Zbiorowy gwałt w Gorlicach, czyli nietypowa prośba męża
Przed południem patrol policji zauważył zakrwawionego mężczyznę w centrum Gorlic. Po chwili na miejscu zjawiła się jego żona, która wyznała, że kilka godzin wcześniej mąż został pobity, a ona zgwałcona. Ruszyło śledztwo.
Dominik nie wylewał za kołnierz, a jego życiowa partnerka Edyta też nie stroniła od mocniejszych trunków. Zgodnie uważali, że jak się ma trochę promili we krwi, to świat od razu staje się piękniejszy, ludzie jacyś lepsi, a i o nowych znajomych nietrudno. Ta prawda do pewnego stopnia sprawdziła się także we wrześniowy wieczór 2016 r., gdy małżonkowie wyszli na przystanek autobusowy w centrum, bo czekali na znajomą i już we troje mieli wracać do jednej z wiosek koło Gorlic.
Znajomość na przystanku
Zamiast kumpeli pojawił się Wojtek, z którym od razu się zaprzyjaźnili. Nie było to trudne, bo mężczyzna zaproponował poczęstunek i wyjął trzy piwa. Po chwili na przystanek przyszedł Tomek, kolejny sponsor, który również poczęstował przygodnych znajomych alkoholem. Taka staropolska gościnność: dzisiaj ja stawiam, a jutro sam będę obdarowany.
Gdy cztery osoby w kulturalnej atmosferze spożywały piwko, na przystanku zjawił się wcale nie proszony patrol policji. Czar chwili prysł, bo funkcjonariusze poprosili biesiadników o dokumenty i wręczyli każdemu z nich mandat w wysokości 100 zł za picie w miejscu publicznym.
W tym samym czasie w jednym z mieszkań w pobliskim bloku alkohol już był na stole, przy którym siedział 32-letni Wiktor, rozwodnik, ojciec trójki dzieci, mężczyzna z pewną przeszłością kryminalną i wyrokami za jazdę po pijaku oraz niepłacenie alimentów.
Impreza we troje
Obok niego na krześle kiwała się jego aktualna dziewczyna 19-letnia Karolina i jej kuzyn w tym samym wieku, czyli Konrad. Pili we troje, oglądali film, a że zrobiło się duszno wyszli się przewietrzyć i zapalić papierosa.
Tak się jakoś zdarzyło, że przechodzili koło przystanku autobusowego, na którym 10 minut wcześniej stróże prawa wręczyli mandaty małżonkom i ich sponsorom od piwa.
Konrad poznał Dominika, bo kiedyś mieszkali w jednej miejscowości. Coś przy okazji szepnął Wiktorowi, który rozpuścił sobie język i pierwszy uderzył w twarz Dominika aż ten spadł z ławki.
Wówczas Wiktor kontynuował atak pięściami i soczystymi kopniakami. Gdy Wojtek zwrócił mu uwagę, że zachowuje się niewłaściwie, sam otrzymał kilka uderzeń i kopniaków. Mężczyzna z drugim „sponsorem” Tomkiem odeszli w ustronne miejsce i na miejscu zostawili bezbronnych małżonków.
Agresja Wiktora nie malała. Rzucił torbę Dominika i wulgarnie kazał się mu wynosić z przystanku. Małżonkowie byli posłuszni i ruszyli przed siebie. Jednak Wiktor ruszył za nimi, a jego kompani też dołączyli.
W pewnej chwili Wiktor znów zaczął zadawał ciosy Dominikowi, a Konrad też nie był w tym względzie bezczynny. Wiktor rzucił wówczas pomysł, by Edyta uprawiała seks z Konradem, a jeśli odważy się odmówić, to zabiją jej męża. Karolina gorąco zachęcała kompanów, by tak zrobili.
Seks albo śmierć
Edyta pod wpływem nacisków, gróźb i w końcu prośby życiowego partnera przystała na seks. Dominik zachęcił ją, by się na to zgodziła, bo serdecznie miał dość bicia i chciał uniknąć bólu oraz utraty życia. Na moment skatowany stracił przytomność. - Dawaj tę szmatę niech klęka - stwierdził Konrad i dokonał gwałtu. Wiktor trzymał w tym czasie Dominika i zmusił go, by przez kwadrans patrzył na los żony. Nietrzeźwy mąż nie był w stanie jej obronić, siebie także. Choć do gwałtu doszło w centrum miasta i dookoła były bloki mieszkalne, to zastraszeni pokrzywdzeni nie wzywali pomocy.
- Ty jesteś zwykła k…, a twój mąż to sprzedawczyk - rzuciła Karolina w stronę Edyty, gdy już było po wszystkim. Potem towarzystwo się spokojnie rozeszło.
Dopiero następnego dnia poturbowanego i zakrwawionego Dominika zauważył patrol policji.
Mężczyzna nie był u lekarza, bo nie miał ubezpieczenia, a na prywatną wizytę u medyka nie było go stać. Ciągle był nietrzeźwy. W chwili zatrzymania miał prawie 3 promile alkoholu we krwi. Edyta opowiedziała wtedy policjantom co się stało kilka godzin wcześniej i zgłosiła sprawę gwałtu. Została przesłuchana przed sądem, by więcej nie musiała opowiadać o traumatycznych przeżyciach.
Oskarżony spotkał się z pokrzywdzonym mężem, przeprosił go za swój czyn, wręczył 150 zł i prosił, by żona wycofała sprawę gwałtu
Przeprosiny i 150 zł
Wiktor i Konrad trafili do aresztu tymczasowego, choć ten drugi wcześniej dwa razy spotkał się z Dominikiem. Przeprosił go za swój czyn i wręczył mu 150 zł, by nie zawiadamiał policji o zajściu lub wycofał sprawę gwałtu.
Potem podobne prośby składał jeszcze ojciec Konrada, ale nie odniosły skutku i sprawa trafiła na wokandę sądeckiego sądu.
Oskarżeni starali się umniejszać swoją rolę w zajściu i nie przyznawali się go udziału w zbiorowym gwałcie. Mężczyźni mieli jeszcze zarzuty pobicia Dominika, a Wiktor wypowiadania gróźb karalnych oraz poturbowania Wojciecha K. na przystanku.
Dobrowolny seks?
Sprawcy przekonywali, że Edyta zgodziła się na seks dobrowolnie, a nie pod wpływem gróźb uśmiercenia jej męża. Co prawda widzieli, że Dominik jest zakrwawiony i pobity, ale twierdzili, że „żona nie musiała się obawiać o jego życie„.
Karolina sugerowała na rozprawie, że uśmiechnięta Edyta tamtej nocy pierwsza przejechała ręką po nodze Wiktora i jej zamiary od tej chwili były pod tym względem jasne.
- Powiedziałam jej wtedy, by się szanowała - nie kryła oskarżona. Twierdziła, że jej kompani, jak to określiła, tylko się przepychali z Dominikiem.
Sąd Okręgowy w Nowym Sączu dał wiarę pokrzywdzonym, gdy opisywali przebieg zajścia na przystanku autobusowym i potem dalej.
Uwierzył sąd Edycie, gdy twierdziła, że zdecydowała się na seks z obcym mężczyzną pod presją i w obawie o zdrowie i życie własnego męża. Tym bardziej, że on ją o to poprosił.
Sąd odrzucił wersję dobrowolnego stosunku i przyjął, że to był gwałt zbiorowy. Nie było bowiem wątpliwości, że wobec Edyty sprawcy stosowali groźby. Uznał sąd, że sprawcy działali wspólnie, choć faktycznie do kontaktu fizycznego kobiety doszło tylko z jednym mężczyzną.
Wyrok skazujący
Sąd Okręgowy w Nowym Sączu zróżnicował kary w stosunku do oskarżonych. Najbardziej surowo potraktował Wiktora M. i wymierzył mu za gwałt, groźby i pobicie karę 3 lat więzienia.
Z uwagi na to, że Karolina S. i Konrad Ł. byli sprawcami młodocianymi i mieli zaledwie 19 lat w chwili zajścia, sąd w stosunku do nich zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary.
Nie byli do tej pory karani, posiadali dobre opinie w miejscu zamieszkania i sąd nie przyjął, by byli osobami zdemoralizowanymi. Dziewczyna dostała rok więzienia, a chłopak 2 lata pozbawienia wolności.
Pokrzywdzona domagała się 10 tys. złotych zadośćuczynienia za swoją krzywdę i sąd przyznał jej tę kwotę od oskarżonych, Konrad Ł. miał do zapłaty 4 tys. zł z tej kwoty, a pozostała para po 3 tys. zł.
W złożonych apelacjach oskarżeni chcieli ponownego przesłuchania pokrzywdzonej i wyrażali zdziwienie, że kobieta tamtej nocy nie wzywała pomocy, tym bardziej, że zajście odbywało się w środku miasta. Adwokaci domagali się uniewinnienia klientów, a Konrad Ł. dodatkowo obniżenia kwoty do zapłaty z 4 do 3 tys. zł i faktycznie tylko w tym zakresie Sąd Apelacyjny w Krakowie zmienił wyrok na korzyść Konrada Ł. Orzeczenie jest już prawomocne.