Zawisza na Zawiszy? Prawie wszystko zależy od prezydenta
- Liczymy na nowe otwarcie - mówi radny Tomasz Rega (PiS). - Nie załatwimy tego jednym apelem - odpowiada Maciej Zegarski (PO).
Pod nieobecność prezydenta miasta Rafała Bruskiego (przebywa na urlopie) radni Rady Miasta debatowali w środę na temat powrotu drużyny seniorów Zawiszy Bydgoszcz na obiekt przy ulicy Gdańskiej.
Krzysztof Bess, Prezes Stowarzyszenia Piłkarskiego Zawisza, które prowadzi zespół seniorski występujący na poziomie B klasy, po raz kolejny poprosił radnych o wsparcie i pomoc w kwestii przywrócenia możliwości gry tejże drużyny na Zawiszy. - Na nasze mecze, czy to było w Fordonie czy w Potulicach, chodzi mnóstwo kibiców. To dowód na zainteresowanie i zapotrzebowanie piłki w Bydgoszczy - stwierdził.
Po wypowiedziach i apelach kilku radnych, zarządzono krótką przerwę, po której głosowano nad wnioskiem Jarosława Wenderlicha do prezydenta Rafała Bruskiego o podjęcie działań, które pozwolą na rozgrywanie meczów seniorów SP Zawisza na boisku przy ulicy Gdańskiej. Trzynaście osób było za, lecz 18 przeciw.
W tej sytuacji podjęto decyzję o powołaniu zespołu radnych, którym los Zawiszy nie jest obojętny, a który wypracuje kompromis w rozmowach z prezydentem Rafałem Bruskim. I w tym przypadku 30 osób było za, a tylko jedna się wstrzymała.
Wiktor Jakubowski, który z ramienia miasta m.in. zasiada w komisji rewizyjnej spółki WKS Zawisza, przypomniał, że po tym jak SP Zawisza został wykluczony ze struktur CWZS Zawisza, wygasły mu prawa członkowskie i prawa do korzystania z obiektów. Dodał też, że wciąż toczą się w sądzie sprawy o unieważnienie przejęcia przez SP Zawisza praw do znaku towarowego Zawisza.
Riposta prezesa SP Zawisza odnośnie stadionu była natychmiastowa. - Jest wiele podmiotów, które nie są w strukturach CWZS, a korzystają z obiektu.
Tomaszowi Redze (i nie tylko jemu) trudno natomiast pogodzić się z faktem, że stadion którego utrzymanie kosztuje, będzie stał pusty.
- SP nie może tam grać mając drużynę seniorów, a MUKS nie mając takowej, może tam występować. To dla mnie niepojęte. Wybierzmy opcję zero. Zapomnijmy o tym co było, usiądźmy i się dogadajmy - stwierdził Rega.
- Nie załatwimy tego jednym apelem - dodał radny Zegarski. - I problem nie sprowadza się tylko do tego, gdzie drużyna ma grać. Tło tego wszystkiego jest znane od lat. Szanse na porozumienie jest zawsze, lecz wymaga dobrej woli każdej ze stron. I każdy musi z czegoś ustąpić. Trudno, żeby prezydent usiadł do rozmów, kiedy jest notorycznie obrażany.
Autor: MK