Zadbajmy o to, co mamy

Czytaj dalej
Fot. Fot. Mariusz Kapala / Gazeta Lubuska
Natalia Dyjas-Szatkowska

Zadbajmy o to, co mamy

Natalia Dyjas-Szatkowska

- Chciałbym, aby za 5 lat zniknęła większość bohomazów, które szpecą nasze miasto. Chciałbym również, aby zniknął chaos związany z umieszczaniem reklam w śródmieściu.

Ciężko jest odpowiedzieć na pytanie: Jak będzie wyglądała Zielona Góra za 5 lat? Bo kto 5 lat temu myślał, że nasz Winny Gród będzie miał dostęp do Odry i będzie jednym z największych miast w Polsce? Rzeczywistość często prowadzi nas różnymi drogami, dlatego odpowiem na pytanie: Jaką Zieloną Górę chciałbym pokazać mojej 5 letniej córce?

Co z inwestycjami?

Na pewno chciałbym za 5 lat widzieć całkowicie zabudowaną strefę Lubuskiego Parku Przemysłowo-Technologicznego, którą miasto będzie dalej rozbudowywać. Widzę w niej firmy, które jeszcze bardziej zmienią nasz lokalny rynek, w rynek pracownika, a nie pracodawcy. Firmy, oferujące pracę i warunki, będące łakomym kąskiem dla absolwentów – nie tylko zielonogórskich.
Jeśli chodzi o inwestycje, to w związku z kończącą się w 2020 roku nową perspektywą unijną, Zielona Góra będzie piękniejsza. Jednak za 5 lat, w roku 2021 chciałbym w końcu zobaczyć budżet miasta, nastawiony na inwestycje związane z istniejącą infrastrukturą, pamiętającą czasy poprzedniego ustroju.

Pomyślmy o przestrzeni

Chciałbym, aby zostały wyremontowane wszystkie osiedlowe chodniki, wymienione rozpadające się ławki, poprawiona mała architektura i okalająca nas zadbana zieleń. Tak, aby mieszkańcy, w drodze na odnowioną starówkę, Dolinę Gęśnika, wieżę widokową, nowe centrum rekreacyjne na Wzgórzach Piastowskich czy do Parku Tysiąclecia, czuli przez cały czas, że żyją w pięknym, prawdziwie europejskim mieście.

Jeżeli o piękno miasta chodzi, to jako inicjator pozbywania się bazgrołów, chciałbym, aby za 5 lat zniknęła większość bohomazów, które szpecą nasze kamienice, bloki, płoty czy przystanki. Chciałbym również, aby zniknął chaos związany z umieszczaniem bilbordów i reklam w śródmieściu. Nasze miasto jest naprawdę piękne i wystarczy je jedynie „dopieścić” mądrymi decyzjami, do czego będę dążył.

Przyszłość Winobrania

Chciałbym również, aby zmieniła się forma Winobrania. Kocham to święto i uważam, że po wprowadzeniu winiarzy w okolice ratusza, zyskało ono bardzo na wartości. Pozostaje jednak brak pomysłu na „część straganową”, która raczej nie przynosi chluby, a jedynie trochę pieniędzy do kasy miasta. Chciałbym, aby w obszar od ulicy Żeromskiego do końca al. Niepodległości zostały wpuszczone food trucki i uliczni artyści. Aby podczas całego Winobrania było czuć atmosferę kolorowego korowodu. Międzynarodowy festiwal sztuki ulicznej BuskerBus, który odbywa się w sierpniu na naszym deptaku, cieszy się dużą popularnością. Dlaczego by nie zaprosić tych artystów na Winobranie? To samo pytanie dotyczy food trucków. Taki obrazek zlany, z winiarzami i handlarzami starociami, mógłby wyglądać naprawdę ciekawie.

Dobro mieszkańców

Jednak dla mnie zawsze najważniejszy był i jest człowiek. I o ile, realizacja powyższych rzeczy poprawi byt i nastrój mieszkańców, o tyle trzeba by w to wcisnąć, zaspokojenie potrzeb przynależności i samorealizacji. Aby zielono¬górzanie czuli się dobrze w naszym mieście, nie tylko ze względu na pracę i jego piękno, ale również na możliwość realizacji swojego potencjału, rozwijania talentów i możliwości. Ta potrzeba dotyczy przede wszystkim młodzieży i seniorów. Od paru lat staram się działać z tymi – chyba najbardziej poszkodowanymi w naszym kraju – grupami. Staram się aktywizować obydwie te grupy na różnych płaszczyznach. I dlatego mam nadzieję, że za 5 lat, poprzez działalność miasta oraz fundacji i stowarzyszeń te grupy wiekowe będą miały jeszcze większą możliwość samorealizacji. Aby powstały na naszych osiedlach dzienne domy seniora, wieczorki taneczne dla seniorów czy świetlice i kluby młodzieżowe. Doprowadzi to do tego, że podczas spacerów będziemy widzieć więcej uśmiechniętych twarzy, a młodzież będzie miała się czym zająć w mieście.

Nasze miasto jest naprawdę piękne i żyją tu wspaniali, życzliwi ludzie. Mimo że po połączeniu miasta i gminy, jesteśmy olbrzymim miastem, to nie ma w nim takiego ścisku i ciągłego pośpiechu, jaki widać w Warszawie, Krakowie, Poznaniu czy Wrocławiu. To miasto wystarczy jedynie dopieścić, zadbać odpowiednio o to, co mamy, pielęgnować nasze tradycje, dbać o nasze dzieci, rodziców i dziadków, to wystarczy, aby za 5 lat, pokochać to miasto jeszcze bardziej…

Natalia Dyjas-Szatkowska

Dzień dobry! Nazywam się Natalia Dyjas-Szatkowska i jestem rodowitą zielonogórzanką. Pracuję w "Gazecie Lubuskiej" od 2016 roku. I choć z wykształcenia jestem filologiem polskim i teatrologiem, to swoją pracę zawodową związałam właśnie z mediami. 


W obszarze moich działań znajdują się: 



  • problemy i sprawy Zielonej Góry,

  • kwestie, które poruszają mieszkańców powiatu zielonogórskiego.


Ważne są dla mnie codzienne problemy mieszkańcówsprawy społeczne i kulturalne naszego regionu. Nie jest mi obojętny los zwierzaków i często piszę o nich na naszych łamach. Lubię spotkania z ludźmi i to właśnie nasi Czytelnicy są dla mnie wielką inspiracją. To oni podpowiadają, czym warto się zająć, co ich boli, denerwuje, ale i cieszy. 


Zawsze lubiłam rozmawiać z ludźmi. Jako osoba, która pracowała z nimi podczas organizacji różnych wydarzeń kulturalnych i festiwali, zrozumiałam, że to właśnie człowiek i jego historia są dla mnie najważniejsze. To więc chyba nie przypadek, że zaczęłam pracę w dziennikarstwie... 


W wolnych chwilach (jeśli jakaś się znajdzie... :)) nałogowo pochłaniam książki (kryminałom mówię nie, ale mocno kibicuję nowej, polskiej prozie) i z aparatem poznaję nasze piękne województwo lubuskie. Chętnie dzielę się urodą regionu na łamach "Gazety Lubuskiej" i portalu "Nasze Miasto". Nie boję się też pokazywać, co jeszcze mogłoby się tutaj zmienić. I to właśnie przynosi mi największą satysfakcję w pracy. Gdy uda się choć trochę ulepszyć otaczającą nas rzeczywistość. 


Czy w Twojej okolicy dzieje się coś ważnego? Masz sprawę, która Twoim zdaniem powinna zostać opisana w naszej gazecie? A może masz jakiś kłopot, który należy rozwiązać? Śmiało! Skontaktuj się ze mną, postaram się zająć danym tematem.


Kontakt do mnie: natalia.dyjas@polskapress.pl


Telefon: 68 324 88 44 lub: 510 026 978.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.