Zamienimy perełkę na kiełbasę? Bydgoszcz rozpoczyna starania o to, by tu przeniesiono siedzibę jednego z urzędów centralnych
Tu sroczka kaszkę warzyła, swoje dzieci karmiła: temu dała w garnuszeczku, temu dała w rondeleczku, temu dała na miseczce, temu dała na łyżeczce, a temu nic nie dała, tylko frrr….. poleciała. Starcze zdziecinnienie mnie dopadło? Może... Ten wierszyk przyszedł mi do głowy, gdy przeczytałem, że w poniedziałek bydgoscy posłowie i radni idą na spotkanie do prezydenta Bydgoszczy.
Rozmawiać będą o deglomeracji. A deglomeracja to, moim zdaniem, wyborcza kiełbasa PiS, mająca ugłaskać niechętny tej partii elektorat w dużych miastach. Ustami m.in. premiera Morawieckiego PiS obiecuje, że część centralnych urzędów i instytucji przeniesie ze stolicy na prowincję, by Polska rozwijała się w sposób zrównoważony.
Deglomeracja wprawdzie trochę kłóci się z centralizacją władzy, którą PiS realizuje od trzech lat, lecz można przypuszczać, że rzeczywiście jeszcze przed tegorocznym wyborami parlamentarnymi kilka etatowo mniej licznych urzędów trafi pod wojewódzkie strzechy. I nie osłabi to bynajmniej centralnej władzy, bo przecież do pracy w terenie też przyjmie się swoich.
Usłyszałem również, że Bydgoszcz ma atut w wyścigu po centralny urząd. Jest nim duży, reprezentacyjny gmach przy ul. Dworcowej. Kiedyś mieściła się w nim dyrekcja kolei, potem miał w nim uwić gniazdko Wydział Stomatologii Collegium Medicum. Ostatecznie jednak toruński UMK wypiął się na darowiznę od prezydenta Bydgoszczy i w ogromnym budynku funkcjonuje jedynie przychodnia lekarska.
Przeczytaj dalszą część felietonu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień