Zbigniew Nęcek: Li Qian nazywa mnie polskim tatą
- Znam kilka zwrotów po chińsku, to pomaga - mówi Zbigniew Nęcek, trener tenisistek stołowych KTS-u Siarki-ZOT Tarnobrzeg, który został laureatem 57. Plebiscytu Nowin w kategorii na najlepszego trenera w roku 2016
Został pan wybrany Trenerem Roku 2016 w 57 Plebiscycie sportowym naszej redakcji . Zaskoczony?
Tak i to bardzo. Dopiero, po odebraniu nagrody, przeanalizowałem sobie to i rok 2016 był na prawdę wspaniały. Awans do finału Champions League, dwudziesty piąty tytuł drużynowego mistrza Polski i kolejna trzecia już olimpiada z moim udziałem, a co ważniejsze z udziałem moich zawodniczek, a było ich w Rio aż trzy. Do tego doszło mistrzostwo Polski indywidualne Li Qian, wicemistrzostwo Natalii Partyki, która przypomnę była w ubiegłym roku naszą zawodniczką, medale paraolimpijskie Natalii, także ten rok rzeczywiście był świetny. Nagrodę chciałbym dedykować mieszkańcom Tarnobrzega, tym wspaniałym przyjaciołom, dla których chce się pracować mnie i drużynie. Mamy zespół złożony z bardzo ambitnych zawodniczek świetnie pracujących. One czują to wsparcie w Tarnobrzegu, dlatego udało się tu stworzyć zespół, który skutecznie rywalizuje z największymi potęgami w naszej dyscyplinie.
Dzięki wam tenis stołowy jest popularny w naszym regionie...
Jestem świadomy, że są może bardziej medialne dyscypliny, ale tenis stołowy też przechodzi swój renesans na zachodzie Europy. W Niemczech są mecze z udziałem trzech tysięcy osób na trybunach. Finał Ligi Mistrzyń w Berlinie transmitowany był przez trzy niemieckie telewizje. To sprawia, że mamy nadal ochotę rywalizować. Zdobyliśmy Puchar Europy Europejskiej Unii Tenisa Stołowego, przed nami jeszcze wygranie Ligi Mistrzyń.
Jak się panu udaje komunikować z zawodnikami z Chin?
Jak w każdym profesjonalnym sporcie podstawą jest angielski. Ale znam kilka zwrotów po chińsku. To pomaga, mogę dzięki temu udzielać rad zawodniczkom w trakcie gry, a przeciwnicy nie wiedzą o czym rozmawiamy.
Ale pański chiński nie jest lepszy od polskiego Li Qian?
Li Qian mówi pięknie po polsku, z czego jestem bardzo dumny. Znamy się szesnaście lat temu, ona nazywa mnie polskim tatą, pamiętam nasze pierwsze podróże, kiedy uczyłem ją polskiego, jej pierwszą polską książką były „Przygody Kubusia Puchatka”. Raz jeden dziennikarz, chciał sobie z niej pożartować, po mistrzostwach Europy. Spytał mnie, czy chociaż Li Qian ma polski paszport, to w ogóle mówi po polsku. Odpowiedziałem, że ładniej i bardziej płynnie od pana dziennikarza. Obraził się pan dziennikarz. Od 2007 roku ma polski paszport i jest liderką naszej reprezentacji. Gdyby jej w nie było w kadrze, nie byłoby polskiej drużyny na olimpiadzie w Pekinie, w Londynie i w Rio.
Pewnie życzyłby pan sobie więcej takich zawodniczek jak Li Qian.
Robimy, co możemy w tym naszym Tarnobrzegu. Powstaje u nas klasa ze specjalnością tenis stołowy od nowego roku i może takie młode Li Qian z polskim paszportem już od początku uda się wychować.