Zarobki w sąsiednich województwach są wyższe
W województwie dolnośląskim płace są wyższe średnio o 450 zł, a w śląskim - o 350 zł. To powód, dla którego wielu Opolan woli dojeżdżać tam do pracy.
Pan Jacek z Brzegu jest informatykiem, zajmuje się administrowaniem siecią w jednej z prywatnych firm.
- Mieszkam na Opolszczyźnie, ale codziennie dojeżdżam do pracy we Wrocławiu - opowiada pan Jacek. - W moim przypadku różnica pomiędzy tym, co zarabiałem u nas a w stolicy Dolnego Śląska przekraczała tysiąc złotych. Pociągiem dojeżdża się w pół godziny, jest bardzo sprawne połączenie. Spora część moich znajomych robi podobnie.
Potwierdza to Zbigniew Kłaczek, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Brzegu. - Jeszcze kilka lat temu większość osób dojeżdżała do pracy do Opola. Ale teraz się to zmieniło i chętniej wybierają Wrocław oraz Oławę, gdzie jest dużo pracy i atrakcyjne zarobki. W efekcie nasi pracodawcy miewają problemy z pozyskiwaniem rąk do pracy - tłumaczy Zbigniew Kłaczek.
Podobnie jest we wschodniej części województwa opolskiego. Wyjazdy do pracy w woj. śląskim są szczególnie popularne w Strzelcach Opolskich. Jedną z takich osób jest pan Piotr. Strzelczanin, jak wielu mieszkańców tego regionu, zna dobrze język niemiecki. Znalazł pracę w gliwickiej fabryce Opla, gdzie zarabia ponad 5 tysięcy złotych na rękę. Niemiecki bardzo mu się tam przydaje.
- W Strzelcach pracodawcy oferowali mi najczęściej najniższą krajową, tam zarabiam ponad dwa razy więcej - podkreśla mieszkaniec Strzelec Opolskich. Z dojazdem nie ma kłopotu, bo korzysta z autostrady A4. W aucie zamontował instalację gazową, dzięki czemu koszty transportu istotnie spadły.
Spora część mieszkańców Strzelec pracuje także w Bumarze, czyli gliwickiej zbrojeniówce. To dobre miejsce pracy dla tych, którzy nie mają własnych samochodów albo dojazdy nimi byłyby zbyt kosztowne. Do Bumaru szybko i łatwo można dostać się koleją, wystarczy wysiąść na stacji Gliwice Łabędy. Dzięki wspomnianej wcześniej autostradzie bardzo szybki (nawet poniżej godziny) dojazd do Katowic mają także mieszkańcy Kędzierzyna-Koźla.
Powodem, że Opolanie coraz częściej wybierają pracę w miastach sąsiednich regionów, są zarobki. Wg portalu wynagrodzenia.pl przeciętne wynagrodzenie na Opolszczyźnie wynosi 4000 złotych brutto. Tymczasem w województwie dolnośląskim to 4450 zł, a w śląskim 4355 zł.
Przejrzeliśmy wczoraj oferty pracy w kilku powiatowych miastach na Opolszczyźnie. Niestety, większość propozycji to praca za najniższą pensję krajową (2 tys. złotych brutto) albo niewiele wyższą.
- Tymczasem nasi mieszkańcy nie chcą podejmować takiej pracy. Dlatego pracują w sąsiednich województwach i dojeżdżają albo wyprowadzają się tam na stałe - mówi Zbigniew Kłaczek z brzeskiego PUP.
Pensje, szczególnie na Opolszczyźnie, rosną zbyt wolno. W 2016 roku najbardziej wzrosły wynagrodzenia w takich działach gospodarki jak: zakwaterowanie i gastronomia (+6,8 proc. ), administracja publiczna i obrona narodowa (5,6 proc.) oraz handel (5 proc). Praktycznie w ogóle nie zwiększyły się wypłaty nauczycieli, podobnie było w rolnictwie.
Organizacje zrzeszające pracodawców mówią, że nie stać ich na większe podwyżki. I jednocześnie narzekają, że problem braku pracowników rośnie z miesiąca na miesiąc.
- W największym stopniu problem niedoboru wykwalifikowanych pracowników odczuwany jest w budownictwie - podkreśla Małgorzata Starczewska-Krzystofek, ekspert Konfederacji Lewiatan. - A przed nami okres rosnących inwestycji infrastrukturalnych finansowanych z funduszy unijnych. Rośnie też budownictwo mieszkaniowe. Firmy budowlane chcąc wykorzystać szanse, które tworzy i będzie tworzył rynek muszą w pierwszej kolejności rozwiązać problem dostępu do pracowników. Wyraźnie rosną także problemy z zatrudnieniem w przetwórstwie przemysłowym, zakwaterowaniu i gastronomii, a także w transporcie.
W czerwcu stopa bezrobocia na Opolszczyźnie wyniosła 7,8 proc.