Zawodnik Miasta Szkła: Mówiono, że mam szansę na NBA
Początek sezonu wskazuje, że Royce Woolridge okazał się trafionym transferem beniaminka Polskiej Ligi Koszykówki. Zawodnik Miasta Szkła Krosno zapewnia, że w kolejnych meczach gra jego zespołu będzie jeszcze lepsza.
Rozpamiętujesz jeszcze akcję z ostatnich sekund we Włocławku?
Samoczynnie w myślach taśma cofa mi się do tamtych wydarzeń. Mieliśmy kilkanaście sekund na rozegranie ataku, a przegrywaliśmy zaledwie dwoma punktami. Można było nawet wygrać, ale źle podałem i straciliśmy szansę. Stało się i czasu niestety nie cofniemy. Ciężkie dla mnie przeżycie, ale jakoś trzeba przeboleć.
Może brakło trochę sił, bo każde spotkanie zaliczasz w prawie pełnym wymiarze?
Nie, to wykluczone. Mam parę na cały mecz, szybko się regeneruję, staram się odpowiednio długo wysypiać, także mocy zawsze mi wystarczy do ostatnich sekund. Po prostu przydarzył się błąd i szkoda, że w tak ważnym momencie. Niektórych sytuacji nie jesteśmy się w stanie ustrzec.
Ogólnie nie jest jednak źle, zarówno jeśli chodzi o drużynę, jak i twoje indywidualne dokonania. Trzy wygrane w pięciu meczach, to pozytywnie przyjmowany przez kibiców dorobek, a twój wkład w te wyniki jest bezapelacyjny
Cieszę się, że pomagam drużynie, wspieram ją i wpływam na jej wyniki. To duża satysfakcja, choć zawsze pozostanie żal po Anwilu. Nie jest źle, lecz nigdy nie ma tak, żeby nie mogło być lepiej. Właśnie gdybyśmy pokonali Anwil, to byłoby idealnie. Ale ponoć o takie rozwiązania również trudno.
Zatem pozostajemy przy tym, że jest dobrze i trzeba się cieszyć z tego, co się ma, co się osiągnęło.
Pod warunkiem, że stawiać będziemy przed sobą kolejne cele, dążąc do jak najwyższej formy. Podnoszenie poprzeczki, to jeden z podstawowych elementów sportowego rozwoju. Stagnacja i samozadowolenie stanowi krok do tyłu. Radość i satysfakcja powinny towarzyszyć dobrze wykonanej pracy, jednak kolejne wyzwania są koniecznością. Jestem przekonany, że dokonamy w tym sezonie więcej, niż wielu zakłada.
Czyli nie żałujesz, że ten sezon spędzisz w Krośnie?
Mój menadżer przekonywał mnie, że to dla mnie dobre miejsce, że powinienem tutaj zrobić kolejny krok do przodu. I póki co zapewnienia te znalazły potwierdzenie w rzeczywistości. Zresztą obydwu stronom zależało na podpisaniu umowy, więc nie było sensu zbyt długo się zastanawiać. Najważniejsze jest przekonanie z mojej strony, iż podjąłem korzystną decyzję. Zrobię wszystko, żeby klub również był zadowolony ze współpracy ze mną.
Tamten sezon spędziłeś w Słowenii i Turcji, polska liga jest silniejsza od tamtejszych?
Tak, poziom tutaj jest wyższy. Nie mam wielkiej skali porównawczej, bo gram w Europie dopiero drugi rok, jednak na podstawie krótkich doświadczeń zdecydowanie występuję obecnie w najmocniejszej z dotychczasowych lig.
Przyjechałeś na Stary Kontynent, kiedy okazało się, że na razie nie masz szans zagrać w NBA?
Dwa lata temu miałem niezły sezon, wtedy gdzieś ćwierkano o moich szansach na występy w NBA. Później przyszedł słabszy rok i sprawa upadła. Teraz do tematu nie wracam, reprezentuję barwy Krosna i na tym skupiam całą energię.
A w lidze uniwersyteckiej dobrze ci szło?
Wielkich wyników nie miałem, super meczów raczej też wielu nie rozegrałem. Uczyłem się koszykówki, robiłem postępy, to było podstawą.
Mogłeś się też uczyć od ojca, Orlando Woolridge’a, byłego zawodnika NBA, między innymi takich klubów, jak Chicago Bulls i Los Angeles Lakers.
Byłem małym dzieckiem, kiedy ojciec grał w NBA, więc to za wcześnie na naukę koszykówki.
Na mecze NBA chodziłeś?
Tak, z wujkiem na Phoenix Suns, ale też we wczesnym dzieciństwie.