interweniować sam Adolf Eichamnn. Skończyło się na tym, że do Litzmannstadt Ghetto przywieziono 20 tysięcy Żydów z Europy oraz 5 tysiące Romów. W drugiej połowie 1942 roku Friedrich Uebelhoer popadł w konflikt z Arturem Greiserem, namiestnikiem Kraju Warty. Tym razem los dla prezydenta rejencji łódzkiej nie był już łaskawy. W grudniu 1942 roku musiał opuścić Łódź. Greiser oskarżył go o defraudację pieniędzy. Zarzut był bardzo poważny. Choć nie zostało to potwierdzone kariera Uebelhoera zawisła na włosku. W styczniu 1944 roku, chyba na pocieszenie, otrzymał nominację na gubernatora w Marseburgu, niewielkim mieście w Saksonii. Potem zniknął w ostatnich dniach wojny. Co stało się z pierwszym prezydentem rejencji łódzkiej? Może zginął, albo ukrył się w Ameryce Południowej? W 1950 roku uznano go oficjalnie za zmarłego.
Natomiast komisarycznym nadburmistrzem Łodzi mianowano Franza Schiffera. Był nim tylko kilka miesięcy - od stycznia do maja 1940 roku. Wtedy uznano, że jest bardziej potrzebny armii niż Litzmannstadt. Schiffer dostał powołanie do Luftwaffe. Zginął podczas Bitwy o Anglię.
Następcą został Karl Marder. Mianowano go na stanowisko burmistrza Łodzi. - Funkcja ta odpowiadała stanowisku wiceprezydenta - wyjaśnia Wojciech Źródlak. - Było tak, gdy dla Łodzi ustanowiono nadburmistrza.
Karl Marder urodził się w 1902 roku w Olsztynie. Był absolwentem berlińskiego uniwersytetu, gdzie uzyskał dyplom z ekonomii. Pracował najpierw w zarządzie miejskim w stolicy Niemiec, a następnie we Frankfurcie nad Odrą. W lutym 1939 roku został burmistrzem Opola. Ale we wrześniu tego samego roku był już w Łodzi. Mianowano go najpierw zastępcą komisarza miasta.
- Zarządzał polskim i żydowskim majątkiem przejętym przez Niemców - mówi Wojciech Źródlak. - Zajmował się gospodarką Łodzi. Jemu podlegała na przykład komunikacja w mieście. On też odpowiadał za plany przebudowy Łodzi i ich realizację.
W listopadzie 1944 rok dostał powołanie do Waffen-SS. Marder marzył, by zostać nadburmistrzem Litzmannstadt. I mimo, że należał do zaufanych ludzi Arthura Greisera jego marzenie się nie spełniło. 8 maja 1941 roku z rąk Arthura Greisera, namiestnika Kraju Warty nominację na nadburmistrza Litzmannstadt dostaje 35-letni wtedy Werner Ventzki.
- Został nadburmistrzem w najczarniejszym okresie historii Łodzi - przyznaje Wojciech Źródlak, kustosz Muzeum Tradycji Niepodległościowych Oddział Radogoszcz. - Jemu podlegał zarząd getta. Terror w stosunku do Polaków był wtedy bardzo ostry. On wykazywał duży zapał w sprawach germanizacji. Tak więc jest to mętna postać. Jej ocena musi być druzgocąca.
W lipcu 1943 roku Werner Ventzki przestał być nagle być nadburmistrzem Litzmannstadt. Jego miejsce zajął Otto Bradfisch, naczelnik gestapo. Ale oficjalnie zajmował on stanowisko komisarycznego zastępcy nadburmistrza na czas wojny. Do upadku III Rzeszy we wszystkich dokumentach jako nadburmistrz miasta figurował Ventzki.
Otto Bradfisch, kolejny zaufany człowiek Greisera, który jednocześnie kierował łódzkim gestapo. Nie był jednak pierwszym jego szefem. Został nim Gerhard Flesch, Pochodził z Poznania, gdzie urodził się w 1909 roku. Już w 1933 roku wstąpił do NSDAP, a po roku był już członkiem gestapo. Dostał od Reinharda Heydricha zadanie kontrolowania sekt religijnych na terenie Niemiec. Brał czynny udział w przyłączaniu do Niemiec Sudetów oraz Czech.
Jego przygoda z Łodzią nie trwała długo. Został skierowany do Norwegii. Za zbrodnie popełnione w tym kraju skazano go na karę śmierci. W lutym 1948 roku został rozstrzelany. Przed śmiercią zdążył jeszcze krzyknąć: Heil Hitler!
Robert Schefe, kolejny szef łódzkiego gestapo, w chwili wybuchu wojny miał 30 lat. Przed jej rozpoczęciem zdążył obronić doktorat z prawa. Już w 1932 roku należał do NSDAP. Dwa lata później był już w SS, a potem stał się członkiem SD, czyli niemieckiej służby bezpieczeństwa. Należał do tzw. Einsatzgruppen. Były to operacyjne grup policji bezpieczeństwa(Sipo) i służb bezpieczeństwa(SD). Walczyły na tyłach wojsk niemieckich zdobywających kolejne nowe tereny. Oddziały Einsatzgruppen miały likwidować, czyli zabijać, wszystkich wrogów III Rzeszy. Robert Schefe należał do Einsatzgruppen, która działała na terenie Polski. Konkretnie do Einsatzkommando 2 Einsatzgruppe V, której zadaniem było zniszczenie polskiej inteligencji. Za wybitne zasługi został odznaczony Krzyżem Żelaznym. Być może, także w nagrodę, wiosną 1940 roku mianowano go szefem łódzkiej placówki gestapo. Był nim do stycznia 1942 roku. Potem wrócił do Berlina, gdzie zaczął pracować w Głównym Urzędzie Bezpieczeństwa Rzeszy. Prawdopodobnie zginął podczas bitwy o Berlin. Za datę jego śmierci uznano 31 maja 1945 roku.
Następcą Roberta Schefe w Łodzi został wspomniany już Otto Bradfisch, który z czasem był nie tylko szefem gestapo, a po odwołaniu w lipcu 1943 roku Ventzkiego to on jako nadburmistrz rządził Łodzią.
- Był bezwzględnym szefem gestapo - mówi o nim Wojciech Źródlak. - Miał na rękach krew wielu ludzi. Na pewno jest odpowiedzialny za likwidację więzienia w Radogoszczu. Chciał też zabić wszystkich więźniów przebywających w Łodzi, ale nie udało się zrealizować tego planu.
Otto Bradfisch urodził się w 1903 roku w Zweibrücken. Jego ojciec Karl prowadził sklep. Otto był jednym z czworga jego dzieci. W 1922 roku zdał maturę i zaczął studiować ekonomię oraz prawo. Uzyskał nawet tytuł doktora. Pracował jako asesor w rządzie Górnej Bawarii. Potem przeniósł się do Bawarskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. W 1931 roku został członkiem NSDAP, a po kilku latach SS. W 1937 roku zaczął pracować w gestapo. Podobno do podjęcia tej pracy namówili go znajomi. Bradfish był już wtedy żonaty. W 1934 roku urodził się jego starszy syn Dieter, a rok później na świat przyszedł Rolf.
Tymczasem kariera Bardhischa rozwijała się. Został mianowany szefem biura policji państwowej w Neustadt ad Weinstrasse. Gdy wybuchła wojna, tak jak jego poprzednik na stanowisku szefa gestapo w Łodzi, Robert Schefe został członkiem Einsatzkommando. Działało na terenie Białorusi. Podążało za armią niemiecką, która zdobywała kolejne części Związku Radzieckiego. Zapisał się między innymi w masowej eksterminacji Żydów. Na przykład w Mińsku on i jego ludzie zamordowali 2 tysięcy Żydów, Mohylewie - 4 tysiące, a w Bogrójsku - 5 tysięcy. Oddziały Bradfischa mordowały też w Białymstoku. Zabito tam co najmniej 1100 Żydów i bolszewickich funkcjonariuszy
III Rzesza była zadowolona z „pracy” Btradfischa. Pewnie w nagrodę pojechał do Łodzi, by zostać szefem gestapo, a potem nadburmistrzem miasta. Pojawił się tu w kwietniu 1942 roku.
- Był odpowiedzialny za wywozy do obozu w Chełmnie nad Nerem więźniów Litzmannstadt Ghetto - wyjaśnia Wojciech Źródlak.- Także za mordowanie członków ruchu oporu, za tak zwaną Wielką Szperę.
Ten bezwzględny szef gestapo uchodził za kochającego męża i ojca. Do Łodzi przyjechał z rodziną. Zamieszkali w willi przy dzisiejszej ul. Zelwerowicza 27, prawdopodobnie na parterze. W Łodzi, w październiku 1944 roku, urodziła się jego córka Jutta. Dziecko zmarło podczas ucieczki z miasta Bradfischów na początku 1945 roku.
W Niemczech bronił ojczyzny. Udało mu się jednak zmienić nazwisko i stopień wojskowy. Zaczął występować jako podoficer Karl Evers. Został zatrzymany w angielskiej strefie okupacyjnej, ale dość szybko zwolniony.
Do 1953 roku ukrywał się jako Karl Evers. Wiódł żywot uczciwego Niemca, kochającego męża i ojca. Pracował w rolnictwie, potem przemyśle górnictwie. Ale świat ogarnęła zimna wojna i były szef gestapo zaczął czuć się bezpieczny w swoim kraju. Postanowił znów zostać Otto Bradfischem. Zamieszkał w Kaiserslautern i zaczął pracować jako agent ubezpieczeniowy. Z czasem został nawet dyrektorem jednego z oddziałów firmy. Ale zaczęto sobie przypominać o jego zbrodniach.
21 kwietnia 1958 roku Otto Bradfisch został tymczasowo aresztowany. Stanął przed sądem. 21 lipca 1961 roku za zbrodnie wojenne został skazany na 10 lat więzienia. W 1963 roku wyrok podniesiono do 13 lat. Ale nie odbył całej kary. W październiku 1965 roku został zwolniony z więzienia ze względu na stan zdrowia. Miał kłopoty z kręgosłupem. Zwolnienie Bradfischa komentowała nie tylko niemiecka prasa. Nazywano je amnestią dokonaną tylnymi drzwiami. Sam Otto Bradfisch skarżył, że jest wobec niego prowadzona oszczercza kampania. Do więzienia już nie wrócił. Umarł w 1994 roku.
Szczęście miał też Gunter Fuchs, który przez niemal cały okres okupacji, od stycznia 1940 roku do września 1944 roku był szefem referatu żydowskiego w łódzkim gestapo. Był bezpośrednio odpowiedzialny za mordowanie więźniów Litzmannstadt Ghetto.
Urodził się we Wrocławiu, w 1909 roku. Po dojściu do władzy Hitlera szybko stał się jego oddanym zwolennikiem. Wstąpił do NSDAP i został członkiem gestapo. W Łodzi działał niemal cztery lata. Miasto opuścił we wrześniu 1944 roku, a więc po likwidacji Litzmannstadt Ghetto. Dostał skierowanie do jednostki SS stacjonującej na terenie Jugosławii. Tam był do końca wojny. Potem znalazł się na terenie angielskiej strefy okupacyjnej. Trafił do obozu jenieckiego, ale został szybko zwolniony. Zarzucano my tylko przynależność do SS oraz gestapo i po 3 lata i 8 miesiącach odzyskał wolność. Zaczął pracować w Dolnosaksońskim Urzędzie do spraw Uchodźców. Przez wiele lat wiódł spokojne życie. Był pewien, że już nikt nie trafi na jego trop, pozostanie bezkarny. A tu w maju 1960 roku została rozpoznany na ulicy w Hannowerze przez byłych więźniów Litzmannstadt Ghetto. Aresztowano go i w 1963 roku został skazany na dożywocie. Ale w maju 1980 roku został zwolniony z więzienia. Spędził w nim 17 lat.
Surowo potraktowano zaś Waltera Pelzhausena, który był przez cały okres okupacji komendantem radogoskiego więzienia. Urodził się w październiku 1891 roku w Arnstadt w Turyngii. Skończył osiem klas szkoły średniej. Walczył podczas I Wojny Światowej, a po jej zakończeniu został policjantem we Frankfurcie nad Menem. W październiku 1939 roku został odkomenderowany do Łodzi, gdzie najpierw objął stanowisko kierownika komisariatu policji przy obecnej ul. F.D. Roosevelta, a po czternastu dniach został mianowany komendantem więzienia policyjnego przy obecnej ul. M. Kopernika 36. Funkcję tę sprawował do Świąt Bożego Narodzenia 1939 roku. Następnie został zastępcą kierownika komisariatu policji przy obecnej ul. S. Żeromskiego 88, skąd skierowano go jako oficera szkoleniowego i wykładowcę do szkoły policyjnej w Łodzi, przy obecnej ul. dr S. Kopcińskiego 58. Od 1 lipca 1940 do 18 stycznia 1945 był komendantem radogoskiego więzienia. To on w styczniu 1945 roku, tuż przed wkroczeniem wojsk radzieckich, odpowiadał za zamordowanie około 1500 więźniów Radogoszcza.
Udało mu się uciec z Łodzi, ale zatrzymano go 14 czerwca 1945 r. we Frankfurcie nad Menem w amerykańskiej strefie okupacyjnej i przewieziono do Łodzi. Skazano go na kilkakrotną karę śmierci. 1 marca 1948 roku powieszono go w więzieniu przy ul. Sterlinga. Jego ciało przekazano łódzkiej Akademii Medycznej.