Henryk Brodaty zmarł 19 marca 1238, na zamku w Krośnie Odrzańskim. Żeby na tym zamku umrzeć, trzeba było ten zamek zbudować. No i zbudował.
1. Henryk Brodaty dobrze mi się kojarzy. Po pierwsze dlatego, że brodaty. Po drugie - na dokumencie przez niego podpisanym pojawia się po raz pierwszy nazwa mojej wsi. Co prawda, niektórzy mówią, że dokument ten sfałszowany jest przez trzebnickie cysterki, ale nawet gdyby to była prawda - i tak jest tam podpis Brodatego Henryka, a nie jakiegoś innego księcia.
Henryk Brodaty zmarł 19 marca 1238, na zamku w Krośnie Odrzańskim. Żeby na tym zamku umrzeć, trzeba było ten zamek zbudować. No i zbudował. Później zamek był rozbudowywany, atakowany, broniony, przebudowywany. Przyszedł w końcu pamiętny rok 1945, w którym towarzysze radzieccy potraktowali piastowski zamek, jak element germańskiego dziedzictwa i wykonali próbę zrównania go z ziemią.
Próbę na tyle nieskuteczną, że było co w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych zabezpieczać.
Na przełomie wieków rozpoczęto odbudowę zamku. Viribus unitis - że tak po austrowęgiersku powiem - udało się połowę odbudować. Viribus unitis, bo za pieniądze Ministerstwa Kultury i krośnieńskiego samorządu.
2. Od lat krośnieński ratusz szukał kasy. Unijnej, ministerialnej, z Funduszy Norweskich, teraz z Polskiego Ładu. Na pełną odbudowę zamku potrzebuje z pięćdziesiąt milionów. Ostatnio dostał z Ministerstwa Kultury, piętnaście. Tak się jednak skoncentrowali na tym poszukiwaniu pieniędzy, tak im wizja zbudowanego na nowo zamku zajęła głowy, że nie zabezpieczyli tego, co zostało i się to coś częściowo, w nocy z niedzieli na poniedziałek, zawaliło. Konkretnie: ściana wschodniego skrzydła. A w związku z tym, że się zawaliła jedna, zaraz się może zawalić druga. Bo ta pierwsza tę drugą od wiatru osłaniała.
Swoją drogą Ministerstwo Kultury ma osobną kupkę pieniędzy na zabezpieczanie walących się zabytków. Wystarczy tylko o nie poprosić.
3. Chyba że się nie chce. Lepszą zabawą jest przecież budowanie za pięćdziesiąt baniek niż stawianie podpór za kilkadziesiąt tysięcy.
Choć jeszcze lepszą zabawą jest - jak w Krakowie, wiaduktu nad Dietla - wykreślenie z rejestru zabytków i wyburzenie. I wybudowanie na nowo.
Zamek Królewski w Warszawie od zera jest odbudowany. To znaczy, że gorszy?