Zakola i meandry: Coś tu chyba jest nie tak...
Pan Bogdan został ostatnio dobity wiadomością o śmierci swego młodego kolegi. Fajnego gościa, który mimo różnicy wieku miał podobne jak on spojrzenie na wiele spraw tego śmiesznego świata. Dyskutowali czasem całe godziny. Bywało, że mimo wspólnego zdania na wiele tematów znalazł się jeden, w którym mieli czasem zupełnie odmienne. Wtedy ostro się spierali.
Kolega ciężko chorował, ale walczył, nie poddawał się. Po prostu bił się do końca. Przegrał, ale nie został zwyciężony. I to jest najważniejsze. Jeszcze przed dosłownie dwoma tygodniami długo rozmawiali. O sporcie, o tym, co się w naszym dziwnym kraju dzieje, o życiu. Kolega nie dał po sobie poznać, że jest z nim już bardzo źle, a przecież musiało być. To był ostatni dzień przed urlopem pana Bogdana, więc on w sumie skończył rozmowę, mówiąc, że jak wróci, to opowie, jak było, i sobie znów spokojnie pogadają. Niestety, już nie pogadali...
Pan Bogdan podziwia tych, którzy mimo wątpliwości mają w sobie głęboką wiarę w to, że jest jakiś ustalony odgórnie porządek, ktoś steruje tym wszystkim, co się wokół nas dzieje. Jeśli nawet dziś spotykamy się z jakąś krzyczącą niesprawiedliwością, kiedyś, w drugim życiu, będzie to nam wynagrodzone z nawiązką.
Czytaj więcej:
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień