Zatrute ziarno kiełkuje w Polakach [rozmowa]

Czytaj dalej
Fot. archiwum
Roman Laudański

Zatrute ziarno kiełkuje w Polakach [rozmowa]

Roman Laudański

- Antoni Macierewicz prowadzi „elastyczną” narrację o katastrofie 
- mówi dr Magdalena Mateja.

- Wyobraźmy sobie dwa obrazy: Antoni Macierewicz staje przed Polakami i mówi: - Od rana do wieczora kłamaliśmy w sprawie Smoleńska, bo musieliśmy zdobyć władzę. To była katastrofa, a nie zamach. Staje też Donald Tusk: - Od rana do wieczora kłamaliśmy w sprawie Smoleńska, by utrzymać władzę. To był zamach. W którą wersję łatwiej uwierzyć?
- W żadną. Nie wyobrażam sobie, by czynny polityk przyznał się do błędu, a tym bardziej do kłamstwa. Niezależnie od tego, który z nich kłamie, obaj są odpowiedzialni za zaciemnianie, zamglenie wiedzy o przyczynach tej katastrofy. Donald Tusk zaniedbał politykę informacyjną w sprawie katastrofy. Ekipa Tuska miała zapewne świadomość niedociągnięć w 36. pułku specjalnym oraz polskiego hurraoptymizmu, który - niestety - dalej góruje nad potrzebą ładu i przestrzegania procedur. Za chwilę skończy się trzecia dekada wolnej Polski, a my ciągle mamy z tym problem... To dramatycznie smutna sprawa, bo szacunku dla procedur należałoby się spodziewać po katastrofie CAS-y w Mirosławcu. Rząd Tuska po kolejnej katastrofie lotniczej wybrał taktykę: ciszej nad tą trumną. Powołano wprawdzie zespół Macieja Laska, który próbował i nadal próbuje wyjaśniać i przekładać szczegóły dotyczące wydarzenia z języka technicznego „na nasze”. Tylko ten głos pojawił się zbyt późno, a poza tym nie miał medialnego pasa transmisyjnego - kogoś stanowiącego alternatywę Antoniego Macierewicza. Cóż by o nim nie powiedzieć, to komunikuje się z Polakami w emocjonalny i spektakularny sposób. Panu ministrowi wywołanie skandalu przychodzi bez trudu, prowokuje media, budzi zrozumiałą ciekawość swymi wiadomościami lub pseudonewsami.

- A Macierewicz?
(westchnienie) - Gdyby trzymał się wyłącznie teorii zamachu, wówczas w jego działaniach dopatrywałabym się pewnej zasadności, poszukiwania sensu czy ujawniania faktów. A widzę próbę dostosowywania wersji wydarzeń do okoliczności. Prowadzi „elastyczną” - tak to trzeba nazwać - narrację o katastrofie z perspektywy PiS i własnej.

- Ponad rok temu przewidziała pani, że PiS nigdy nie postawi pomników smoleńskich, ponieważ straciłyby rację bytu m.in. miesięcznice. Nie przyjąłem zakładu z obawy przed 
przegraną. Miała pani przeczucie?
- Kobieca intuicja wsparta analizą komunikatów politycznych wysyłanych przez PiS przy różnych okazjach. Ideę pomnika można by porównać do roponośnego złoża, z którego pochodzi „paliwo smoleńskie”. Bo od niedawna mówi się już o „paliwie” smoleńskim, a nie o „religii” lub „sekcie” smoleńskiej. Widać, że opozycja poszukuje chwytliwych nazw, etykiet dla tego, co robi PiS. Pomnik jest kolejnym wątkiem narracji, opowieści smoleńskiej.

- Pomnik czy idea pomnika?
- Postawmy inne pytanie: czy PiS zmierza do wyjaśnienia przyczyn katastrofy, czy do 
podtrzymania narracji smoleńskiej przy życiu? Chce budowy pomnika lub pomników, czy opowiadania, komunikowania o pomnikach? Odnoszę wrażenie, że wielokrotnie PiS-owi zależy tylko na mówieniu o zamiarach. Podczas przemówień politycy tej partii chętnie używają czasu przyszłego (np. „będziemy robili”, „zostaną postawione zarzuty”) i trybu przypuszczającego. Dlatego sprawiają wrażenie, że cały czas projektują nam przyszłość, a to już przerabialiśmy w PRL-u.

- Podczas kolejnych miesięcznic Jarosław Kaczyński powtarza: „Jesteśmy blisko, coraz bliżej prawdy”. Co mu przeszkadza, by wreszcie tę prawdę ogłosić? Ma swój rząd, prezydenta, armię, służby, prokuraturę i ciągle nie może dojść prawdy?!
- Czasami odsłuchuję te przemówienia, w których wołanie o prawdę pojawia się regularnie. To są dość proste, propagandowe, czyli nakłaniające komunikaty. Skonstruowane zgodnie z zasadami retoryki - a może po prostu prezes do nich przywykł? Nieustanne gonienie króliczka, inaczej nie można chyba tego nazwać. Wyjawienie prawdy drastycznie skróciłoby, wręcz zabarykadowałoby drogę PiS do dłuższego sprawowania władzy.

- Dopóki dążą do prawdy, dopóty będą rządzić?
- Kilka dekad temu w podobny sposób dążyliśmy do dobrobytu...

- „...a ludzie żyli jeszcze dostatniej”, to rzeczywiście już przerabialiśmy. Ile oktanów ma paliwo smoleńskie? Na jak długo wystarczy? Niedawno „Rzeczpospolita” drukowała wyniki badań, z których wynika, że maleje grupa wierzących w zamach.
- Paliwo smoleńskie nigdy nie było jedynym motorem napędzającym działania PiS. PiS działa na dwóch frontach: musi nieustannie scalać i motywować grupę ok. 30 procent swych zwolenników. Wśród nich jest grupa wydawców medialnych, którzy „odcinają kupony” od publikowania materiałów o katastrofie. Natomiast dla zbudowania większego poparcia PiS uderzył w inne tony. Partia balansuje między paliwem smoleńskim a innymi źródłami energii...

- Energii odnawialnej?
- Pytanie kluczowe - czy odnawialnej? Program 500 plus umożliwił sukces wyborczy i marketingowy, ale w nieskończoność nie da się tego powtarzać. Rząd przypomina o swym sukcesie przy każdej okazji i niedługo wyczerpie ten wątek. Zobaczymy, jakie efekty przyniesie szykowana w dużym pośpiechu i z nie najlepszym przygotowaniem reforma oświaty. Przekonamy się o tym już we wrześniu, w pierwszych miesiącach roku szkolnego. Jeśli zapanuje chaos, to okresowo pozyskani wyborcy odpłyną w sieci innych partii...

- Kilka dni temu Prokuratura Krajowa wskazała winnych katastrofy smoleńskiej - dwaj rosyjscy kontrolerzy umyślnie doprowadzili do rozbicia tupolewa w Smoleńsku. Jak to się ma do dwóch wybuchów, sztucznej mgły itp. o czym wcześniej mówił Macierewicz? Przecież to nie styka?
- Jeśli ktoś ma jeden mocny dowód, to nie szuka dziesiątków poszlak. Mamy do czynienia z desperackim chwytaniem się wszelkich nieścisłości, niedopowiedzeń, uchybień. A to akurat wiązałabym z naszym słowiańskim i postkomunistycznym dziedzictwem. Skoro u nas były niedociągnięcia, to czego spodziewać się po Rosjanach? Wystarczy zajrzeć do książek Gogola.

- Major i podpułkownik ze smoleńskiej wieży sami z siebie postanowiliby przeprowadzić zamach na najważniejszych Polaków?!
- Mogli przyczynić się do katastrofy, bo np. nie przestrzegali procedur. To prawdopodobne. Drugą możliwością wytłumaczenia ich zachowania jest zlecenie „z góry”. Tylko że z zarejestrowanych i upublicznionych rozmów to nie wynika.

- Podobno prokuratorzy znaleźli coś jeszcze na nagraniach, tylko nie chcą się tym pochwalić. Czy od pewnego czasu działania PiS i miesięcznice nie powodują wzrostu społecznej agresji? Protestują m.in. Obywatele RP. Prezes już nie może spokojnie odwiedzić grobu pary prezydenckiej na Wawelu. Tego wcześniej nie było, no chyba że za Palikota.
- Akcja rodzi reakcję. Jeżeli Obywatele RP, KOD czy partie polityczne widzą przejawy naruszania porządku demokratycznego, konstytucyjnego ze strony rządzących, a mówi o tym wiele podmiotów w kraju i na świecie, to przestają obowiązywać hamulce moralne, obyczajowe i społeczne, a przede wszystkim hamulce prawne. W świetle prawa każdy ma prawo czcić pamięć o zmarłym, tak jak chce. Jarosław Kaczyński wybrał miesięcznice na Krakowskim Przedmieściu i odwiedziny na Wawelu. Przeszkadzanie mu w tym jest naruszeniem zasad społecznych. Może protestujący czują się zwolnieni z tej społecznej, prawnej normy właśnie z powodu naruszenia norm przez PiS?

- A poza tym miesięcznice nie są obchodami żałobnymi, a politycznymi. Zdumiewa fakt, że protestujący przeciw PiS posługują się cytatami z prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który bronił Trybunału Sprawiedliwości i konstytucji.
- Łacińskie przysłowie mówi: słowa ulatują, pismo zostaje. I mamy „twardą”, materialną postać myśli Lecha Kaczyńskiego. Trudno się jej wyprzeć. PiS nie będzie się od niej odżegnywał, bo naruszałby w ten sposób świętość, testament śp. prezydenta, którego upamiętniają miesięcznice i inne uroczystości.

- Tylko ona jest dla PiS niewygodna, kiedy okazuje się, że Jarosław Kaczyński i PiS postępują wbrew temu, o czym mówił jego tragicznie zmarły brat.
- Logika działania PiS jest swoista: politycy tej partii dopominają się o prawo obchodzenia żałoby przez Jarosława Kaczyńskiego w 
sposób, który wybrał, jednocześnie apelując o dochowanie wierności słowom Lecha Kaczyńskiego. Mogą popularyzować dorobek zmarłego, jego myśl, i robić to, co dotychczas.

- Jeden z ustępujących generałów ujawnił, że w jego obecności Antoni Macierewicz wyznał, że wcale nie wierzy w zamach.
- Biorąc pod uwagę słowa o honorze polskiego żołnierza, należy przypuszczać, że generał liczył się z pozwem o zniesławienie i konsekwencjami prawnymi. Tymczasem zapadło strategiczne milczenie. Coraz więcej osób publicznych mówi publicznie o cynizmie Antoniego Macierewicza i Jarosława Kaczyńskiego. Wydaje się jednak, że brat prezydenta działa z nieco innych pobudek niż minister Macierewicz. Różnicowałabym motywacje tych dwóch aktorów politycznych.

- A może PiS - powtarzając swoją „prawdę”, a raczej postprawdę o Smoleńsku, starał się wdrukować Polakom takie, a nie inne widzenie katastrofy bez podawania żadnych konkretnych dowodów?
- Jak wspomniałam, jest to propagandowe, nakłaniające działanie. Ta odmiana perswazji charakteryzuje się regularną powtarzalnością komunikatów i długim okresem oddziaływania na masy odbiorców. Reklama i proces wychowania też mają charakter propagandy. Powtarzanie komunikatu powoduje jego zakorzenienie się w umysłach odbiorców. Ludzie już nie wyprą z pamięci tego, co słyszą od prawie 7 lat. Ich interpretacja tego komunikatu to zupełnie odrębna kwestia, ale możliwość zamachu, złych intencji Tuska czy Rosjan to zatrute ziarno, kiełkuje z niego społeczny niepokój. Spójrzmy na słowa o „możliwym” postępowaniu prokuratorskim wobec Tuska. Cóż, każdy z nas, potencjalnie, może stać się klientem prokuratury...

- Naczelny „Rzeczpospolitej” stwierdził, że PiS „stał się zakładnikiem Smoleńska”. Czy tam ktoś wysyła sygnały, że chcieliby się od tego tematu odciąć, uwolnić?
- To, że Jarosław Kaczyński nadal jest żałobnikiem, sugeruje chociażby jego wizerunek. Uśmiecha się rzadko, w mediach widzimy smutnego mężczyznę w czarnym garniturze, który celebruje miesięcznice i pobyty na Wawelu. Nie dostrzegam potrzeby ani też zamiaru zaniechania retoryki smoleńskiej. PiS ma mandat do rządzenia. Jego celem jest głębokie „przeoranie” systemu. Po realizowanych i projektowanych zmianach partia Jarosława Kaczyńskiego zostawi po sobie przemodelowaną Polskę...

- ..inni mówią: zdemolowaną Polskę.
- Mam poważne obawy, że jeśli PiS lub prezydent Duda nie wygrają następnych wyborów, to i tak polityczni następcy będą chętnie korzystać z dokonanych zmian. I już nie będzie woli przywrócenia ładu sprzed 2015 roku. To mnie naprawdę niepokoi. Paliwo smoleńskie jest kwestią tożsamości partii, prezesa i części elektoratu, ale co z resztą, co z Polską i jej miejscem w Europie?

Roman Laudański

Nieustającą radością w pracy dziennikarskiej są spotkania z drugim człowiekiem i ciekawość świata, za którym coraz trudniej nam nadążyć. A o interesujących i intrygujących sprawach opowiadają mieszkańcy najmniejszych wsi i największych miast - słowem Czytelnicy "Gazety Pomorskiej"

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.