Żagań: Nie pozwolimy zlikwidować naszych oddziałów!
W piątek 19 lutego pod żagańskim szpitalem ludzie protestowali przeciwko likwidacji porodówki. Ordynator Andrzej Cieślak mówił o kondycji oddziału.
Dyrekcja 105 Kresowego Szpitala Wojskowego, którego nasz szpital jest filią, podkreśla, że w Żaganiu jest coraz mniej porodów, a oddział przynosi straty. W ubiegłym roku urodziło się tu zaledwie 406 dzieci. To zbyt mało, żeby utrzymać personel. Czy to prawda?
Trzeba podkreślić, że oddział to nie tylko porody, ale również zabiegi i leczenie pacjentek. Rocmamy jest ich 1.100-1.300.
Jeśli chodzi o porody, to w styczniu tego roku mieliśmy ich 40, a w lutym już 33. W tej chwili na oddziale są panie, przed porodem. Szpital trzeba rozpatrywać jako całość. Jedne oddziały są bardziej dochodowe, inne mniej. Ale to nie znaczy, że nie są potrzebne. Jeśli oddział ginekologiczno-położniczy zostanie zlikwidowany, to kobiety będą musiały szukać opieki w ościennych szpitalach, co nie będzie dla nich komfortową sytuacją. Mogę też powiedzieć, że oczekiwanie na zabiegi ginekologiczne znacznie się wydłuży.
Marek Femlak, dyrektor do spraw medycznych 105 szpitala zapowiadał, że w razie likwidacji oddziałów lecznica rozszerzy pracę poradni K. Będą też wykonywane zabiegi urologiczno-ginekologiczne, chirurgiczno-ginekologiczne, czy też onkologiczno-ginekologiczne. Na izbie przyjęć ma być dodatkowe łóżko dla rodzących, które nie dotrą do innego szpitala. Czy to ma sens? Czy to może się sprawdzić w praktyce?
Nie bardzo. Nie wiem, czy lekarze pracujący obecnie na oddziale będą chcieli pracować w poradni K od godz. 8.00 do 20.00 i zajmować się przewozem pacjentek do ościennych szpitali. Może stać się tak, że poradnia będzie się zajmowała wyłącznie wypisywaniem skierowań na specjalistyczne badania.
A czy pacjentki będą chciały założyć kartę ciąży u lekarza, który nie będzie prowadził jej aż do rozwiązania? Przecież to ważne, żeby mieć swojego zaufanego położnika, który dobrze zna przebieg całej ciąży.
Myślę, że kobiety nie będą chciały, aby ich ciąże prowadzili lekarze, którzy przed porodem odeślą je do innego szpitala i innych lekarzy. Będą się zapisywały do innych poradni, czy też do gabinetów prywatnych lekarzy, praktykujących w szpitalu, w którym będą chciały urodzić dziecko. Sądzę, że po jakimś czasie w żagańskim szpitalu nie będzie już żadnych procedur ginekologicznych, ani położniczych.
Walczycie o swoje miejsca pracy?
Oczywiście, chociaż chcę podkreślić, że lekarzy jest mało i z pewnością znajdą zatrudnienie w ościennych placówkach. Gorzej z położnymi. Już wiadomo, że na przykład w Szpitalu Na Wyspie nie będzie dla nich miejsca. Placówka prowadzi politykę oszczędnościową i ma własnych pracowników.
Czy sądzi pan, że protesty pracowników oddziału, kobiet w ciąży i mieszkańców miasta coś dadzą? Że zatrzymają likwidację?
Wierzę, że tak. To nie jest pierwszy raz, gdy mówi się o likwidacji mojego oddziału. Sądzę, że decydenci zrozumieją, jak jest ważny dla mieszkańców miasta i powiatu.