Zbliża się dobry czas dla rowerzystów w Gorzowie
Po latach obiecywania miasto wreszcie bierze się za projektowanie tras rowerowych. Lubisz pośmigać na dwóch kołach? To przeczytaj!
Daniela Wojtczaka spotykam na ul. Wyszyńskiego. Pedałuje w stronę centrum. – Czemu rower? Bo pozwala mi się przemieścić i zadbać o siebie jednocześnie. Auto tego nie zapewnia – śmieje się. Tras rowerowych brakuje mu bardzo.
Najbardziej? – Na dojeździe do centrum. Nie ma ścieżki przy ul. Walczaka, nie ma na al. Odrodzenia, nie ma na ul. Pomorskiej – wylicza.
Joanna Gralewska z córką Weroniką mkną radośnie po ścieżce przy ul. Górczyńskiej. – To taki nasz weekendowy relaks. Potrafimy jeździć nawet po dwie godziny. Denerwują nas pourywane trasy, np. wzdłuż ul. Piłsudskiego. Złości kostka brukowa, bo trzęsie na niej niemiłosiernie. No i kierowcy, którzy nie ustępują pierwszeństwa na przejazdach – mówią.
To już pewne: gorzowskie drogi dla rowerów nie będą budowane z kostki brukowej
Z kolei Dawida z rodzicami, Beatą i Pawłem, spotykamy na trasie do Kłodawy (to rodzina ze zdjęcia powyżej). Im też brakuje ścieżek. Dlatego „rodzinnie” są za budową kolejnych. – Im ich więcej, tym lepiej. Trasy rowerowe to wygoda, ale też bezpieczeństwo – mówią „GL”. A pani Beata wie o tym najlepiej, bo rowerem stara się dojeżdżać na co dzień do pracy. No! To mamy dla nich wszystkich dobre wiadomości.
Na razie sześć
Magistrat ogłosił właśnie prze-targ na projekt tras rowerowych. Mają powstać przy: Kostrzyńskiej, Żwirowej, Podmiejskiej, od ul. Czereśniowej do Kazimierza Wielkiego, wzdłuż ul. Walczaka oraz przy ul. Szczecińskiej.
Co ważne, projektanci nie będą mogli fantazjować, bo urząd ma już wstępną koncepcję. Opracował ją Krzysztof Leśnicki. Prywatnie wielki miłośnik dwóch kółek i aktywny działacz rowerowy, a zawodowo inżynier, który zajmuje się projektowaniem.
Jak powiedział wczoraj „GL”, koncepcja została opracowana tak, by przyszłe drogi rowerowe były praktyczne, wygodne, bezpieczne i... sensowne. Czyli by trasy powstawały tam, gdzie faktycznie jest ruch rowerowy. No i – to wiadomość m.in. dla Joanny Gralewskiej i jej córki Weroniki – na pewno nie będą budowane z kostki brukowej.
Zaraz się zacznie
O ile projektowane ścieżki to pieśń przyszłości (nie powstaną w tym ani w przyszłym roku), o tyle zaraz poznamy wykonawcę remontu przy ul. Walczaka i fragmentu ul. Warszawskiej, a przy obu powstaną też wygodne trasy dla rowerów. Podobnie przy ul. Fabrycznej i Towarowej. Na pewno będą też w projekcie deptaka, który pod koniec roku ma być zaprezentowany mieszkańcom.
– Ścieżka na Walczaka? Nareszcie! Do tej pory rowerzysta miał tutaj marny wybór. Mógł albo jechać popękaną, dziurawą drogą, albo wąskimi chodnikami, gdzie trzeba było przeganiać pieszych. Zdarzało mi się więc nawet sprowadzać rower spacerem – mówi kolejny cyklista Adam, który nie chce swojego nazwiska w gazecie.
Z kolei Robert Wójciak śmieje się, że „ciśnienie na ścieżki” jest takie, że ucieszy go każda trasa dla rowerów, pośrodku której nie ma przystanków, latarni, wypadającej kostki brukowej albo drzewa.
Przypomnijmy: rowerzystów w Gorzowie są tysiące (choć nikt ich nigdy dokładnie nie policzył). Pod koniec kwietnia rekordo-
wa ich liczba – 334 – przejechała przez miasto podczas przejazdu tzw. masy krytycznej.