Pan Bogdan zawsze dziwi się, jakimi mistrzami w marudzeniu są Polacy.
Kiedy w grudniu było plus 13 stopni i na drzewach zaczęły się pojawiać pąki, wszyscy jęczeli: - Do czego to podobne? Wiosna w grudniu? Co się dzieje na tym świecie? To nienormalne. Biedne dzieci, nie wiedzą, co to jazda na łyżwach i saneczkach. Kiedy przyszedł mróz, przez kilka dni nie słychać było nic innego jak: - Czemu jest tak zimno? Nie można wytrzymać. Na cholerę minus 12? Jak to?
Kiedy spadł śnieg: - Znów zima zaskoczyła drogowców. Nie można normalnie jechać, nikt nie odśnieżył chodnika. Po co ten głupi śnieg pada? No po co? Kiedy szybko przyszła odwilż i pojawił się deszcz: - Co za idiotyczna pogoda! Wolę już mróz i śnieg. Czemu w styczniu pada deszcz? Dlaczego jest tak mokro i nieprzyjemnie, no dlaczego? I tak w kółko. Jeśli za tydzień byłoby jak w czerwcu, pewnie też by się to nikomu nie podobało.
Bo tak z nami jest. Zawsze narzekamy. Na rząd i Sejm (inna sprawa, że na tych jest za co), na urzędników wszelkiej maści, policjantów, sprzedawców, listonoszy. Na szefa, kolegów z pracy, szwagra, żonę, męża, wujka i siostrę. Wszystko nas wkurza. Polacy nigdy nie są zadowoleni, ciągle mają muchy w nosie. Z drugiej strony czasem sztuką jest się nie wnerwiać. Ostatnio wydano zakaz używania fotoradarów przez straż miejską. Wreszcie, ale zanim do tego doszło, wielka kasa z kieszeni ludzi wskoczyła do budżetów miast i miasteczek. Pan Bogdan pamięta, jak przed bodaj dwoma laty jechał do Gdańska. W jakiejś śmiesznej gminie na Pomorzu chłopaki ustawiły radary co 500 metrów. Pan Bogdan śmignął koło nich rzeczywiście za szybko i spodziewał się, że przyjdzie mandat.
Oczywiście w długich negocjacjach z krwiożerczą gminą zmniejszono karę
Musielibyście widzieć, jak opadła mu szczęka, kiedy dostał trzy! Dwa na 500 złotych, a trzeci na 300 (zwolnił, bo wcześniej mu błyskało). To był rozbój w biały dzień. Oczywiście w długich negocjacjach z krwiożerczą gminą zmniejszono karę, ale i tak był to numer jakich mało. Pan Bogdan podsunął im, żeby ustawiali radary co 100 metrów, wtedy tylko z jednej drogi krajowej nazbierają na cały budżet. Kiedy opowiadał o tym znajomym, znaleźli się i tacy, którzy uważali, że to dobrze, jak się nastawia tyle radarów, bo jest bezpieczniej. Teraz, kiedy wreszcie je likwidują, mówią, że słusznie, bo nic nie pomogły, a tylko wyciągały pieniądze porządnym ludziom. Jak pięknie potrafimy zmienić zdanie.
Zresztą tych, którzy przełożą wajchę o 180 stopni, będzie teraz bardzo wielu. Trzeba wiedzieć, skąd wieje wiatr, jakie są teraz wyznawane wartości. Z kim trzymać, a kogo unikać. Co mówić głośno, o czym jedynie w domowym zaciszu. Tak myślał sobie pan Bogdan, analizując dziwności tego świata...