Zbliżają się zmiany w podatkach PIT i CIT
- Jestem przeciwnikiem interpretacji prawa przez administrację skarbową - rozmowa z dr. Mariuszem Sokołkiem, ekonomistą z KUL, pracownikiem naukowo-dydaktycznym Społecznej Akademii Nauk w Warszawie.
Czy możemy spodziewać się likwidacji PIT i CIT?
Według mnie jest to niemożliwe. Raczej są to populistyczne hasła. Jeśli nawet zlikwidowane byłyby podatki PIT i CIT, to na ich miejsce pojawiłyby się inne, może o nieco innym charakterze, ale ciągle jako zobowiązanie podatkowe. Budżetu póki co nie stać jest na to, żeby jakikolwiek podatek był zlikwidowany.
Ministerstwo Finansów zapowiada przygotowanie trzech nowych ustaw. Jedna ma dotyczyć opodatkowania działalności gospodarczej, druga - podatku od wynagrodzeń, rent itp., trzecia - zysków kapitałowych. Miałyby one zastąpić obecne przepisy o podatku dochodowym od osób fizycznych i prawnych. Czy to dobry pomysł?
Tak, jak najbardziej. Zacznijmy od tego, że osoby fizyczne mogą mieć dochody z różnych źródeł. To może być praca, zlecenie, zasiłki, a także działalność gospodarcza i udziały w spółkach osobowych. Wrzucenie do jednaj kategorii tak wielu różnych źródeł dochodu jest niewłaściwe. Opodatkowanie na zasadach PIT spółek osobowych, takich jak cywilna, jawna, partnerska czy komandytowa, przyczynia się do możliwości skorzystania z tzw. optymalizacji podatkowej. Mam nadzieję, że po zmianie będzie to niemożliwe.
Czym jest optymalizacja podatkowa? Czy chodzi o uciekanie od płacenia podatków?
Podatnikowi zależy, żeby podatki płacić jak najniższe, a państwu, żeby płacił jak najwyższe. Optymalizacja może mieć dwojaki oddźwięk, pozytywny i negatywny. Dziś nawet renomowane firmy organizują szkolenia poświęcone optymalizacji podatkowej. Gdyby to była działalność nielegalna - to trudno byłoby organizować takie kursy. Natomiast czasem mówimy o tzw. agresywnej optymalizacji podatkowej, gdzie przepisy są dowolnie interpretowane, „naginane”, a nawet łamane, w celu uniknięcia opodatkowania. Optymalizacja więc ma dwa oblicza.
Jestem przeciwnikiem interpretacji prawa przez administrację skarbową
Czy proponowana zmiana przepisów utrudni łamanie prawa?
Dotychczasowa konstrukcja podatku dochodowego, szczególnie od osób fizycznych, dawała bardzo duże możliwości nadużyć. Powstawały hybrydy złożone z kilku spółek w ramach jednej grupy i jednej działalności tylko po to, żeby łączyć, dzielić, przesuwać dochody i straty, a tym samym zobowiązania podatkowe, a w efekcie płacić niższe podatki. Wynagrodzenia i działalność gospodarcza to zupełnie inne sfery i zasady osiągania dochodu, a wrzucone zostały, jak wspomniałem, do jednych zasad opodatkowania, tj. PIT. Dlatego jestem zwolennikiem rozdzielenia opodatkowania dochodów z tytułu działalności gospodarczej i pozostałych źródeł dochodów. To jest zupełnie inna bajka.
Prace nad nową ordynacją podatkową trwają już dwa lata. Z ostatnich informacji wynika, że prawo będzie się składało z 700 artykułów spisanych na 500 stronach. To potężny dokument.
Żyjemy w świecie paradoksów, bo przecież ciągle mówimy o uproszczeniu systemu. Wszystkie dyskusje, a w szczególności obietnice wyborcze, dotyczą uproszczenia systemu podatkowego. Tymczasem jest odwrotnie - staje się on coraz bardziej skomplikowany. Mamy tendencję do ubierania wszystkiego w tysiące różnych przepisów, dyrektyw, rozporządzeń itd. Dziennie wychodzi tyle przepisów i norm prawa, że biegły prawnik musiałby poświęcić średnio 26 godzin, żeby je przeczytać. A mówimy o samym przeczytaniu, nie mówiąc już o zrozumieniu. Mamy sytuację, że jedni wprowadzają zasady, normy, chcą pięknie i precyzyjnie je ubrać w słowa, natomiast podatnik z ekipą prawników zastanawia się, jak te przepisy obejść. Skupiamy się na zmienianiu przepisów i pozornym ich doprecyzowywaniu, tymczasem największe problemy mamy ze stosowaniem prawa. Nie mówiąc o ogromnej ilości wydawanych interpretacji prawa podatkowego.
Na czym one polegają?
Przepisy podatkowe są chyba jedyną dziedziną prawa, w której ciągle coś takiego dzieje się, gdzie wyodrębniona instytucja orzeka o ich stosowaniu. To urzędnik osądza, jak przepisy prawa mają być interpretowane. Poza tym, łamanie kodeksu drogowego, cywilnego lub innych przepisów jest piętnowane. Natomiast w przypadku prawa podatkowego przechwalanie się wyłudzeniem podatku, zastosowaniem ulgi niezgodnie z zasadami, obejściem przepisów jest akceptowane. Nie mamy szacunku do przepisów prawa podatkowego.
Czasem sama administracja skarbowa nie ułatwia nam życia. Przykładem jest różne interpretowanie przepisów przez urzędników.
Podatnicy próbują bronić się przed zmianami prawa, zwracając się do dyrektorów izb o ich interpretację. W rzeczywistości nie gwarantuje ona ochrony przed decyzjami urzędników. Dziś koszt porady podatkowej w postaci wydanej interpretacji to 40 zł, natomiast nowelizacja ma ją podwyższyć. Wyższa opłata ma odstraszyć podatników.
Jestem przeciwnikiem interpretacji prawa podatkowego przez organy administracji skarbowej. Coś takiego istnieje tylko w podatkach. Inne instytucje muszą postępować zgodnie z kodeksem postępowania administracyjnego. Przepisy powinny zostać tak skonstruowane, żeby jasno wynikały z nich prawa i obowiązki podatnika. A sąd powinien rozstrzygać, czy taka osoba postępuje dobrze, czy źle.
Jak nasz system podatkowy wpływa na kondycję gospodarki?
Podatki mają bardzo duży wpływ na rozwój gospodarczy. Jednym z ważnych aspektów, które rozważają inwestorzy zagraniczni przed podjęciem decyzji o lokowaniu swojego kapitału w danym kraju, jest wysokość obciążeń podatkowych i sprawność administracji skarbowej. U nas zmienia się pod tym względem bardzo dużo, m.in. w sensie organizacyjnym, osobowościowym i psychologiczno-społecznym. Urzędnicy powoli zdają sobie sprawę, że do podatnika trzeba wyjść, podać mu rękę, traktować, jak klienta, a nie petenta. Mur pomiędzy biznesem i administracją skarbową trzeba burzyć i dziś pod tym względem na pewno jest lepiej niż kilkanaście lat temu. Ale nadal jest jeszcze dużo do zrobienia.