Zakpili z prawa. Groźni bandyci zbiegli z więzienia. „Wakacje” trwały trzy dni
Kompani z celi Zakładu Karnego w Grudziądzu znowu siedzą. Na razie w areszcie. Będą tam przebywać do momentu rozprawy sądowej. Wobec 28 funkcjonariuszy służby więziennej wyciągnięto konsekwencje służbowe. Prokuratura natomiast nie wyklucza zatrzymań.
- Przesłuchaliśmy podejrzanych i postawiliśmy im zarzuty samouwolnienia się z więzienia - mówi „Pomorskiej” Marcin Licznerski, zastępca prokuratora rejonowego w Grudziądzu. - Za ten czyn grozi do trzech lat pozbawienia wolności.
O tym, ile dostaną do odsiadki, zadecyduje sąd. Wyrok zostanie doliczony do kary, która została orzeczona za wcześniejsze przestępstwa.
Z informacji prokuratora Licznerskiego wynika, że wszyscy przyznali się do zarzucanych czynów, ale tylko jeden ze zbiegów zdecydował się na składanie wyjaśnień przed śledczymi. - Potwierdził przebieg ucieczki - relacjonuje Marcin Licznerski. - Przyznał, że przepiłowali kraty w oknie, a następnie z muru przylegającego do ściany budynku na ziemię dostali się za pomocą linki. Pozostała dwójka odmówiła współpracy z prokuratorami.
Jeśli chodzi o czwartego z zatrzymanych, 23 - letniego mieszkańca województwa warmińsko-mazurskiego, usłyszał zarzut pomoc w zorganizowaniu ucieczki osadzonych i zatajanie informacji o miejscu pobytu poszukiwanych.
Zarówno śledczy jak i policjanci zaznaczają, że sprawa jest rozwojowa i zatrzymań osób współpracujących ze zbiegami może być więcej.
Sobota. Ok. godz. 21. Jak co dzień w Komendzie Miejskiej Policji w Grudziądzu trwa odprawa funkcjonariuszy, którzy mają rozpocząć służbę. Przerywa ją porażająca informacja od dyżurnego, który został powiadomiony o ucieczce trójki osadzonych z Zakładu Karnego nr 2. Na miejsce od razu udają się policjanci oraz pies tropiący. Niestety, nie podejmuje śladu, co może oznaczać, że przestępcy oddalili się samochodem. Dlatego zapada decyzja o blokadach dróg wylotowych. Niestety - jak się okazuje - bezskuteczna.
Po uciekinierach zostaje tylko... lina zwisająca z około 5 metrowego muru. Muru, który paradoksalnie stał się ich „przepustką” na trzydniowe „wakacje”.
Kolejne godziny akcji służby więziennej, policji i prokuratury zaczynają rozwiewać wątpliwości w jaki sposób trójka recydywistów wydostała się na wolność. Kraty w oknach - co w późniejszym postępowaniu potwierdza jeden z przestępców - przepiłowali brzeszczotem. Komunikować się ze „swoim pomocnikiem” na wolności mieli za pomocą telefonu komórkowego. Jak te przedmioty przemycili do celi? Jest to cały czas przedmiotem dochodzenia.
Jedna z hipotez - jak się nieoficjalnie udało nam dowiedzieć - jest taka że tzw. blenda w oknie celi mogła być uszkodzona i to właśnie przez nią ktoś z zewnątrz mógł podawać narzędzia, korzystając z tego, że cela przylegała do muru zewnętrznego i znajdowała się zaledwie na pierwszym piętrze. Wystarczyło rzucić prześcieradło, by przedmioty te trafiły do bandytów.
Niedziela. Policja decyduje się na publikacje wizerunku przestępców w mediach. Poszukiwania nadal nie przynoszą efektu. Dyrektor Generalny Służby Więziennej powołuje zespół, który ma wyjaśnić okoliczności zdarzenia.
Poniedziałek. Przełomu w sprawie nie ma. Uciekinierzy wciąż cieszą się wolnością. Prokuratura natomiast wszczyna procedury pozwalające na wydanie listów gończych. Śledczy prowadzą dwa dochodzenia. W sprawie ucieczki i niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy ZK.
Wtorek. Zapadają pierwsze, radykalne decyzje o dymisjach w służbie więziennej. Minister Sprawiedliwości odwołuje dyrektora Okręgowej Służby Więziennej w Bydgoszczy. Leci też „głowa” szefowej Zakładu Karnego nr 2 w Grudziądzu.
Godz. 21. Recydywiści i ich wspólnik wpadają w ręce kryminalnych w wynajętym mieszkaniu w Poznaniu. - Byli zaskoczeni, ale nie stawiali oporu. Nie mieli broni ani innych niebezpiecznych narzędzi - o kulisach zatrzymania mówił insp. Sławomir Światłowski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Z naszych działań wynika, że mogli planować kolejne przestępstwa. Nie wykluczamy, że chcieli wyjechać za granicę.
O miejscu pobytu uciekinierów policjanci dla dobra śledztwa nie chcą mówić. Pewne jest, że nie ma ich w Grudziądzu. I najprawdopodobniej już tu nie wrócą, by odsiadywać karę. A na pewno już nie we trójkę. Zgodnie z przepisami powinni bowiem zostać rozdzieleni.