Zatopienie niezatapialnego - Antoni Macierewicz do końca walczył o pozostanie na stanowisku szefa MON
Przez wielu uważany był za polityka niezatapialnego, ale Antoni Macierewicz tym razem musiał pożegnać się z fotelem szefa MON. Zadecydował o tym nie tylko jego konflikt z prezydentem Dudą
Miała być niespodzianka i była: z ministerstwem obrony narodowej pożegnał się Antoni Macierewicz, dla wielu - polityk niezatapialny. Według naszych informacji akcja usuwania Macierewicza z rządu Mateusza Morawieckiego miała burzliwy i dość nieoczekiwany przebieg. Otóż jeszcze w niedzielę premier Morawiecki miał pojawić się w Pałacu Prezydenckim z listą swoich ministrów, na której widniało nazwisko Macierewicza. Miał on dalej kierować Ministerstwem Obrony Narodowej. Prezydent Andrzej Duda listę zaakceptował. Wieczorem Mateusz Morawiecki spotkał się jeszcze ze swoimi doradcami. Ci, zgodnie stwierdzili, że nowe otwarcie i nowy rząd skręcający ku centrum z Antonim Macierewiczem w składzie nie będzie dla nikogo wiarygodny. Przekonali premiera do swoich racji.
W poniedziałek rano u Bogdana Rymanowskiego w „Jeden na jeden” pojawił się Adam Bielan, wicemarszałek Senatu. Twierdził, że do rekonstrukcji dojdzie w ciągu kilku godzin, najpewniej jeszcze w poniedziałek. Tyle, że miał informacje z niedzielnego południa i uzgodnień w Pałacu Prezydenckim. Tymczasem premier Morawiecki w poniedziałek rano skontaktował się z Jarosławem Kaczyńskim. Zasugerował, żeby jedno nazwisko z listy wykreślić - kluczowe. Prezes Kaczyński miał się wahać. I stąd poniedziałkowe szaleństwo, sprzeczne informacje i w końcu ostateczny komunikat, że do rekonstrukcji dojdzie jednak we wtorek.
Sam zainteresowany, czyli Antoni Macierewicz, kiedy zorientował się, że sprawy przyjmują niezbyt pomyślny dla niego przebieg, postanowił jeszcze o siebie zawalczyć. W poniedziałek wieczorem poszedł do TV Republika i opowiadał o katastrofie smoleńskiej, o tym, że już za chwilę oficjalnie ogłosi jej przyczyny. Paradoksalnie - ten wywiad Macierewicza pogrążył. Morawiecki nie chciał rozpoczynać swojego premierowania i nowego otwarcia od katastrofy smoleńskiej, za której wyjaśnieniem stoi minister jego rządu. Komisja smoleńska mocno się skompromitowała, jej rewelacje nikogo, no, może poza małą grupką twardego elektoratu PiS-u, nie przekonują. Umówmy się, raport komisji smoleńskiej może być totalną porażką i pewnie lepiej, także dla Prawa i Sprawiedliwości, że będzie go firmował polityk PiS, a nie minister obrony narodowej. Te argumenty Mateusza Morawieckiego miały przekonać prezesa Kaczyńskiego. W każdym razie, według naszych informacji, to nie Andrzej Duda w ostateczności przyczynił się do usunięcia Antoniego Macierewicza z rządu, ale Mateusz Morawiecki, chociaż prezydent na pewno miał w tym spory udział.
- Oczywiście wszystko zależało w ostateczności od Jarosława Kaczyńskiego - nie ma wątpliwości prof. Kazimierz Kik, politolog. - Myślę jednak, że na fakt, iż Antoni Macierewicz pożegnał się z teką ministra miały wpływ dwa czynniki: po pierwsze - wspólne stanowisko premiera Morawieckiego i prezydenta Dudy. Obaj nie chcieli współpracować z Macierewiczem. Ale Jarosław Kaczyński miał też swoje racje: Macierewicz grał na siebie, wyszedł przed szereg, nie liczył się z opiniami otoczenia i prezes doskonale to widział - dodaje prof. Kik.
Antoni Macierewicz, rzeczywiście, w pewnym momencie wydawał się nie przejmować tym, co o jego poczynaniach myślą inni. Prezes Kaczyński wcale nie ukrywał, że nie podoba mu się zachowanie Bartłomieja Misiewicza sugerując pewne decyzje Antoniemu Macierewiczowi, ale ten zupełnie nie wziął sobie tych sugestii do serca. „Prezes nie będzie kruszył kopi o młodego Misiewicza, ale na pewno zapamięta to Macierewiczowi” - mówili nam wtedy politycy Prawa i Sprawiedliwości dopytywani o dziwny spokój prezesa w sytuacji, kiedy bliski współpracownik szefa MON ewidentnie szkodzi wizerunkowi partii. Macierewicz nie szukał też porozumienia z Andrzejem Dudą, co więcej trudno oprzeć się wrażeniu, że nawet prezydenta prowokował. Ten konflikt także nie służył Zjednoczonej Prawicy, co ważne - szkodził polskiej armii.
- Destrukcyjny charakter Macierewicza było widać już wcześniej. On zawsze rozbijał kolektywy, czy rządy, chociażby rząd Jana Olszewskiego, u którego był ministrem. Prezes Kaczyński doskonale o tym wiedział, rozważył wszystkie „za” i „przeciw” i wyszło mu, że Macierewicz w rządzie, to więcej złego niż dobrego - uważa prof. Kik. Potwierdzają to politycy Prawa i Sprawiedliwości - była kalkulacja, w końcu trudna decyzja.
Dowiedz się:
- jak wyglądały kulisy odwołania Antoniego Macierewicza
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień