Pan Bogdan nie może nadziwić się upływowi czasu. Jeszcze niedawno witał z przyjaciółmi nowy rok, a już jest środek lata. Dni płyną niby sennie, aczkolwiek za szybko. Szczególnie dla gości w wieku pana Bogdana. Ale przynajmniej żyjemy w ciekawych czasach.
Mamy nowego "drogiego przywódcę", "króla słońce", wodza i guru. Na razie jeszcze kult prezesa nie obowiązuje wszystkich. Jeszcze można mówić w mniejszym i większym towarzystwie, że się z nim nie zgadzamy. Jeszcze można się pośmiać i opowiadać dowcipy. Kiedyś, w pierwowzorze dzisiejszego kultu, na samym początku też można było mówić. Potem fani kawałów o "drogich przywódcach" budowali kanał Wołga - Don. Być może to przesada, czarne myśli. Jednak uważajcie. Kto wie co będzie dalej...
Pan Bogdan przygląda się z zaciekawieniem temu co wygaduje szef wszystkich szefów, jak wpatrzeni w niego są jego akolici, jak spijają z jego ust. Jest ciekaw gdzie jest granica uległości i poddaństwa, tak przecież w naszym kraju ćwiczona przez lata komuny? Co byłoby, na przykład, gdyby podczas kongresu partii wódz wskazał na białą ścianę i oświadczył, że jest czarna. Pewnie połowa krzyknęła by: - Szef ma rację. Tak, jest czarna! Ci, którzy twierdzą inaczej, to albo mają kłopoty ze wzrokiem albo podważają przywództwo prezesa! Cześć, mająca jeszcze jakieś opory, kluczyłaby mówiąc mniej więcej coś takiego: - Sprawa nie jest do końca jednoznaczna. Wprawdzie można mieć wątpliwości, ale naszym zdaniem w z tej pozornej bieli przebija jednak intensywna czerń. Potem, zgodnie z regułami demokracji (wszak żyjemy w tym wspaniałym ustroju, a ci którzy usiłują twierdzić, że przedstawiciele "dobrej zmiany" są przeciw, to oderwana od koryta, dzicz) zarządzono by głosowanie. Za tym, że ściana jest czarna opowiedziało by się 211, na 219 głosujących, siedmiu byłoby przeciw, jeden się wstrzymał.
Co byłoby, na przykład, gdyby podczas kongresu partii wódz wskazał na białą ścianę i oświadczył, że jest czarna
Pana Bogdana nie zaskakują ludzie, którzy mają gdzieś spory o trybunał, demokrację, to kogo i kto gdzieś wsadził na stanowisko i czemu, tak jak kiedyś, stawia się na miernoty, ale z odpowiednią legitymacją partyjną czy liczbą dojść. Wcale nie dziwi się, że nie obchodzi ich to, że władze biją czołem przed hierarchią kościelną, a szczególnie przed pewnym zakonnikiem z Torunia. On nawet ich rozumie. Dostali po pięć stów, obiecuję się im tańsze mieszkania, szybsze emerytury. To jest tu i teraz. Ważna jest pełna micha, a nie ckliwe gadki o demokracji, która kojarzy się z Warszawą, sejmem i facetami w garniturach.
Najbardziej jednak pana Bogdana dziwią inteligentni i światli ludzie, którzy popierają nie tylko to co się teraz dzieje, ale też sposób w jaki jest realizowane przez nowych władców. Potrafią to jeszcze uzasadniać. Co najdziwniejsze, ma kilka takich osób w kręgu swoich dobrych znajomych i nawet ich jeszcze lubi...