Zatrucie tlenkiem węgla w Bielsku-Białej. W domu przy Wyzwolenia zginęła kobieta. Czad i specjalne czujki
Zatrucie czadem w Bielsku-Białej 1 stycznia 2019. Zmarła 31-letnia kobieta. To pierwszy śmiertelny wypadek na Podbeskidziu i drugi na Śląsku w tym sezonie grzewczym.
Ale strażackie statystyki - mimo apeli i ostrzeżeń - pełne są wypadków z udziałem czadu. Niestety, co roku ktoś ginie, ktoś ulega zatruciu.
Przypomnijmy, do tragedii doszło w noworoczny wieczór. W starszym, stojącym nieco na uboczu, około 200-letnim domu przy ul. Wyzwolenia 31-letnia kobieta kąpała się w łazience. Po około 30 minutach, kiedy z łazienki nie dochodziły żadne odgłosy, jej 34-letni partner, opiekujący się w tym czasie dzieckiem, postanowił sprawdzić, co się dzieje. Wszedł do łazienki i zobaczył nieprzytomną 31-latkę. Wybiegł na ulicę, zatrzymał przejeżdżający samochód i wraz z kierowcą próbowali ratować kobietę. Na miejsce jako pierwsi przyjechali strażacy z OSP Hałcnów, chwilę później dotarła karetka pogotowia.
- Pomimo wysiłków lekarzy, kobiety nie udało się uratować. Jej roczny synek trafił pod opiekę lekarzy. Życiu dziecka nie zagraża niebezpieczeństwo. Strażacy stwierdzili podwyższone stężenie tlenku węgla w łazience do 400 ppm, przy normie 20 ppm - poinformowała podinsp. Elwira Jurasz, rzecznik bielskiej policji.
- O tlenku węgla mówi się cichy zabójca lub słodka śmierć. Kiedy go wdychamy, to robi nam się tak błogo, w pewnym sensie nijak, a następnie tracimy przytomność i w końcu nas zabija - opowiadał DZ asp. sztab. Marek Tetłak, rzecznik żywieckiej straży pożarnej po tym, jak w lutym 2018 roku w Węgierskiej Górce tlenkiem węgla zatruła się 5-osobowa rodzina, w tym 12-letnie dziecko (na szczęście nie było ofiar śmiertelnych).
Strażacy wyjaśniają, że tlenek węgla powstaje podczas procesu niepełnego spalania materiałów palnych, które występuje przy niedostatku tlenu w otaczającej atmosferze. Ma silne własności toksyczne. Gromadzi się głównie pod sufitem, gdyż ma nieco mniejszą gęstość od powietrza. Jest gazem niewyczuwalnym zmysłami człowieka (bezwonny, bezbarwny i pozbawiony smaku). Blokuje dostęp tlenu do organizmu, poprzez zajmowanie jego miejsca w czerwonych ciałkach krwi, powodując przy długotrwałym narażeniu lub większych dawkach śmierć przez uduszenie.
Strażackie statystyki nie pozostawiają złudzeń - w okresie grzewczym tlenek węgla staje się wyjątkowo niebezpieczny. Liczby zresztą mówią same za siebie...
- Od początku sezonu grzewczego, czyli od 1 października 2018 roku odnotowaliśmy 30 zdarzeń związanych z uwalnianiem się tlenku węgla, w zdarzeniach tych 11 osób, w tym dwoje dzieci, z objawami zatrucia czadem zostało przetransportowanych do szpitala, a jedna osoba poniosła śmierć - poinformowała st. kpt. Patrycja Pokrzywa, rzecznik prasowy bielskiej straży.
Co robić, by uniknąć zaczadzenia? Trzeba systematycznie przeprowadzać kontrole przewodów kominowych i je czyścić. Nie wolno zasłaniać i przykrywać urządzeń grzewczych. Nie można zaklejać i zasłaniać kratek wentylacyjnych. Należy często wietrzyć pomieszczenie, w którym odbywa się proces spalania (kuchnie i łazienki wyposażone w termy gazowe), a najlepiej zapewnić, nawet niewielkie, rozszczelnienie okien. Nie można bagatelizować objawów duszności, bólów i zawrotów głowy, nudności, wymiotów, oszołomienia, bo mogą być sygnałem, że ulegamy zatruciu czadem. Zainstalujmy także czujnik. Jeśli nie mamy pomysłu, jaki prezent komuś zrobić, to możemy mu kupić właśnie takie urządzenie. Na pewno się przyda!