Poznaliśmy już opinię prawników w kwestii wyboru wicestarosty: dwuosobowy zarząd powiatu może podejmować wiążące decyzje.
Półtora tygodnia temu odbyła się wieczorna sesja rady powiatu, na której miało dojść do wyboru nowego wicestarosty, po tym jak pełniący tę funkcję Robert Paluch objął stanowisko wicewojewody.
Jednak, jak informowaliśmy już na łamach „GL”, do uzupełnienia składu zarządu powiatu nie doszło, bo kandydatura Andrzeja Wieczorka została odrzucona przez radnych, stosunkiem głosów 11 do 10. - Przez miesiąc pracujemy w dwuosobowym składzie zarządu i poradzimy sobie, jeśli trzeba będzie, do końca kadencji - komentował wówczas starosta Waldemar Wrześniak.
Wystąpienie to nie przeszło bez echa, bo chwilę później na mównicy pojawił się Mirosław Olejniczak z PSL.
- Ustawa określa, że zarząd składa się z od trzech do pięciu członków, także statut powiatu nowosolskiego określa liczbę członków jako trzech. A nie dwóch - upominał starostę radny. Ostatecznie stanęło na tym, że interpretacją przepisów zajmą się prawnicy. Opinię w tej sprawie mieliśmy poznać w tym tygodniu i tak też się stało.
Jak wyjaśnia W. Wrześniak, wynikająca z opinii kancelarii prawnej konkluzja, opiera się na ustawowym zapisie mówiącym, że liczba członków zarządu powinna wynosić od trzech do pięciu osób. - Ile dokładnie, to już ustala sam powiat w swoim statucie - mówi. - U nas są to trzy osoby. Quorum musi wynosić przynajmniej połowę, więc w tym przypadku będą to dwie osoby.
Zarząd jest więc w stanie ustanowić quorum i bez znaczenia jest tu faktyczny skład zarządu - tłumaczy starosta.
A skoro dwóch członków zarządu jest w stanie utworzyć potrzebną do podejmowania wiążących decyzji większość, to takie decyzje mogą być podejmowane. Jak podkreśla W. Wrześniak, ciążący na nim obowiązek zgłoszenia kandydata na wicestarostę spełnił. Co dalej?
Konkretów jeszcze nie ma
Decyzja o tym, co stanie się na lutowej sesji jeszcze nie zapadła. Nie wiadomo czy radnym zostanie przedstawiony nowy kandydat, a jeśli tak, to czy ponownie będzie to A. Wieczorek, czy może ktoś inny. Wszystko zależy od tego, jak potoczą się rozmowy z koalicjantem, czyli trójką radnych Prawa i Sprawiedliwości.
Tymczasem reprezentujący PiS w radzie Grzegorz Zwarycz, istnienie koalicji, delikatnie mówiąc, poddaje w wątpliwość.
- Nie ma koalicji, moje członkostwo w niej wciąż jest zawieszone, podobnie jak Rysia Szablowskiego - mówi. - A ja głosowałem i będę głosował zgodnie ze swoim sumieniem - dodaje. Gdy przytaczam radnemu Zwaryczowi opinię prawników, ten nie kryje zdziwienia. - Nie wyobrażam sobie, żeby pozostali dwaj członkowie zarządu tworzyli quorum do końca kadencji. Żaden z nich przez najbliższe trzy lata nie pójdzie na urlop? - komentuje.
Do tematu wrócimy.