Zamkną sklepy z wódką. Bimberek wróci do łask
Alkohol to biznes, ale także napój, który uzależnia i prowadzi do nieszczęść. Stąd zdania, by wprowadzić ograniczenia w handlu nim, są podzielone.
- W pewnym sensie już to kiedyś przerabialiśmy. Za komuny, gdy alkohol można było kupić dopiero po godzinie 13 - wspomina pan Tadeusz Zawistowski, emeryt z bydgoskiego osiedla Błonie. - Kto chciał i tak pił wcześniej i ile chciał. Meliny miały się dobrze i teraz również wrócą do łask. Mnie też zdarzało się kupować bimberek na lewo.
- To nie jest żaden argument, by nie próbować powstrzymać kolejnych Polaków przed wpadnięciem w koszmarny nałóg, jakim jest uzależnienie od alkoholu, nie każdy pójdzie do meliny - uważa Joanna Borowiak, posłanka PiS z Włocławka. - Alkohol krzywdzi ludzi i dlatego między politykami jest zgoda, by wprowadzić ograniczenia w handlu między godzinami 22 a 6. Chodzi o sklepy i stacje benzynowe, a rozważamy także, by opłaty za handel alkoholem były uzależnione od dnia i godziny sprzedaży. Nie będzie łatwo, ale spróbujemy zmienić mentalność ludzi. Toruń to wzorzec, że można gościć wielu turystów z kraju i zagranicy bez potrzeby posiadania rozbudowanej sieci punktów sprzedaży trunków. Innym również powinno to dać do myśle- nia.
- Nasza Rada Miasta podjęła uchwałę, by w mieście otwierały się maksymalnie dwa takie punkty w roku - informuje Krzysztof Kisielewski, dyrektor Wydziału Ewidencji i Rejestracji Urzędu Miasta Torunia. - Obecnie mamy ich 129, jeden sklep przypada na 1509 osób.
- Toruń to miasto, w którym wypada najmniej sklepów alkoholowych na mieszkańca w kraju. W Polsce średnio jest jeden na 300 osób - powiedział w programie #dziejesienazywo Leszek Wiwała ze Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy.
Bydgoszcz na podjęcie takiej uchwały się dotąd nie zdecydowała. - Jest 967 punktów sprzedaży alkoholu, wychodzi jeden na 339 mieszkańców - informuje Małgorzata Bogdzińska, inspektor z Referatu Zezwoleń Alkoholowych w Wydziale Spraw Obywatelskich Urzędu Miasta Bydgoszczy. Czyli jest ich tutaj o 39 więcej niż wynosi średnia krajowa. - Moi partyjni koledzy popierają pomysł wprowadzenia ograniczeń w handlu alkoholem, ale ja, prywatnie, mam obawy co do efektów jego realizacji - komentuje Tomasz Lenz, przewodniczący Platformy Obywatelskiej Regionu Kujawsko-Pomorskiego. - To może bardzo uderzyć w lokalny biznes. Przedsiębiorcy zarabiają na alkoholu, płacą podatki, zatrudniają pracowników. Powiem tak: my cały czas jeszcze dyskutujemy nad tym projektem.
- Nasze społeczeństwo dzieli się na dwie grupy. Jedna w pełni akceptuje picie, absolutnie nic jej w nim nie przeszkadza - twierdzi Barbara Domagała, dyrektor Bydgoskiego Ośrodka Rehabilitacji, Terapii Uzależnień i Profilaktyki „BORPA”. - Taka moda przyszła z Zachodu. Wypromował on alkohol bardziej jako produkt niż napój, który uzależnia i jest przyczyną ludzkich tragedii. Na przeciwnym biegunie mamy natomiast przeciwników alkoholu, im przeszkadza w nim dosłownie wszystko. Pierwsza grupa nigdy nie przekona do swoich argumentów drugiej. Każda twierdzi, że to ona ma rację.