Pan Bogdan, kiedy usłyszał, jak prezes partii rządzącej stwierdził, że ci, co go nie popierają, to ludzie drugiego sortu, coś jakby skrzyżowanie komunisty ze złodziejem, pomyślał, że skoro tak mówi prezes, to pewnie ma rację. Bo prezes zawsze ma rację. Zwłaszcza ten.
Bo tak naprawdę ci, którzy łażą po ulicach i wykrzykują o braku demokracji, zamiast wygadywać głupoty mogliby włączyć się, jak pięknie nazwała premier Beata, do biało-czerwonej drużyny. A skoro nie chcą, to niech chociaż nie przeszkadzają. Ale nie. Jątrzą, wymyślają, jęczą, wysyłają fałszywe wiadomości w świat. I potem jakiś Niemiec gada, że u nas był zamach stanu. U nas! W ostoi demokracji! W kraju Chopina, księdza Popiełuszki, Józefa Piłsudskiego i oczywiście prezesa Jarosława. Dziś wrogowie mogą atakować, złośliwcy nabijać się, internauci tworzyć memy. Prezes i tak trafi do podręczników historii. I nie jak ten głupiec, szewc Herostrates, który po to, by być sławnym, podpalił świątynię Artemidy w Efezie, ale z uwagi na wielkie dokonania i przez to, co zrobił i jeszcze zrobi dla kraju.
Wrogowie mogą atakować, internauci robić memy. Prezes trafi do historii
Nikt tak jasno i twardo nie pokazał, gdzie znajduje się wróg. Nikt w tak prostych, ale dosadnych słowach nie wyłożył, czego trzeba dokonać, żeby po nocy rządów poprzedników nastał dzień. Nikt - no, może kiedyś Piłsudski - nie potrafił przyprzeć do muru wrogów, którzy miotają się w bezsilnej złości. Kto oprócz niego w tych trudnych czasach potrafiłby sam kierować państwem, dawać wskazówki pani premier, naprowadzać na podejmowanie dobrych decyzji prezydenta? No kto? Nikt. Kto podjąłby tak dobre i trafne personalne decyzje?
Inny bałby się postawić na czele wojska ministra Antoniego. On nie miał wątpliwości. Ktoś inny, z mniejszego wymiaru, bałby się wreszcie wyczyścić wymiar sprawiedliwości. Gadałby o demokracji, immunitetach i czort wie jeszcze o czym. Prezes odkurzył ministra Zbigniewa. Wybaczył mu, wyciągnął do niego rękę, którą ten kiedyś pokąsał. Pokazał, że jest wielkoduszny, ale teraz wie, że minister zrobi porządek z sędziami, tak jak sobie obstalował. A media? Kto oprócz niego odważyłby się zająć czyszczeniem tej stajni Augiasza? Kto miałby tyle siły i mocy, żeby wiedzieć, że niektóre stacje i tytuły to macki wroga, który za obce pieniądze szkaluje prawdziwych Polaków? Tylko prezes.
Czy więc ktoś takiego wymiaru, mający tak wielkie plany wobec naszej ojczyzny, dzień i noc myślący, jak sprawić, żeby nasz kraj rozkwitał, może być ciągle szarpany, opluskwiany, atakowany i ośmieszany? Nie, nie i jeszcze raz nie! Tak myślał sobie pan Bogdan, oglądając telewizję i słuchając, jak prezes Jarosław bezustannie jest pod absolutnie niezasłużonym pręgierzem.