Zaiste, sztuka potrafi mieć cudowną moc
Szanowni Państwo, niedawno w „Dzienniku” znalazły się informacje o akcji Cudowna Moc Bukietów, w ramach której już po raz dziesiąty odbył się 15 sierpnia konkurs na najpiękniejszy bukiet złożony z ziół i kwiatów polnych.
Ta godna najwyższych pochwał inicjatywa Liliany Sonik, szefowej Stowarzyszenia Instytut Dziedzictwa, ma na celu zwrócenie naszej uwagi na piękno rodzimych roślin, abyśmy zachwycali się nie tylko jakimiś dziwacznymi strelicjami. Ma też przypomnieć urodę i wartość leczniczą ziół, powszechnie uważanych za chwasty, koszone zapamiętale dla uzyskania w ogrodzie modnego efektu: „trawnik i tuje”.
Nagrodzone i nienagrodzone w konkursie bukiety dawno już zwiędły, ale trwa jeszcze coś, co chcę dzisiaj Państwu polecić. To „młodsze dziecko” akcji Bukietów, czyli Cudowna Moc Sztuki, pokaz trwający przy pl. Sikorskiego jeszcze do 9 września.
Jego początki: pewnego razu Liliana Sonik zapytała mnie, czy Muzeum Narodowe nie przygotowałoby wystawy ukazującej piękno kwiatów w sztuce. Uznałam, że byłoby lepiej, gdyby temu cyklicznemu konkursowi każdego roku towarzyszył mniejszy pokaz, np. jednego dzieła sztuki. Zaproponowałam, aby odbywało się to w Europeum, gdyż remontując ten zabytkowy spichlerz, chcieliśmy, aby to nie była tylko tradycyjna galeria sztuki, ale przede wszystkim „żywe” miejsce, poświęcone prezentacji wytworów kultury europejskiej, stąd nazwa.
Pomysł umiejscowienia Cudownej Mocy Sztuki właśnie w Europeum spodobał się Lilianie Sonik. I tak rozpoczęła się coroczna współpraca Stowarzyszenia i Muzeum, przy okazji święta Matki Boskiej Zielnej.
Kiedy w tym roku patrzyłam na piękny barokowy obraz przedstawiający Matkę Boską otoczoną girlandą kwiatową, sprowadzony specjalnie z warszawskiego kościoła wizytek, kiedy zachwycałam się żabą, ćmą czy poważną miną sowy - namalowanymi na marginesach iluminowanych ksiąg z Biblioteki Czartoryskich, pomyślałam: „zaiste, sztuka potrafi mieć cudowną moc”.
A to wrażenie się wzmocniło, gdy wysłuchałam opowieści o wystawionych dziełach. Z wielką kompetencją i wrażliwością oraz z pasją mówili o nich kustosze Muzeum: Katarzyna Płonka-Bałus i Filip Chmielewski.
Dzięki ich wypowiedziom dowiedzieliśmy się kto, kiedy i w jakich okolicznościach tworzył te dzieła oraz jakie mają one znaczenie w historii sztuki, ale także mogliśmy prawie odczuć, że te róże i peonie w girlandzie oraz fiołki, chabry, niezapominajki w księgach „ożywają” dla nas: niemal czujemy ich zapach, a także ich tajemną moc trwającą od wieków.